Marta Kowalczyk: Mamy Kościół!

2021/01/5
AdobeStock 58227872
źródło: Adobe Stock

Chrześcijanie wstali z kanapy, na nie tak dawne wezwanie papieża Franciszka. Warto jednak czasem usiąść spokojnie i poczuć, że aktywizm katolicki nie może nas oddalać o Ducha, tak trwałego i naprawdę spokojnego. Dziś zastanawiamy się, co dalej z Kościołem katolickim. Niektórzy zadają dość niepokojące pytanie, czy trzeba go wymyślić na nowo. Tymczasem Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki.

Kościół ma być po prostu i wyłącznie taki, jak nauczał Chrystus i potwierdzali święci.

Niech zatem Kościół katolicki będzie miejscem: spotkania z Panem, Eucharystii i adoracji.

Dzięki Ewangelii wg św. Jana wiemy, że będzie dobrze:

A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem. Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka!

To nie świat będzie dobry. Wręcz przeciwnie. Wiemy, że jest we władzy złego. Niczego do złego dostosowywać nie musimy. Owszem, tak działa się w strategii wojennej. Na ruchy wroga odpowiada się militarnie, przegrupowując wojska. Ale katolicy nie biorą udziału w strategicznej rozgrywce. Uczestniczą w czymś trwałym i niezmiennym i to jest ich największa „broń”.

Jest Chrystus, jest chleb życia wiecznego, jest dekalog. Wiemy, co mamy robić. Powszechność naszego Kościoła polega na przystępności i prostocie. Pan Jezus nie wygłaszał hermetycznych odczytów filozoficznych. Za to potrafił trzykrotnie dopytywać się Piotra o miłość.

A zatem – co dalej z Kościołem katolickim? Straszliwa myśl, by wymyślać go na nowo kojarzy mi się z pracą działu marketingu. A może tak nowe logo – odświeżymy markę. Nie, katolik niech się za bardzo nie martwi, bo o to prosi go Bóg na kartach Pisma Świętego. Naprawdę odświeżanie marki nam nie grozi, bo mamy już Krzyż, który jest czymś więcej niż dziełem zdolnego grafika. Na szczęście do Krzyża nie da się nic dopisać, ani zmienić jego ceny.

Kilku wybranych

Ostatnio piórem publicystów ogłoszono gdzieniegdzie koniec Kościoła, jaki znamy. Generalnie jest to pewien najnowszy trend w myśleniu o przyszłości chrześcijaństwa. W czasie, gdy myśliciele będą projektować nową wizję tego, co narosło przez wieki na Piotrowej skale, nie powinniśmy bynajmniej unikać refleksji. Sięgnijmy do korzeni. Wracajmy zarówno do Betlejem, Nazaretu, jak i Asyżu św. Franciszka, a potem do Lourdes i Fatimy. Wszędzie, gdzie Bóg interweniował obecnością świętych. Nauczeni w ostatnich dekadach podróży bez granic, zmuśmy się do wysiłku podróży intelektualnej poprzez szlaki dziedzictwa naszej religii. Musimy też wracać każdego dnia do prostoty Ewangelii. Chrystus nie miał tysięcy katedr, ani dobrze zorganizowanych kurii. Tym bardziej episkopatu. Miał swoich kilku wybranych.

Sytuacja wygląda następująco. W myśl zasady Nie zostawię was sierotami – nie musimy obawiać się głębokiej konsternacji pt. Co dalej z Kościołem katolickim. Przecież Pocieszyciel nie jest na urlopie, jak również nie jest obrażony na całą ludzkość. Jest wciąż ten sam. I działa.

Mamy do dyspozycji niezmienne, klarowne i szeroko dostępne nauczanie Kościoła katolickiego, oparte o dogmaty wiary i sprawnie aktualizowane poprzez dokumenty papieskie i opracowania teologiczne. Wieczernik wciąż ten sam i Zmartwychwstanie zawsze to samo.

Owszem, na scenie świata pojawiają się różni święci. Ci wybrani. A Ci niewybrani, dumają w pocie czoła, co tu dołożyć do nauczania, lub w nim skrytykować, by bardziej pasowało do rzeczywistości. Warto zauważyć, że święci najczęściej do niej nie pasowali!

Dlaczego zatem Kościół miałby się teraz diametralnie zmienić pod wpływem argumentu, że już nie przystaje do nowoczesności? Ależ to się świetnie składa! To znaczy, że jest sobą. Przecież nigdy do kształtu świata nie pasował i zaczęło się od tragedii umęczenia Zbawiciela. To kogo mamy słuchać, jeśli podstawy nauczania są nam znane, Ewangelia bliska, ale świat jakiś dziwnie pomieszany? Spieszymy się w kierunku zmian, zupełnie niepotrzebnie.

Osobiście polecam zaparzyć ulubioną herbatę w domu i posiedzieć w spokoju na ulubionej sofie. I tak w ciszy zastanowić się, czy aby na pewno na nurtujące pytania naszego czasu nie było już odpowiedzi? Czy słuchaliśmy? Czy Bóg nie kontynuuje rozmowy z nami z udziałem wybranych sług? Ostatnio czytałam artykuł – że Kościół Wyszyńskiego się już skończył. Naprawdę? A czy to nie jest po prostu Kościół, w którym Pan wybiera ludzi o głosie harmonizującym z akompaniamentem czasu i epoki? Owszem, Wyszyński był postacią genialnie dekomponującą plany komunistów. Jan Paweł II mieszał szyki precyzyjnie przygotowywanej zagłady moralnej świata. Nic się nie skończyło. Można by rzec, że właśnie się zaczęło. I w tej ciszy, takiej samej, w której św. Józef usłyszał swoje zadanie, podejmijmy się zadumy, co mówi Pan. A Pan mówi do nas na spokojnie. Tak jak niezliczoną ilość razy w dziejach chrześcijaństwa.

Albo cisza, albo hałas

W ciszy wyraźniej słychać głos człowieka niż w zgiełku świata. Pochylmy się na przykład nad głosem nowego włoskiego błogosławionego, Carla Acutisa, beatyfikowanego w 2020 roku. Przyglądając się dziełu życia tego pobożnego 15-latka (zmarł przedwcześnie na białaczkę), znajdziemy wiele odpowiedzi. Zwłaszcza młodzież, tak bardzo dziś zwodzona, bezpardonowo pozbawiana chęci do samodzielnego myślenia, odsuwana od Boga, ogłupiana – powinna ten głos usłyszeć. Jak również katecheci – coraz częściej narzekający na brak narzędzi do pracy na katechezie. Potężną wiadomość wysłał nam wszystkim Pan w postaci swego sługi i poprzez jego świadectwo. Jest to instruktaż, jak żyć w prostej przyjaźni z Chrystusem, być sobą a nie kopią w XXI wieku.  Jakoś za mało umiemy się tym cieszyć, a za bardzo wyspecjalizowaliśmy się w biadoleniu, zwłaszcza medialnym. Ja właśnie też i za to lubię Boga, że nie biadoli.

Zamiast strachu i przeświadczenia o komponowaniu Kościoła od nowa – proponuję powtarzać słowa Pana Jezusa: […] na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. Wystarczył jeden człowiek, Piotr. A Pan Bóg o sobie mówi prosto: Jestem, który jestem.

/mwż

Kowalczyk Marta v2

Marta Kowalczyk

Filolog. Członek Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej