Do ziemi zbliża się kometa. Zjawisko odkrywa młoda doktorantka. Ludzkości zostało pół roku. Brzmi oklepanie. Powstało wiele filmów, które zaczynają się podobnie. Jednak film “Nie patrz w górę” mimo popularnego fantastyczno-naukowego motywu pokazuje prawdę o współczesnym świecie.
Doktorantka Kate Dibiaski (Jennifer Lawrence) i astronom Randall Mindy (Leonardo DiCaprio) z Uniwersytetu w Michigan, którzy odkryli zbliżającą się do Ziemi ogromną kometę próbują dotrzeć z tą informacja do prezydent USA (Meryl Streep), co okazuje się wcale nie takie proste. Czekają przed gabinetem kilka godzin. Informacja o nadchodzącej zagładzie jest bagatelizowana na rzecz skandali obyczajowych w rządzie lub burzliwych związków celebrytów. Prezydent mówi, że słyszała już setki ostrzeżeń o końcu świata a jej syn, jednocześnie szef gabinetu (Jonah Hill), podważa wiarygodność naukowców twierdząc, że reprezentują niższowy uniwersytet. Telewizja śniadaniowa przedstawia temat w groteskowy sposób żeby nie wywoływać w widzach negatywnych emocji a sam wywiad z naukowcami wzbudza zainteresowanie równe informacjom pogodowym. Na wyśmianie tematu zagrożenia dla planety młoda odkrywczyni reaguje emocjonalnie co i tak nie przynosi skutku. Bardziej interesujące dla społeczeństwa jest robienie memów z jej twarzą niż kwestia ratowania planety.
Starania naukowców aby uratować życie na ziemi co chwile są burzone. Dla twórców filmu jest to pretekst żeby pokazać dzisiejszą mentalność społeczeństwa. Skrajny podział, który tworzy się wokół tematu komety jest nam dziś dobrze znany. Jak widać, nie jest to tylko kwestia polskiej mentalności skłonnej do podziałów przy każdej możliwej okazji ale raczej cecha ogólnoludzka. “Nie patrz w górę” było hasłem promowanym przez polityków, którym na rękę było aby ludzie zapomnieli o komecie i nie domagali się usunięcia zagrożenia. W opozycji do niego tworzyło się hasło “Patrz w górę”. Film to satyra na dzisiejsze społeczeństwo, które ujawnią wadliwą mentalność i nie zmienia się w obliczu kryzysów takich jak światowe zagrożenie typu pandemia lub zmierzająca ku ziemi śmiercionośna kometa. Ludzie przestali wierzyć w zagrożenie dla życia, bo coraz bardziej żyją w świecie wirtualnym niż w rzeczywistym.
Adam McKay, twórca filmu, jest reżyserem, scenarzystą, producentem filmowym a także komikiem. Za scenariusz do "Big Short" dostał w 2015 roku Oscara. Przez cztery lata był producentem dobrze ocenianego serialu “Sukcesja”. Ma swoim dorobku filmy, w których porusza tematy istotne społecznie. Przy realizacji filmu “Nie patrz w górę” niewątpliwie inspirował się reakcjami jakie wywołał kryzys klimatyczny i pandemia Covid-19.
Film jest uszczypliwy, rozrywkę zapewnia poprzez ukryte odniesienia do postaci i wydarzeń. Skrytykowani zostali wszyscy. Celebryci, dziennikarze, politycy a nawet naukowcy, którzy nie potrafią zrozumiale przekazać istotnych informacji. Film przedstawia ludzi zapatrzonych w siebie i myślący o swoich korzyściach. Politycy dbają o sondaże i wygrane wybory, a nie o powierzonych sobie ludzi, chyba że są z tej samej partii. Postacie negują wszystko czego nie rozumieją, podważają naukowe odkrycia. Walczą ze sobą hasztagami i lajkami. Niektórzy w panice kupują łopaty do wykopania schronów, ale producenci drastycznie podnoszą cenę narzędzi. Filmowe społeczeństwo wierzy raczej wpisom w Internecie, niż naukowym odkryciom, a media przestały podawać rzetelne informacje na rzecz skandali gwarantujących oglądalność. Wypisz wymaluj - dzisiejsza rzeczywistość.
/ut