Z okazji Światowego Dnia Wody, który w 2021 roku przebiega pod hasłem „Docenianie wody” z Przemysławem Dacą, Prezesem Wód Polskich, rozmawia Marta Witczak-Żydowo.
W wielu miejscach dostęp do wody nadającej się do picia i do higieny osobistej jest wciąż bardzo trudny. Nie jest to sprawa błaha, zwłaszcza w czasach COVID-19. Stolica Apostolska od samego początku pandemii podejmuje wysiłki w zapewnieniu takiego dostępu w instytucjach jej podległych
- czytamy w komunikacie biura prasowego Watykanu, wydanym 22 marca, w Światowy Dzien Wody.
Stolica Apostolska poinformowała o zainicjowanym przez nią programie WASH. W ramach akcji około 150 placówek katolickich w 22 krajach poddawanych jest szczegółowej ocenie pod względem warunków dostępu do wody pitnej oraz jej jakości. Watykan szacuje także, ile może kosztować osiągnięcie zadowalającego poziomu sanitarnego w instytucjach kierowanych przez Kościół na całym świecie.
„Docenianie Wody” - hasło tegorocznego Światowego Dnia Wody, a także sam dzień dotyczy każdego z nas, ale ustalmy - kto i w jakim wymiarze powinien dbać o zasoby wodne? Czy to kwestia indywidualnej czy zbiorowej odpowiedzialności?
Światowy Dzień Wody ustanowiony został w 1992 roku dlatego, że w skali światowej prawie 2 miliardy ludzi ma bardzo mały dostęp do wody pitnej. To problem ogólnoświatowy. Nas jako „Wody Polskie”, mnie jako prezesa, interesuje aspekt krajowy.
Polska na tle Europy jest na szarym końcu jeżeli chodzi o dostępność słodkiej wody pitnej na jednego mieszkańca. Musimy mieć świadomość, że mamy bardzo mało wody, co może okazać się dla niektórych osób pewnym novum, ponieważ pozornie, gdy wyjrzymy za okno, widzimy rzeki, jeziora a odkręcając kran woda zawsze w nim jest.
Skala odpowiedzialności za zasoby wodne wygląda w następujący sposób: od 2018 roku istnieje Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, które odpowiada za całokształt gospodarki wodnej w naszym kraju. Jeśli chodzi o dostarczanie wody mieszkańcom i odprowadzanie ścieków, to odpowiedzialność za to leży po stronie samorządów lokalnych. PGW działa tu jako „regulator”. Natomiast niesłychanie ważna jest odpowiedzialność każdego z nas. Do każdej czynności, w której używamy wody, musimy podchodzić świadomie. Wodę pitną, w 90% czerpiemy z zasobów głębinowych, podziemnych – to jest bardzo dobra woda. Ale jednocześnie, aby być odpowiedzialnymi za przyszłe pokolenie, za nasze dzieci i wnuków, aby nie mieli ekstremalnie niskiego poziomu pitnej wody, już teraz musimy o nią dbać. Świadomość problemu jest najważniejsza.
Czy w Polsce dyskusja wokół wody nie krąży najczęściej wokół „przyziemnych spraw” - oczywiście nie mniej ważnych - mam na myśli opłaty związane z jej użytkowaniem lub o jej złą jakość w dużych miastach?
Jest oczywiste, że dla każdego obywatela najważniejszą sprawą jest dostępność wody, jej jakość i przede wszystkim cena. W Polsce, gdzie jeszcze całkiem niedawno było bardzo źle jeśli chodzi o ujęcia wody, sytuacja bardzo się poprawiła. Nadal mamy problemy z zanieczyszczeniami, jak drobinki plastiku czy medykamenty np. pozostałościach po substancjach przeciwbólowych, ale generalnie, woda nam się w kranach bardzo poprawiła.
Problemem jest cena, ale dlatego PGW pełni rolę regulatora. Do 2018 roku odpowiedzialność za to ponosiły regionalne przedsiębiorstwa wodnokanalizacyjne, które były zatwierdzane przez włodarzy. Środki za użytkowanie wody były traktowane jako stały podatek, który zasilał budżet samorządu, a ten mógł te pieniądze przeznaczyć w różnych celach, włączając w to kampanie wyborcze. Teraz zgodnie z prawem wodnym jest to działanie bezprawne. Woda jest podstawowym dobrem człowieka i powinna być ogólnie dostępna. Podwyższanie cen, szczególnie dziś, w czasie pandemii, podczas spotęgowanego używania wody w celach higienicznych, może doprowadzić do wykluczenia społecznego. Istnieje jednak wiele samorządów, które w różne sposoby próbują walczyć z nami jako z regulatorem i wyciągnąć pieniądze od obywateli, by podreperować sobie budżet. Jesteśmy w trakcie ustalania kolejnych stawek za wodę i ścieki na kolejne 3 lata i spośród wniosków o zatwierdzenie, które do nas spłynęły, około 90% z nich dotyczy bardzo dużych podwyżek. My jako PGW, zgodnie z ustawą reprezentujemy interes odbiorcy, czyli obywateli i na to nie możemy się zgodzić. Z przykrością więc stwierdzam, że zanosi się na pewnego rodzaju wojnę z samorządami.
Czy pandemia będzie miała duży wpływ na stan polskich wód, czy jeszcze bardziej pogłębi to wszystkie problemy?
Zużycie wody jest na dobrą sprawę stałe. Biorąc pod uwagę nawet zużycie w różnych gałęziach przemysłu, np. w rolnictwie, tu również pandemia nie przyczyniła się do żadnych zmian w ilości zużycia wody. Może mieć ewentualnie wpływ na inwestycje w zakresie gospodarki wodnościekowej.
Niebawem wejdzie nowa dyrektywa unijna i będziemy musieli jeszcze większą uwagę zwracać na takie rzeczy jak wspomniany plastik czy medykamenty w wodzie, ale również na pozostałości narkotyków, bo to też się zdarza, więc to będzie generowało dalsze inwestycje. Widzimy potrzebę dużego nakładu pracy i przyglądania się temu co się dzieje. Jako instytucja państwowa nie mamy zbyt dużego wpływu na samorządy, które odpowiadają za politykę wodną, natomiast obywatele już tak – wybierając konkretnych radnych, samorządowców. Mają więc nawet większy wpływ kontrolny niż PGW.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
/mwż