Marta Brzezińska-Waleszczyk specjalizuje się na łamach „Frondy” – tej papierowej i tej internetowej, w pisaniu na tematy okołoseksualne. Czyni to szczegółowo i wciągająco, nie zapominając o etyce katolickiej jako drogowskazie, jak traktować tę sferę życia człowieka.
Książka „Wszystko, co chcecie wiedzieć o seksie bez antykoncepcji, ale boicie się zapytać”, wydana przez „Frondę”, to zbiór wywiadów z małżeństwami o różnym stażu i rodzaju wykształcenia, ale połączonych jedną wspólną cechą – stosowaniem naturalnych metod planowania rodziny. Wbrew tytułowi książka nie jest instruktażem, jak z nich korzystać. Czytelnik musi sobie sam wyguglować nazwy metod przewijające się w treści publikacji. Tu chodzi bardziej o przedstawienie idei, jej blasków i cieni. Autorka obrała sobie rolę adwokata diabła i wywiązuje się z niej bardzo dobrze. Próbuje wzbudzać w rozmówcach wątpliwości, dyskutuje i drąży, na bieżąco reagując na argumenty. Wybrane do wywiadów małżeństwa łatwo z nią nie mają.
Po którymś wywiadzie czytelnik zaczyna rozumieć, że naturalne planowanie rodziny (NPR) nie jest przez tych ludzi traktowane jako alternatywa dla antykoncepcji. To jest inna filozofia życia. Zwolennicy naturalnych metod nie chcą bowiem ograniczać liczby dzieci, oni tylko chwilowo odkładają poczęcie. Rzadkością są wśród nich ludzie, którzy zamierzają poprzestać na dwójce dzieci. Zdarzają się nawet tacy, którzy najchętniej nie stosowaliby NPR, albo stosowali w przeszłości, a teraz pozostawili całkowicie decyzję o liczbie potomstwa Bogu. Ufność wobec boskich planów to częsty motyw pojawiający się w wypowiedziach. Jej głębię widać choćby w wypowiedzi jednego z mężczyzn, przytaczającego stare porzekadło: „Jak Bóg daje dziecko, to daje i na dziecko”. Często ciśnie się wtedy na usta pytanie, którego autorka niestety nie zadaje: To czemu właściwie stosujecie NPR, skoro twierdzicie, że wszystko zawierzacie Bogu? W książce jest kilka takich sytuacji, kiedy Brzezińska-Waleszczyk nie dociska do końca swoich rozmówców, ale i tak, jak na katolicką publikację, stawia wysoko poprzeczkę obrońcom NPR. To duży plus tej książki.
Ze słów bohaterów wywiadów przebija niezwykła radość. Oni się uśmiechają nawet wtedy, gdy mówią o trudnościach, o powstrzymywaniu się od współżycia w okresie płodnym, które jest szczególnie trudne. Zbyt rzadko czytamy o sposobach radzenia sobie z tymi problemami, ale i tak zapytani wywiązują się ze swojej roli żywej reklamy katolicyzmu, emanującej życiową siłą.
Wydaje się, że lepiej byłoby dla nich, gdyby poprzestali na religijnej motywacji wyrażonej słynnym cytatem z Księgi Rodzaju: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się”, gdyż polemika na innych polach z przeciwnikami NPR nie zawsze wychodzi przepytanym parom przekonująco. Filozoficzne refleksje o niepełnym zjednoczeniu małżonków podczas aktu seksualnego z użyciem antykoncepcji raczej nie trafią do jej użytkowników, a przekonanych nie ma co przekonywać. Bohaterowie książki narzekają na stereotypy, którymi obciążona jest debata o metodach naturalnych, ale sami obdarzają nimi przeciwników. W ich oczach pigułka sprawia, że mąż będzie współżył kiedy tylko będzie chciał, jakby antykoncepcja czyniła z niego skrajnie niewrażliwego chama używającego żony podczas choroby czy krwawienia miesięcznego. Takie posądzenia nie robią dobrego pijaru ludziom wierzącym.
Książka pokazuje zbyt mało wykorzystaną w debacie na temat metod kontroli urodzeń zaletę NPR, polegającą na przydatnej praktycznie wiedzy na temat cyklu rozrodczego kobiety. Mąż śledzący poszczególne fazy potrafi z wyprzedzeniem odgadnąć przyczyny zmian nastrojów u żony. Nie trzeba chyba wyjaśniać, jak dobrze sprzyja to zrozumieniu między dwojgiem małżonków.
Dla zainteresowanych katolickimi VIP-ami smaczkiem na pewno jest wywiad z żoną Tomasza Terlikowskiego, która uchyla nieco rąbka tajemnicy na temat niuansów w podejściu obojga małżonków do NPR. Pani Małgorzata nie jest co prawda wymieniona z nazwiska, ale wiele szczegółów z jej opowieści pozwala się domyśleć, z kim toczy się rozmowa.
Mimo dostrzeżonych słabości praca Marty Brzezińskiej-Waleszczyk stanowi ciekawą w formie promocję katolickiego spojrzenia na metody kontroli urodzeń, prezentując je bez upiększeń.
Marcin Motylewski