Karpińska: Prasowanie polityków

2023/10/6
AdobeStock 602494047
Fot. Adobe Stock

Jak co cztery lata jesteśmy świadkami masowego prasowania polityków. Znane z mediów twarze na okres kampanii wyborczej tracą lata (niektóre wręcz świetlne) i prezentują na plakatach swoje „nowe ja”. Efekty bywają zaskakujące, a niekiedy zabawne - wszystko zależy od talentu grafika, a może i presji ze strony danego kandydata do parlamentu.

Wraz z doskonaleniem narzędzi do obróbki zdjęć maleje szansa na uzyskanie efektu opalenizny w kolorze buraka, ale w dalszym ciągu bywa wesoło. W wyborach startują np. pięćdziesięciolatkowie o emploi studentów i panie, które mimo lat prezentują tak idealnie gładką cerę, że w przypadku uzyskania niekorzystnego wyniku wyborczego miałyby szansę na karierę jako fotomodelki. Ale cóż, w realu aż tak pięknie nie jest i pewnie taniej wygenerować modelkę cyfrowo od zera, niż obrabiać każde ujęcie rzeczonej pani.

Problem z tworzeniem i prezentowaniem swojego podrasowanego wizerunku od dawna przestał dotyczyć tyko rządzących i zamożnych. Kiedyś zamawiało się poprawiające urodę portrety i nie każdego było na to stać. Dziś narzędzia służące do autokreacji mieszczą się w każdym smartfonie. Jedne dają mniej, inne więcej możliwości, ale cóż - niegdysiejsi malarze też odznaczali się większym lub mniejszym talentem. Pewno niejeden król, czy możnowładca mógł się nieprzyjemnie zdziwić, gdy wreszcie spotykał swoją przyszłą żonę, zaakceptowaną wcześniej na podstawie portretu. Dziś też można być całkiem zaskoczonym, spotykając w realu osobę, którą znamy tylko z mediów społecznościowych.

Zastanawiam się kiedy dojdziemy do etapu, na którym nie będziemy się już potrafili domyślić jak na prawdę wygląda dany człowiek, bo będziemy znać tylko jego awatar. Chociaż, może już doczekaliśmy tych czasów? Na dowód taka historia. Parę miesięcy temu media pisały o tragicznej śmierci młodej kobiety. Medialne relacje okraszone były zdjęciami z jej mediów społecznościowych. Gdzieś między te obrazki zaplątała się fotografia, której żadnym filtrem nie potraktowano. Ktoś ją zrobił aparatem, młoda kobieta nie była na nim sama, ale co było uderzające, to znikome podobieństwo do jej wyidealizowanych wizerunków. Na prawdę wyglądała zupełnie inaczej! Zwyczajna dziewczyna o miłej aparycji, a nie seksbomba z Instagrama. To było jakoś szczególnie uderzające w tej smutnej historii. Przeszło mi przez myśl, że być może niedługo poszukiwanie zaginionych osób za pomocą publikacji ich wizerunków może mieć zerową skuteczność. Ech, coraz dziwniejszy jest ten świat.

 

/mdk

1 ppok20220620 0005

Marta Karpińska

Dziennikarz i fotograf, redaktor naczelna kwartalnika "Civitas Christiana".

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej