Z księdzem Rafałem Jarosiewiczem rozmawia Marta Kowalczyk.
Hasłem październikowego spotkania „Stadion Młodych 2018” będą słowa: „Włącz pełnię wiary”. Jak to zrobić?
Wsłuchać się w to, co Ojciec Święty wyznacza jako konkret dla młodych. I jednocześnie – co stara się pokazać, że młodzi odkrywają razem z nim na tej drodze.
Włączyć pełnię wiary to przede wszystkim słuchać głosu Kościoła. W Kościele nieustannie jest odkrywana droga dla młodych i oni sami ją odkrywają.
Kto może czuć się zaproszony na Stadion Narodowy 6 października?
Spotkanie dedykowane jest młodym. Adresatami są młodzi ludzie, którzy szukają Boga, zmagają się z mnóstwem pytań o sens, o cel życia. Chcą odkryć powołanie, misję. Szukają swojego znaczenia w świecie.
Prelegenci, goście, świadkowie, którzy mają dawać świadectwo – będą w jakiś sposób podpowiedzią, kto może w spotkaniu brać udział. Poznając prelegentów, zainteresowani wydarzeniem odkrywają, czego się spodziewać po konkretnych osobach.
Tym, którzy mają po kilkadziesiąt lat i pytają, czy znajdzie się dla nich miejsce, mówię: jasne, że tak, ale zapraszam cię, abyś zorganizował grupę młodych ludzi, którzy sami nie wyjadą, a pomożesz im w obecności na stadionie. To jest też misja dla starszych. Widzę ogromne zainteresowanie tym
wydarzeniem, bo już w pierwszych tygodniach sprzedaży – tysiąc biletów od razu się rozeszło.
Co będzie się działo przez tych 12 godzin uwielbienia?
Chcemy duży nacisk położyć na konferencje i formację. Wiara rodzi się z słuchania. Na przykład Lednica ma już swoją tradycję w śpiewach itp., u nas będzie nieco więcej sesji tematycznych dla poszczególnych grup. Oczywiście, konferencje będą przerywane śpiewami i koncertami oraz świadectwami. Zaplanowaliśmy występy znanych osób, które są rozpoznawalne w mediach, w różnych stacjach telewizyjnych. Podzielą się świadectwem, jak Pana Boga odkrywały. Ci ludzie przeszli już pewien etap swojej drogi i zmierzyli się z ogromnym hejtem lub brakiem zrozumienia, także w najbliższym środowisku. Ich świadectwo to znak, że warto pokonać trudności w kontekście tego, co teraz przeżywają. To ważny punkt programu, ponieważ młodzi ludzie poszukują odpowiedzi wobec mnogości ofert, które niesie świat.
Mamy Światowe Dni Młodzieży, Lednicę. Czy Ksiądz uważa, że takich inicjatyw powinno przybywać?
Jeśli ktoś trwa na modlitwie i rodzi się w nim konkretne pragnienie – idzie do biskupów. Ja poszedłem najpierw do bp. Edwarda Dajczaka, potem do
biskupa miejsca. Jeżeli otrzymuję zgodę, potwierdzenie, to przystępuję do działania. Kościół, kiedy Bóg powołuje do jakiegoś działania, weryfikuje to przez pasterzy. Oni ukierunkowują – proszę to robić lub proszę zaniechać.
Jak Ksiądz zadba, żeby było i mądrze, i wesoło na stadionie?
Już zaprosiłem zakony kontemplacyjne do modlitwy za nasze dzieło i zapraszam kolejne duchowo zaangażowane osoby. Szczególnie, że spotkamy się w czasie trwania synodu. Przedstawiciele młodzieży pojadą do Rzymu na synod, natomiast reszta młodych
nie będzie wówczas zagospodarowana. Ja tego tak nie wymyśliłem, ale przyjąłem, wierząc, że to wskazówka od Pana Jezusa. Poddałem pomysł pod rozeznanie. Dużo osób się modli, aby ten plan był i mądrze, i ambitnie wypełniony. Wierzę, że to się uda.
Ojciec Jan Góra uczył mnie: – Rafał, miej wielkie marzenia. Nie bój się prosić, nie bój się iść do przodu. Pokazywał mi wiele różnych rzeczy, aby nie bać się rozwijać skrzydeł, pytać, słuchać Ducha Świętego. Wydarzenie na stadionie będzie w tym duchu realizowane. Modlę się o „światło”, żeby październikowe spotkanie nie okazało się nudne. Żebyśmy nie tylko na wesoło pewne rzeczy przeżywali, ale znaleźli głębię.
Od wielu lat prowadzę na stadionach i halach wielotysięczne spotkania np.: od ośmiu lat w mojej diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. We wrześniu przyjeżdża od 5 do 7 tysięcy młodych, trwają na modlitwie od 13 do 24. Tam spalałem się dla młodzieży razem z innymi zaangażowanymi. Wierzę, że Pan Bóg także przez takie spotkania przygotowywał mnie, abym podjął obecne wyzwanie.
Indywidualne spotkania z młodymi zainicjował św. Jan Paweł II. Powołał ŚDM. Dlaczego obecnie tak potrzebny jest dialog z młodymi?
Młodzi dzisiaj szukają prawdziwych odpowiedzi. Stawiają głębokie pytania. Jan Paweł II nie bał się tych rozważań. Młodzi widzieli jego autentyzm. Dostrzegali, jak zmaga się z chorobą, ale i to, jak im wskazywał konkretne cele. To jest wielki znak proroka naszych czasów.
Mamy iść w duchu poszukiwania, odkrywania misji młodych. Spójrzmy – papież Franciszek chce rozmawiać z nimi o tym, jak ma wyglądać Kościół.
Całodzienne spotkanie rekolekcyjne, koncerty – wydają się być czymś atrakcyjnym. Może stanie się to sposobem dla nowego pokolenia na spędzanie wolnego czasu?
Bardzo łatwo jest powielać pewne wzorce. Dużo trudniej słuchać Ducha Świętego.
Można zrobić akcję, ale czy ma być powtórzona następnego roku – trzeba wiele refleksji. Może być tak, że Duch Święty chce czegoś innego i w zupełnie innym miejscu. Nie wiemy, czy dana impreza ma być cykliczna. Dla mnie ważniejsze na dziś jest pytać Boga, czego On pragnie, a nie powielać coś tylko dlatego, że to wyszło…
Mój serdeczny kolega, ks. prof. Jose Antony Maniparambil, mówi: – Rafał – miej marzenia na tysiąc lat, a żyj tak, jakbyś miał dzisiaj umrzeć!
Bardzo mi się to podoba. Wydaje mi się, że jest w tym zawarta mądrość Boża. Trzeba planować także długofalowo, ale słuchając Boga! Na przykład planem październikowego spotkania jest nie tylko zorganizować je na wypełnionym po brzegi stadionie, ale to, żeby młodzież zaangażowała się w konkretne ruchy, stowarzyszenia – żeby poszła dalej. To pragnienie mojego serca!
Przeżywamy w Kościele rok poświęcony młodzieży.
Tak, moim ogromnym pragnieniem jest to, żeby młodzi ludzie podjęli formację. Stałą formację. Jeżeli jakaś część ludzi podejmie program np. Ruchu Światło Życie, to już będzie wielka radość. Może inni podejmą Drogę Neokatechumenalną, wejdą do Szkół Nowej Ewangelizacji albo Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Wtedy zrealizuje się to, co wyznaczyli biskupi na Soborze Watykańskim II. A oni powiedzieli wprost: parafia ma być rzeczywistą wspólnotą. Ważne jest towarzyszenie młodym ludziom, aby nie pozostawali sami.
Czy wytypował już Ksiądz ludzi na zbliżające się wielotysięczne spotkanie, którzy mogliby w roli autorytetów uczyć, czym jest chrześcijaństwo? Zachęcać do rozeznania powołania, formować.
Mam te osoby wytypowane. Poprzez Facebooka wchodzę w pewien dialog z młodymi. Pytam ich o zespół i mam (przykładowo) 120 000 wyświetleń jednego newsa. To oznacza, że młodzież żywo się interesuje sprawą i od nich dostaję informację zwrotną. Na przykład chcą na Stadionie Narodowym obecności zespołu Muode Koty. Wtedy muszę się zmierzyć z tym, co to oznacza, że oni są dla młodych autorytetem, że chcą ich słuchać.
To nie wygląda tak, że program jest stworzony, zamknięty, sztywny. Przykładowo młodzi ludzie interesują się człowiekiem, który, posługując, ma charyzmat uzdrawiania – Marcinem Zielińskim. Na większości rekolekcji szkolnych młodzież o niego pyta. Ja mówię – czemu nie. Tu się ciągle dzieje, trwają negocjacje. Patrzę, szukam i konsultuję.
Skąd pomysł na Stadion Młodych? Inspirował się ksiądz historycznym spotkaniem św. Jana Pawła II z młodzieżą na stadionie Parc des Princes w Paryżu w 1980 roku?
Nie. W ubiegłym roku po spotkaniu „Jezus na stadionie” miałem doświadczenie duchowe do zaproszenia młodych. Nie bardzo w to wierzyłem. Prosiłem Pana Boga o znaki. Biskupi polscy wtedy napisali list, że ten rok ogłaszają rokiem młodzieży. Pomyślałem sobie – czy można otrzymać lepszy znak?
Widzę w tym sens, zamysł Boży. Ufam, że to jest rozeznanie na ten rok.
To wy – mówił ostatnio w Chartres do młodych kardynał Robert Sarah – macie być świętymi i męczennikami, którzy zewangelizują Europę.
Młodzi są niesamowicie dynamiczni. Nie boją się. Oni widzą cel i do niego brną, podczas gdy starsi często mówią: – To niemożliwe, nie wolno, nie da się… Młodzi są pełni ideałów i pełni wolności. To do nich św. Jan Paweł II powiedział: – To wy dajecie mi siłę.
Z jednej strony dostrzegamy powagę sprawy. Z drugiej patrzymy jak abp Grzegorz Ryś tańczy wesoło z licealistami podczas Areny Młodych na marcowych rekolekcjach. Wielkie zadanie, czy czas na wspólną radość?
Kiedy biskup tańczy dla młodych, to umiera dla świata. Podobnie jak Prezydent Duda na Lednicy.
Jestem pewien, że abp Grzegorz Ryś, czy Andrzej Duda wiedzieli, że doświadczą hejtu. Dla mnie jest to forma umierania ze względu na Chrystusa dla opinii ludzkiej. Oni potrafili dla Chrystusa z siebie zażartować, aby dać sygnał młodym. Byłem przekonany, że efektem będzie wielka nienawiść wielu środowisk, jak arcybiskup czy prezydent mógł to zrobić.
Łatwo jest zorganizować Stadion Młodych, czy są do pokonania bariery?
Tych barier jest bardzo wiele. Moje codzienne modlitwy, obok Mszy św. i brewiarza, czyli godzinna adoracja i cały różaniec, to minimum, żeby nie przestać patrzeć Jezusowi w oczy… Tak wiele otrzymuję ciosów, więc zapraszając – pokornie proszę o modlitwę…
Dziękuję za rozmowę.
mak