Krzyżowcy” Zofii Kossak to epopeja w niczym nieustępująca powieściom historycznym Henryka Sienkiewicza. Ogromna szkoda, że nigdy nie doczekała się filmowej adaptacji. Pozostaje więc delektować się książką w domowym zaciszu. Opinie, jakie można o niej przeczytać na forach internetowych, są zadziwiająco zgodne w ocenie – to epicka książka najwyższej próby, świetna pod każdym względem i pozostawiająca niezatarte wrażenie.
Przystępując do pisania „Krzyżowców” Zofia Kossak była już uznaną pisarką i autorką wielu poczytnych powieści. Czy zdawała sobie sprawę ze stopnia trudności i złożoności tematu, którego się podjęła? Zapewne tak, miała bowiem za sobą kilka lat dogłębnych studiów nad dziejami pierwszej wyprawy krzyżowej. Ale przecież rys historyczny to nie wszystko. Potrzebna jeszcze była atrakcyjna i poruszająca serca fabuła, wartka i plastycznie odmalowana akcja, bohaterowie o wielkich charakterach i krajobrazy nie z tego świata. Wszystko to udało się pisarce znakomicie. To książka, do której chce się po prostu wracać.
Akcja powieści rozpoczyna się u schyłku XI w. w… Polsce. Dwunastu wojów musi uchodzić z ojczyzny i chroni się aż we Francji, gdzie papież Urban ogłasza krucjatę, by wyprzeć muzułmanów ze świętego Jeruzalem. Polscy rycerze wpadają w wir wydarzeń, które zmieniają życie wszystkich uczestników wyprawy. Jednak spośród ponad stutysięcznej rzeszy krzyżowców do celu dotrze tylko garstka, która – mimo skrajnego wyczerpania, ale czerpiąc siłę z głębokiej wiary – pokona wroga.
Wbrew pozorom głównym bohaterem tej epopei nie jest zbiorowość krzyżowców, ale pojedynczy człowiek – uczestnik tego zrywu – i jego zmagania. Czytelnik może delektować się całą plejadą postaci wywodzących się z różnych stron Europy, a także reprezentujących Bizancjum i świat muzułmański. Postaci są niejednoznaczne. Choć cel wyprawy jest święty, trudno znaleźć choć jedną świętą postać. Każdy z uczestników każdego dnia zmaga się z jeszcze większym wrogiem niż Saraceni – z własnymi słabościami i skłonnością do grzechu. Święta wyprawa staje się więc częstokroć widowiskiem, w którym główne role odgrywają pycha, wyniosłość, mściwość, okrucieństwo, nieczystość. Na szczęście jednak wielka idea, jaką jest krucjata, wyzwala też w krzyżowcach pozytywne dążenia do poświęcenia, męstwa, braterstwa. Uczestnicy krucjaty to upadają, to wnoszą się na wyżyny. Nawet tak święci mężowie, jak biskup Ademar z Monteil czy Godfryd z Bouillon, miewają chwile zwątpienia. Żarliwa wiara i ufność Bogu odgrywają tu jednak zasadniczą rolę.
Książka od początku budziła duże emocje wśród czytelników. Zadawano sobie pytanie, dlaczego katolicka pisarka ukazała nie tylko podniosłe i zbożne, ale także złe i gorszące oblicza krucjaty. W zakończeniu autorka przyznała, że i tak przemilczała wiele faktów, bo „wielka krucjata nie była sielanką”, wprost przeciwnie – „była straszliwym skrótem ogólnych dziejów ludzkości”.
Kossak nie daje jednoznacznej odpowiedzi, czy poświęcenie krzyżowców zmieniło świat na lepsze, czy zbliżyło ich samych do Boga. Ziemia Święta stała się wolna dla chrześcijan, Grób Chrystusowy został ocalony, Królestwo Jerozolimskie nie stało się jednak rajem na ziemi; zorganizowano je według ściśle feudalnych reguł, opartych często na pysze i wyzysku. Zatrute ziarno wydało wiele lat później złe owoce. Święte Jeruzalem zostało utracone.
Ktoś przyrównał dzieje pierwszej krucjaty do Drogi Krzyżowej. Jej uczestnicy wzięli krzyże na ramiona i ogarnięci zapałem wiary poszli na Golgotę przemierzając tysiące kilometrów nieznanych lądów, często upadając pod ciężarem własnych słabości i grzechów, ale wpatrzeni w Jeruzalem, w cel który sobie obrali, szli nie bacząc na wielokrotnie liczniejsze zastępy wroga, na głód, suszę, zarazę. I doszli. Bo Bóg tak chciał.
Czyż nie jest historia wyprawy krzyżowej alegorią naszych codziennych życiowych zmagań? Wszak każdy dzień jest dla nas krucjatą o wyzwolenie własnego Jeruzalem. W tej walce, mimo wielu przeciwieństw i podszeptów Szatana, nie wolno poddawać się – wzorem krzyżowców trzeba pokonywać meandry i pustynie naszego życia oraz zwalczać pokusy, jakimi podstępny wróg próbuje nas osaczyć. Bo cel życiowej krucjaty jest zgoła oczywisty – wyzwolenie samego siebie z niewoli grzechu. Hasło pierwszej wyprawy krzyżowej, „Bóg tak chce”, jest nadal aktualne.
Marcin Boratyn
/md