Jest taki film, który ogląda się z zapartym tchem. Czeka się na każdą kolejną sekundę. Opowiada o chłopaku, którego geniusz skrywany był przez długie lata z powodu błędnej diagnozy. To ekranizacja historii, która wydarzyła się naprawdę i trwa nadal.
„Sonata” jest ekranizacją życia i zmagań Grzegorza Płonki – genialnego muzyka zmagającego się z niedosłuchem, który skutecznie uniemożliwiał mu komunikację z otaczającą go rzeczywistością. Błędne diagnozy, pojawiające się trudności, ale i ogromny talent do gry na pianinie – to elementy, które w sposób dobitny zostały podkreślone przez aktorów. Dzięki zróżnicowanej obsadzie: od debiutującego w roli Grześka Michała Sikorskiego po Jerzego Stuhra i Lecha Dyblika, z udziałem Małgorzaty Foremniak i Łukasza Simlata obraz przedstawiony na wielkim ekranie skłania do głębszej refleksji.
Odtwórcy ról głównych, nie boję się tego zostawić w tym ujęciu, rodziców i samego głównego bohatera poprzez niecodzienne podejście do przygotowania granych przez siebie postaci nabrali charakterystycznego dla nich sposobu bycia. Wyjazd do rodziny Płonków, spędzenie z nimi czasu, doświadczenie ich codzienności były tylko małymi wydarzeniami, które wpłynęły na końcowy wygląd granych charakterów.
Widać, że twórcy „Sonaty” dołożyli wysiłków, by zebrać potrzebne informacje. Można powiedzieć, iż zrobili solidny podkład pod to, co chcieli pokazać widzom w swojej produkcji. Dzięki trudowi, jaki sobie zadali, na ekranie mamy ukazany wielowymiarowy obraz radzenia sobie z niepełnosprawnością. Zachwiane relacje rodzinne i wyczerpanie ukazane w zestawieniu z seksualnością, która nie do końca jest taką, jaką mogłaby być przez wzgląd na niepełnosprawność, która ją „blokuje”.
Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że debiut Blaschkego, to również objawienie się Michała Sikorskiego. Dzięki swojemu kunsztowi aktorskiemu wprowadza widza w przedziwny świat, w którym ten nie zdaje już sobie sprawy z tego, że ten chłopak TYLKO gra osobę z niepełnosprawnością. Każdy gest, każde słowo, każde spojrzenie czy nawet zachowanie nie pasują do młodego aktora. Jednak, dzięki takiej kreacji większość z widzów może nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, że na co dzień aktor jest pełnosprawną osobą, która mówi i chodzi jak każdy z nas.
„Sonata” to z pewnością film ważny dla środowiska osób z niepełnosprawnościami. To produkcja o pogoni za marzeniami, ogromnej pasji i tworzeniu świata, który rozumie tylko bohater. Jest to także obraz drogi, w której Grzesiek Płonka staje się artystą pisanym przez duże „A” i chwyta innych za serca. Film jest również nasycony skrajnymi emocjami. Personalizuje i uwrażliwia świat ukazując go z perspektywy osoby odrzuconej, a jednocześnie nieanonimowej.
Jeżeli pojawi się okazja, by wybrać się do kina i zobaczyć „Sonatę”, nie warto czekać. Tylko krótka chwila dzieli nas od wejścia w inną rzeczywistość.
/em