Władysław Tatarkiewicz w Dziejach sześciu pojęć napisał, że od 1850 roku zapanowało szczególne upodobanie do piękna funkcjonalnego. Nie wszyscy rzecz jasna podzielają zachwyt nad pięknem obecnym w funkcjonalności, choć taki pogląd jest dość powszechny. Ale i nadmierna obecność funkcjonalności może się, mówiąc dosadnie, „przejeść”. Oczywiście, jak to bywa z przekonaniami estetycznymi, są i tacy, którzy z wyboru otaczają się wyłącznie przedmiotami funkcjonalnymi. Ale czy i oni nie potrzebują kontaktu z naturą? A tu już czysta funkcjonalność, wyrażana w minimalistycznych kształtach, bywa problematyczna.
Tak więc funkcjonalność, zwłaszcza w architekturze współczesnej, zdecydowanie wygrywa. Dzieje się tak głównie ze względu na koszty, ale też – jak pisał Tatarkiewicz – z upodobania do czystego piękna konstrukcji bez ozdób.
Gaudi – po prostu geniusz
Antonio Gaudi żył w latach 1852-1926 i niewątpliwie funkcjonalność jako tendencja architektoniczna była mu znana. Budowanie zgodnie z regułami geometrii euklidesowej to grunt, którego trzymają się wszyscy architekci. Ale geniusz Gaudiego pozwolił mu przekroczyć ten aksjomat. Czerpiąc z przeogromnego, wręcz niewyczerpanego źródła form naturalnych, przyrodniczych, potrafił, mocno stojąc na owym gruncie, tworzyć zjawiskowe fasady, wnętrza i tak jak w największym swym dziele – bazylice Sagrada Familia – budowle-rzeźby. To, co wyróżnia wiele dzieł Gaudiego, to wprzęgnięcie w strukturę tych prac czynnika irracjonalnego. No bo który z budowniczych, architektów przed nim na taką skalę wprowadza wystające z konstrukcyjnych ścian kamienie? Nie tylko nie pełnią one żadnej funkcji, ale wręcz utrudniają wizualnie swobodne przemieszczanie się wzdłuż ich linii. Zbliżając się do takiej kostropatej ściany, można wręcz zrobić sobie krzywdę. To już nie fantazja barokowych kolumn skręconych niczym świder, ale jednak trzymających pion i wciąż o łagodnej powierzchni. To w naturze odnajdujemy jakieś sęki czy kolce, na które musimy uważać, i są one dodatkiem, mniej lub bardziej wytłumaczalnym, egzystencji żywych organizmów. Architektura nie żyje w sensie wzrastania i obumierania. Ona po prostu trwa niezmienna – i właśnie o to chodzi, by nie poddawała się jakimkolwiek faktycznym ruchom. Może co najwyżej lekko się chwiać, jak gigantyczne współczesne wieżowce, wskutek działania silnych wiatrów czy też trzęsienia ziemi. Ten irracjonalny czynnik, w powiązaniu z dekoracyjnością kształtów zaczerpniętych z natury, pozwolił Gaudiemu uzyskać niezwykłe efekty. Nie można jednak odmówić Gaudiemu logiki formy jako całości.
Pokazać niemożliwe to… możliwe
Czynnik irracjonalny jest wszechobecny w sztukach plastycznych. W malarstwie i rzeźbie współczesnej stał się wręcz dominujący. Wynika to z prostej przyczyny. Niesie on zaskoczenie, nowość wzmacnia wyrazistość dzieła. Ale malarz może sobie namalować wszystko i tworzyć na przykład tak zwane figury niemożliwe. Architekt jest ograniczony stabilnością konstrukcji.
„Sztuka jest samowolą geniusza” – jak mówił Adolf Loos, znakomity architekt i głęboki myśliciel. Ta samowola zdolna jest znaleźć to, czego zwykły człowiek nie znajduje. I może „wieść ludzi coraz dalej i dalej i coraz wyżej i wyżej”. To jest sens sztuki, nie zaś to, by wytwarzać rzeczy, które się podobają, sprawiają przyjemność, ozdabiają otoczenie. O ozdoby i przyjemność niech się troszczy rzemiosło. Ale Gaudi właśnie wprzągł rzemiosło w swoje pomysły na architekturę. Zatrudniał szerokie grono kowali, stolarzy i kamieniarzy, którzy wykonywali poszczególne elementy, detale potrzebne do jego szerokich planów i wizji. Z wielkim zamiłowaniem i rzemieślniczą precyzją sam tworzył w małej skali modele koncepcji nowatorskich rozwiązań konstrukcyjnych, inżynieryjnych, budowlanych. Może właśnie dlatego jego dzieła cieszą się taką popularnością i są lubiane, że ta dekoracyjność, czy jak twierdzą niektórzy „barokowy” nadmiar form, do wielu odbiorców przemawiają. Trzeba tu jednak zauważyć, z jakim genialnym wyczuciem Gaudi łączy poszczególne elementy, harmonizując w całość jednolitej koncepcji. Prawdopodobnie dzisiaj, gdy mamy coraz mniej znających dogłębnie rzemieślniczy fach specjalistów, byłoby o wiele trudniej realizować takie architektoniczne wizje. Pamiętać trzeba, że wówczas nie stosowano jeszcze żelbetonu, i dopiero teraz, realizując ciągle nieskończoną katedrę Sagrada Familia w Barcelonie, stosuje się tę technikę, pozwalającą łatwiej ukończyć ów gigantyczny projekt.
Tworzyć, modląc się, albo modlić się, tworząc
Ale obok dekoracyjności i głębokiego nawiązania do natury, tak w kształtach, jak i szerokim stosowaniu żywych, naturalnych kolorów, jest jeszcze coś, co urzeka wielu w tych realizacjach. Gaudi poświęcał im całą swoją aktywność. Będąc gorliwym katolikiem, podejmując się budowy świątyni, chciał rzeczywiście oddać hołd Bogu i nawiązywał do innych dziedzin, od muzyki po filozofię. W jego realizacjach jest wiele zapożyczeń. Pojawiają się wręcz eklektyczne formy nawiązujące do różnych stylów i kultur. Opierał się zarówno na współczesnych mu zasadach architektury XIX wieku, jak i na neoromantycznych i barokowych zapożyczeniach modernizmu.
Kiedy spacerujemy po dużym parku Güell w Barcelonie, trudno oprzeć się wrażeniu, że fantazja autora tak poniosła, na przykład w formach kwiatonów zbudowanych z kamienia, że mogą one dłużej wytrwać, nie rozpadając się, tylko dlatego, że w tamtym klimacie nie ma po prostu silnego mrozu, który w naszych polskich warunkach sprawiałby, że byłyby to budowle na jeden sezon. Ale właśnie subtelność kształtów i delikatnych zdobień powoduje odczucie delikatności form i elegancji. Finezyjna praca architekta odznacza się niezwykłą dbałością o szczegół. Poetyckie wizje autora niech podsumują jego własne słowa: „Wszystkie budowle mają pęknięcia, tak jak ludzie noszą w sobie grzechy. Ważne, by nie były one śmiertelne”.
„Piękne jest tylko to, co podoba się innym” – to refleksja jednego z polskich architektów, dotycząca prac Antonia Gaudiego.
Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 3/2024
/ab