Marta Witczak-Żydowo: Symboliczne profanacje w Chile

2020/10/20
EI42ZwdWkAIYTF4

18 października w stolicy Chile, Santiago doszło do ulicznych zamieszek, podczas których demonstranci spląndrowali i spalili dwa zabytkowe kościoły - La Asunción oraz San Francisco de Borja. Wszystko odbyło się przy okrzykach rozentuzjazmowanego tłumu.

Podpalenia miały miejsce w rocznicę antyrządowych protestów na rzecz polepszenia standardu życia, szczególnie najuboższych oraz likwidacji największych nierówności społecznych, w tym dyskryminacji kobiet, osób LGBT i ludności rdzennej. Demonstracje szły w parze w prowokacjami w mediach społecznościowych. Jeden z najsłynniejszych wpisów na Twitterze w tym czasie brzmiał: „Jedyny kościół, to ten, który płonie” (autor o nicku @peppadelkaos).

Do podobnych zajść doszło w roku 2019, kiedy bandyci zniszczyli wspomniany już kościół La Asunción, wyciągnęli z niego na ulicę i podpalili wizerunki świętych, a także w roku 2018, przed wizytą papieża Franciszka.  

Czy takie działania można nazwać dążeniami do zjednoczonego, dobrze prosperującego państwa, z uwzględnieniem potrzeb najuboższych? Ja nazwałabym je ukierunkowanymi na przemoc, nienawiść i przyciągnięcie uwagi bez oglądania się na biednych, którzy akurat najbardziej ucierpią na aktach wandalizmu. Protestującym nie chodziło o pokojowe manifestacje jak zapowiadano. Głównym zamiarem było pokazanie miasta brutalnego, pogrążonego w ogniu i chaosie.

Dlaczego kościoły w Chile od kilku lat płoną? Publicyści wskazują, że podpalenia związane są z walką o ziemię pomiędzy Mapuchami - ludami rdzennymi Chile a państwem. Mapuche pragną zwrotu dóbr, które im zabrano, zemsty za wydarzenia sprzed stu lat. Wzmożone ataki na kościoły katolickie motywowane są natomiast głęboko ukrytym żalem do Kościoła chrześcijańskiego za rzekome współuczestniczenie i wspomaganie państwa chilijskiego w kolonizacji ich kraju w XIX wieku. Pośrednio też wpływ miała sprawa skandalów seksualnych sprzed kilku lat, a co za tym idzie, zachwianie pozycji Kościoła w Chile.

Niezależnie jednak od postulatów manifestujących – czy to na tle etnicznym, kulturowym, społecznym, gospodarczym – nic nie usprawiedliwia aktów wandalizmu, które miały miejsce kilka dni temu i regularnie się powtarzają. Poza tym, czy trzeba sięgać aż do stu lat przed, czy ich pobudki nie dotyczą jednak kwestii ideologicznych? Wiele wskazuje na to, że na pierwszej linii frontu ataków znaleźli się zwolennicy ruchu LGBT, już nie tak łagodni i uśmiechnięci jak kreują swój wizerunek. Hasłami różnorodności i próbami walki o nią usprawiedliwili przemoc, zarówno fizyczną, jak i symboliczną.

Sformułowanie: rozwiązywanie problemów za pomocą siły stało się już nieadekwatne, tutaj mamy do czynienia z desperacją, która przerodziła się w barbarzyństwo, ukierunkowaną dodatkowo na przyciągnięcie uwagi mediów zagranicznych, bo przecież spadające iglice kościołów efektownie wyglądają na Twitterze czy Instagramie. Zniewaga, profanacja, niszczenie dziedzictwa, pogarda dla ludzi i instytucji – te określenia są właściwe, na dodatek słyszymy je w odniesieniu do Kościoła coraz częściej, ale nie w najpopularniejszych mediach. W Europie takie informacje to niewiele znaczące newsy, obok których przechodzi się obojętnie. Szkoda, że o fanatyzmie lewicy i o jego skutkach mówi się tak mało.

/mwż

Marta Witczak Zydowo

Marta Witczak

Politolog, publicystka, podróżniczka. 

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej