Pierwsza błogosławiona Rumunii

2021/11/18
627x0
Źródło: ercis.ro

Z o. Damianem Gheorghem Pătraşcu OFMConv, ministrem prowincjonalnym franciszkańskiej prowincji św. Józefa Oblubieńca NMP w Rumunii rozmawia Maciej Szepietowski.

Veronika Antal, to pierwsza rumuńska kobieta wyniesiona na ołtarze! Kim była? Jakie znaczenie dla wiernych i Kościoła w Rumunii ma jej beatyfikacja?

Rzeczywiście, Weronika jest pierwszą młodą beatyfikowaną Rumunką, ale muszę powiedzieć, że w  przeszłości w  Rumunii były co najmniej trzy młode katoliczki, które cieszyły się wielką sławą świętości. To Florentina Bartic z miasta Roman, która zmarła z miłością do Boga i bliźniego w wieku zaledwie 18 lat i która z  entuzjazmem podchodziła do życia poświęconego Bogu i  bliźnim, czytając biografię szczęśliwego Pier Giorgio Frassatiego. Jest też młoda Maria Augustin z  Răducăneni i  Rafila Găluț z  Bocsig, napiętnowane wierne Kościoła greckokatolickiego zjednoczonego z  Rzymem. Niestety tylko dla tych ostatnich otwarto proces kanonizacyjny, który trwa już w Rzymie od około 3 lat.

Błogosławiona Weronika urodziła się w Nisiporeşti (gmina Boteşti), 7 grudnia 1935 r. Jej rodzicami byli Iova i  Gheorghe. Została ochrzczona w  kościele parafialnym w  Hălăuceşti następnego dnia, 8 grudnia, w  święto Niepokalanej. Jej rodzice byli zajęci pracą na roli, wychowywała ją bardziej babcia Zarafina, która starała się inspirować miłość Weroniki do Chrystusa, do Kościoła, prowadząc ją w pierwszych krokach na drodze wiary. 24 sierpnia 1958 r., wracając z Mszy Świętej w parafii Hălăuceşti (od wieków pastorowanej przez Braci Mniejszych Konwentualnych), została zaatakowana przez młodego mężczyznę o imieniu Pavel Mocanu, który chciał splamić jej dziewicze życie dane od Boga. Po 42 ranach kłutych oddała swoje życie i odeszła na zawsze na spotkanie ze swoim boskim Oblubieńcem Jezusem Chrystusem. Na spotkanie, za którym tęskniła. W  swoim krótkim życiu nie zrobiła niczego nadzwyczajnego poza tym, że przeżyła swoje powołanie jako chrześcijanka na wyższym poziomie niż inni wierzący.

Jej święta śmierć jest więc owocem świętego życia, owocem jej wierności Bogu, w  którego jej młode serce mocno wierzyło. Uczęszczała do szkoły podstawowej w rodzinnym mieście z dobrymi wynikami, pomagała rodzicom w  obowiązkach. W  wieku 16-17 lat zamanifestowała zamiar wstąpienia do klasztoru, aby poświęcić swoje życie Bogu. Jej planu nie udało się zrealizować, ponieważ państwo zlikwidowało już prawie wszystkie katolickie klasztory w  Rumunii. Wszystko, co musi zrobić, to zrealizować swój plan, mieszkając w  domu jak zakonnica. Ślubowała dziewictwo i  wstąpiła do III Zakonu Franciszkańskiego. Odtąd zawsze żyła w  obecności Boga. Przyjmowała codziennie Komunię Świętą, a  godzin nabożeństw nigdy nie opuszczała. Aby to zrobić, nie wahała się codziennie rano pokonywać ośmiu kilometrów do parafii Hălăuceşti. Miała szczególne nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny, którą czciła szczególnie przez ciągłe i codzienne odmawianie Różańca Świętego. Nawet w  najtrudniejszym momencie tej broni nie brakowało jej w  rękach. Ci, którzy wyciągnęli ją z  kałuży krwi, mogli zobaczyć, jak trzyma różaniec w  dłoniach.

Służebnica Boża Weronika Antal kochała dzieci i  chorych, których często odwiedzała, cierpliwie z nimi znosząc ich cierpienia. Zaraz po jej śmierci w jej rodzinnym mieście i  okolicach zaczęto mówić o  niej jako o świętej. 24 sierpnia każdego roku odprawiana była Msza Św. z udziałem tysięcy wiernych, co jest kolejnym znakiem i  świadectwem Jej świętości wśród wierzących z Mołdawii i całego naszego kraju.

Zginęła w obronie wiary i czystości. W jej ręku znaleziono różaniec. Była przykładem, że świętość wzrasta wśród ludzi?

Tak, Błogosławiona Weronika umarła w obronie wiary i czystości w czasie, gdy miłośnicy komunizmu robili wszystko, co możliwe, aby wyrzucić Boga z  życia ludzi. Męczeństwo nie było dla Błogosławionej Weroniki czystym wydarzeniem, z  heroizmem przeżywała chrzest, który otrzymała w  Kościele rzymskokatolickim. Dobrze wiemy, że na kilka dni przed śmiercią czytała Żywot św. Marii Goretti i  będąc pod wrażeniem jej świadectwa, powiedziała też przyjaciółce, że gdyby coś takiego się jej przydarzyło, zrobiłaby to samo. Minęło zaledwie kilka dni, a  jej decyzja stała się działaniem i  życiem. Oczywiście należy również podkreślić, że wobec agresora młoda Weronika nie pozostawała bierna, ale walczyła z  całych sił, aby nie mógł zrealizować swojego zbrodniczego planu. Po walce padła martwa, po ponad 42 ranach kłutych. Walczyła w obronie ślubu czystości, który złożyła kilka lat wcześniej, ślubu, który był częścią jej wiary. Człowiek, który ją zabił, użył noża, Weronika walczyła inną, silniejszą bronią, a tą bronią był różaniec.

Ze zgromadzonych świadectw wiemy, że Weronika nigdy nie wypuszczała tego łańcucha miłości ze swoich rąk, kochając z  całej siły Matkę Bożą. Niewątpliwie wierzymy, że tylko z pomocą łaski Bożej i stale przy akompaniamencie modlitwy różańcowej miała moc ofiarowania się Bogu na ofiarę, nie tylko nieustannie odmawiając tę serię modlitw, ale rozważając i przeżywając tajemnice.

Umiłowaniem różańca, ale także całym swoim życiem wiarą, podsycaną częstym przystępowaniem do sakramentów, odwiedzaniem chorych, nauczaniem dzieci doktryny chrześcijańskiej, Weronika była i pozostaje nieustającym przykładem objawiania się świętości w ludziach, co można to łatwo wywnioskować z wydarzeń, które nastąpiły po jej śmierci, gdy jednym głosem mówi, że „święta umarła”.

Nakłaniała swoich rodaków do wytrwałego życia w  wierze i  nie wstydziła się wyznać Chrystusa, nawet jeśli czasami była wyśmiewana lub pogardzana.

Świadectwo wiary chrześcijan z  tamtego okresu dojrzewało w  okolicznościach komunistycznego terroru. Jak wyglądała codzienność katolików w tamtych czasach?

Wraz z  ustanowieniem reżimu komunistycznego (1948) w  Rumunii i  całej Europie Wschodniej wiara chrześcijan została wystawiona na próbę. Wraz z całą elitą intelektualną Rumunii, wraz z setkami tysięcy chłopów, którzy uparcie sprzeciwiali się kolektywizacji, uwięziono prawie wszystkich duchownych i  osoby konsekrowane, zarówno z  Kościoła katolickiego, jak i prawosławnego oraz innych kultów obecnych na terytorium Rumunii. Zapłacili oni bardzo wysoką cenę za swoją wierność Chrystusowi i  Kościołowi. Najwyższą cenę zapłacił Kościół greckokatolicki zjednoczony z  rzymskim, który został praktycznie zlikwidowany. Podobnie wszystkie zakony zostały zlikwidowane, udało im się przetrwać tylko w  zakamuflowaniu i  schronieniu się w  katakumbach. Spośród 73 braci franciszkanów konwentualnych, tradycyjnych proboszczów diecezji Jassy, wraz z  duchowieństwem diecezjalnym, 38 zostało skazanych na długie i ciężkie lata więzienia, w sumie około 400 lat. Część z  nich została skazana na dożywocie, a nawet śmierć.

Początkowo, między 1948 a  1964 r., prześladowania były zaciekłe, wszyscy byli prześladowani, przesłuchiwani, torturowani i  więzieni. W  tych latach terror był maksymalny, wierzący katolicy wykazywali wielką wierność Chrystusowi. Po aresztowaniu większości księży, wielu wierzących walczyło w  sposób zorganizowany przeciwko komunistom, często kosztem rozlewu krwi. Wspominam tutaj powstania, które miały miejsce we  wspólnotach parafialnych Fărăoani, Sagna, Butea, Fundu Răcăciuni, Luizi -Călugăra i licznych innych miejscowościach, gdzie wielu ludzi, chcąc bronić swoich kapłanów i kościołów, zostało rozstrzelanych i pozostawionych na drodze bez pogrzebu. Mimo tych niesłychanych prześladowań wierni pozostali na barykadach. Niestety, chociaż są głosy, które bardzo chciałyby, aby ich ofiara została ujawniona, są skrajnie odizolowane, nieznane… Ale mamy nadzieję, że Bóg w  tym pomoże. To sprawa naszej świadomości i  przystąpienia do odkrywania tych skarbów wiary naszego Kościoła.

W  drugim okresie (1964-1989), pozornie spokojniejszym, Kościół nie był już jawnie prześladowany, wszyscy więźniowie polityczni zostali uwolnieni. Ale to tylko pozory, ponieważ w  międzyczasie Rumunia została przekształcona w istne wielkie więzienie, cały kraj był w niewoli bolszewickiego reżimu. Niestety, wielu wierzących, ale także część duchowieństwa Kościołów, ze słabości, ale także ze strachu przed torturami, uległo i  stało się informatorami i  narzędziami przerażającej Securitate. Doprowadziło to do jeszcze trudniejszego doświadczenia wiary, które było przeciw wszystkim. Oczywiście było wielu ludzi, którzy nie zawarli paktu z wrogiem ani wśród wiernych, ani wśród duchowieństwa. Wspomnijmy tu tylko niektóre postacie: biskup diecezji Jass, obecnie błogosławiony, Anton Durcovici, ale także o. Anton Bișoc, o. Martin Benedict, o. Anton Demeter, biskup Ioan Duma, bracia mniejsi konwentualni, ale także o. Dumitru Sandu Matei, zabity z nienawiści do wiary i o. Gheorghe Petz, proboszcz parafii w  Butea.

O  ile z  materialnego punktu widzenia ludzie radzili sobie bardzo źle, często brakowało im nawet odrobiny jedzenia, to w kwestii wolności radzili sobie jeszcze gorzej. Wolności zupełnie brakowało, ludzie zmuszani byli do milczenia i  kłamstwa za wszelką cenę. Praktykowanie religii było oficjalnie dozwolone, ale w  rzeczywistości było bardzo kontrolowane, a  nawet zabronione. Katolicy w  pierwszym okresie zapłacili daninę ofiarną, ale nie było w niej już nękania i infiltracji przez Securitate, a w ostatnim okresie państwo kontrolowało Kościół poprzez swoich własnych informatorów. Ludzie mogli chodzić do kościołów, ale był pewien strach. Duchowieństwo w  dużej mierze przystosowało się do tego stanu, rozwijając prawie wyłącznie duszpasterstwo sakramentalne, zakazując publicznego manifestowania religii. Oczywiście brakowało publikacji religijnych, wymiar charytatywny ograniczał się do osobistej dobrej woli, a nauczanie religii w  szkole było stale zakazane.

Źródło: Wikipedia

Jest Ojciec postulatorem w  procesie kanonizacyjnym bł. o  Zbigniewa Strzałkowskiego i  bł. o. Michała Tomaszka – polskich franciszkanów, którzy zginęli śmiercią męczeńską w  Peru w  1991 r. Jaka refleksja towarzyszy Ojcu w  związku z ich postawą i świadectwem wiary?

Tak, to była szczególna łaska być postulatorem generalnym dla spraw świętych Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych. W  tym okresie zajmowałem się również sprawą bł. Zbigniewa Strzałkowskiego i  Michała Tomaszka, franciszkańskich księży konwentualnych z Polski. Przyznaję, że tę łaskę postrzegałem jako szczególną także dlatego, że w roku ich śmierci właśnie skończyłem pierwszy rok seminarium i  byłem pod szczególnym wrażeniem ich świadectwa wiary i  męczeństwa, jakie ponieśli za Chrystusa.

Później, jako postulator generalny, miałem okazję udać się do ich grobu w Pariacoto w Peru i modlić się za siebie i swoje intencje. Miałem też okazję pojechać nie tylko do Polski, do Krakowa, skąd wyjechali, ale też przeczytać kilka ich biografii. Szczerze mówiąc, nadal jestem pod wrażeniem tego, co udało im się zrobić w dość młodym wieku, jaki mieli w  momencie ostatniej próby.

Przypomnę tylko jeden incydent, bardzo ważny dla mnie i  mojego życia. Gdy zostałem mianowany postulatorem generalnym, kilka dni później, w  archiwum postulatu generalnego w  Rzymie, natknąłem się na Positio poczynione w  ich sprawie. Przeczytałem całą dokumentację i  to, jak zachowywali się w  momencie morderstwa. Kiedy skończyłem, był późny wieczór, wstałem i  postanowiłem udać się natychmiast do ministra generalnego Zakonu z prośbą o zwolnienie mnie ze stanowiska postulatora i  pozwolenie na wyjazd na misję... Zatrzymałem się przy drzwiach, biorąc pod uwagę późną godzinę, i modliłem się tam na progu, nie wiedząc co robić. W końcu po jakimś czasie chyba zainspirowali mnie bł. Zbigniew i  Michał. Wróciłem do łóżka i  dalej służyłem Kościołowi jako postulator. Nawet dzisiaj ich świadectwo wiary zachwyca mnie i zachęca do kontynuowania, nawet jeśli napotykam wiele trudności, będąc teraz ministrem prowincjalnym Prowincji św. Józefa w Rumunii.

Dziękuję za wywiad.

Niech Was Bóg błogosławi!

 

/ut

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#błogosławieni #Veronica Antal #Rumunia
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej