Polityka wobec rodziny po 1989

2014/01/24

Symbolem braku polityki prorodzinnej jest fakt, że VAT od prezerwatywy wynosi 8%, a VAT od artykułów dziecięcych 23%.

Według dramatycznej prognozy ZUS do 2060 r. ubędzie 8 mln Polaków, czyli populacja w naszym kraju zmniejszy się o ponad 20%. To tak, jakby całkowicie opustoszały największe miasta Polski: Warszawa, Kraków, Łódź, Wrocław, Poznań, Trójmiasto, Szczecin, Katowice oraz prawie całe województwo śląskie!

Zgodnie z tymi samymi danymi ZUS obecnie na 1000 pracujących przypada 270 emerytów. W 2060 roku będzie ich nawet 670. Co to oznacza? Katastrofalna sytuacja demograficzna spowoduje strukturalny i trwały brak możliwości rozwoju gospodarczego Polski. O ile starzenie się społeczeństwa zwiększa dochody na osobę w rodzinie, o tyle później pociąga za sobą załamanie finansów publicznych, bo następuje dramatycznie wysoki wzrost wydatków społecznych na świadczenia emerytalne oraz opiekę zdrowotną i społeczną. Nadmierne obciążenie młodych pokoleń na rzecz starszych zwiększa ryzyko „wtórnego regresu demograficznego” (młode osoby nadmiernie obciążone podatkami nie są w stanie podjąć trudu rodzenia i wychowania własnych dzieci) i utrudnia szansę wyrwania się ze spirali coraz mniej licznych pokoleń.

Rząd Donalda Tuska

Obecna ekipa od sześciu lat sukcesywnie utrudnia życie polskim rodzinom: zwiększa koszty utrzymania, podnosi podatki i stawkę VAT, znosi częściowo ulgę na dziecko. Przy czym politycy rządzącej PO mają świadomość dramatycznej sytuacji demograficznej (sami o niej mówią), a jednak nie podejmują odpowiednich działań, by stymulować odbudowanie potencjału demograficznego Polski. Premier zajmuje się zadłużaniem państwa na koszt przyszłych pokoleń i ukrywaniem kreatywnej księgowości, a nie myśli rozwojowo. Przykładem jest podniesienie wieku emerytalnego, które oznacza dla wielu rodzin odebranie bardzo potrzebnego wsparcia ze strony dziadka lub babci w wychowaniu i opiece nad dziećmi.

W tak zwanym „drugim expose”, w październiku 2012 r. premier obiecał przełom i zapowiedział, że 2013 r. będzie Rokiem Rodziny. Tymczasem nie tylko nie ma zapowiadanych ustaw, ale dostrzegamy nawet pogorszenie polityki rodzinnej. Co prawda przedłużono urlop rodzicielski, lecz w 2013 r. „becikowe” nie trafiło do wszystkich rodziców. Miały być tanie i dostępne przedszkola, a do 2016 r. miejsca dla wszystkich trzy- i czterolatków – i już dziś wiadomo, że tak się nie stanie. Dobry program mieszkaniowy „Rodzina na swoim” został zastąpiony – korzystnym przede wszystkim dla deweloperów i banków, a nie młodych małżeństw – programem „Mieszkanie dla młodych”, który miał zostać wprowadzony już od lipca tego roku.

Jak z tego krótkiego przeglądu wynika, rząd Donalda Tuska nie pomaga polskim rodzinom, a nawet chce na nich oszczędzać. W kieszeniach polskich rodzin szuka pieniędzy na pokrycie swojej dziury budżetowej: w 2013 r. zostały zamrożone ulgi podatkowe i tzw. kwota wolna, co oznacza wyższe obciążenie PIT. Zniknęła popularna ulga internetowa, zwiększono VAT na niektóre towary, wzrosły opłaty za komunikację miejską, czynsze, opłaty za wieczyste użytkowanie i podatek gruntowy, wywóz śmieci oraz inne opłaty i parapodatki. Jak pokazują dane GUS, coraz więcej rodzin w Polsce nie jest w stanie związać końca z końcem. W skrajnej biedzie żyje już ponad 2,6 mln Polaków. Najbardziej wzrosła w ub.r. bieda na wsi. Liczba osób, których wydatki były niższe niż minimum egzystencji, wzrosła w gospodarstwach rolników niemal o połowę i przekracza 13%. Najwięcej nędzy jest w rodzinach wielodzietnych. Żyje w niej co czwarte małżeństwo z czworgiem lub większą liczbą dzieci. W ub.r. liczba osób żyjących w biedzie zwiększyła się o ok. 400 000.

Trzy polityki rodzinne

W Polsce nakłady na rodzinę sytuują nas na samym końcu tabeli krajów członkowskich UE (poniżej 1% PKB, przy średniej unijnej 2,3%) i mamy najniższy w UE wskaźnik dzietności. Doświadczenie przemian po 1989 r. wskazuje, że ci, którzy wygrywali wybory dzięki hasłom o rodzinie, a później – gdy już sprawowali władzę – nie realizowali ich, odchodzili w niesławie. Niewątpliwie pozytywnie należy ocenić fakt, że w ostatnim czasie coraz częściej dyskutuje się w Polsce o polityce rodzinnej, która jest standardem w krajach Unii Europejskiej. Instrumentami służącymi do prowadzenia polityki rodzinnej są przede wszystkim: konstytucyjne gwarancje ochrony rodziny i realizowanie praw rodziny. A ponadto: niedyskryminujący rodziny system prawny, finansowy, podatkowy, kredytowy, system edukacyjny, dostępność do dóbr kultury i ochrona zdrowia, sposób podziału rynku pracy, gospodarka mieszkaniowa, kształtowanie opinii społecznej przez promocję rodziny w mediach oraz powiązanie pracy wychowawczej kobiet z całością życia społeczno-ekonomicznego.

W Polsce – mimo deklaracji kolejnych rządów – ciągle nie ma nowoczesnej polityki rodzinnej, a sytuacja tylko się pogarsza. Ostatni całościowy raport o sytuacji polskich rodzin został opracowany w 2006 r. W konkluzji tego dokumentu rządowego, zatytułowanego Informacja rządu o sytuacji społecznej i materialnej polskich rodzin, sytuacji demograficznej, promocji życia w Polsce oraz sytuacji dzieci i młodzieży, jako panaceum na zwiększenie dzietności zaproponowano „propagowanie idei rodziny wielodzietnej, ulgi podatkowe, związane z wychowaniem dzieci – z drugiej strony – szeroki wachlarz świadczeń socjalnych dla samotnych rodziców, skuteczna regulacja świadczeń alimentacyjnych jako gwaranta zabezpieczenia materialnego w sytuacji rozpadu instytucji małżeństwa”.

8 marca 2007 r. został ogłoszony Projekt polityki rodzinnej Jarosława Kaczyńskiego. Nie była to jednak pierwsza po 1989 r. propozycja adresowana do rodzin przez polskie władze. Chronologicznie rzecz ujmując, pierwszym kompleksowym opracowaniem dotyczącym polityki wobec rodziny był Program polityki rodzinnej przyjęty przez Radę Ministrów kierowaną przez Włodzimierza Cimoszewicza 10 czerwca 1997 r. Program nie został poddany publicznej dyskusji ani nie doczekał się debaty w Sejmie II kadencji, gdyż został ogłoszony u schyłku kadencji.

Rząd Jerzego Buzka, który doszedł do władzy dzięki bardzo mocno artykułowanym hasłom prorodzinnym, 3 listopada 1999 r. przyjął program polityki rodzinnej zatytułowany Polityka Prorodzinna Państwa. Program ten traktował politykę rodzinną jako podejmowanie działań tworzących odpowiednie warunki dla funkcjonowania rodziny w ramach innych szczegółowych polityk mających wpływ na warunki życia rodziny. W stosunku do opracowania rządu Cimoszewicza został uzupełniony o trzy działania kierunkowe: zmiany struktury demograficznej rodzin, udzielanie pomocy polskim rodzinom poza granicami kraju oraz oddziaływanie mediów na rodzinę i budowanie pozytywnego wizerunku rodziny. Szczególny nacisk został położony na procesy demograficzne, gdyż już wówczas była znana skala zagrożeń wynikających z zapaści demograficznej i starzenia się społeczeństwa.
Rządowi Buzka – m.in. ze względu na brak determinacji oraz większości dla tej sprawy w Sejmie – nie udało się zrealizować zmiany systemu podatkowego tak, aby uwzględniał liczbę osób pozostających na utrzymaniu podatnika. Został natomiast m.in. wydłużony urlop macierzyński z 16 do 26 tygodni, wprowadzono specjalne dodatki dla rodzin wielodzietnych. Przeprowadzono tak zwane małe uwłaszczenie mieszkaniami spółdzielczymi i zakładowymi oraz zostały wypłacone zaległe rekompensaty dla emerytów i rencistów.

Projekt polityki rodzinnej rządu Jarosława Kaczyńskiego był zatem trzecim i jak dotąd ostatnim w III RP tego rodzaju dokumentem opracowanym po 1989 r. Celem nr 1 Projektu było przeciwdziałanie malejącej liczbie urodzeń. Zaproponowane rozwiązania opierały się na teoretycznym założeniu, że rodziny nie decydują się na dzieci głównie z powodów ekonomicznych oraz trudności, jakie czekają kobiety na rynku pracy. Stąd program koncentrował się przede wszystkim na rozwiązaniach, które pozwoliłyby kobiecie na łączenie roli zawodowej z rodzinną. Celem nr 2 była poprawa jakości życia i kondycji polskich rodzin. Program przewidywał m.in. stopniowe – o dwa tygodnie co dwa lata – wydłużenie urlopów macierzyńskich, tak by w 2014  r. osiągnęły one poziom 26 tygodni (wówczas było to 18 tygodni). Warto przypomnieć, że 26-tygodniowy urlop macierzyński został już wprowadzony i obowiązywał za czasów rządów AWS, ale eseldowski rząd Millera zlikwidował to rozwiązanie, które ma być przywrócone dopiero w 2014 r. Poza tym rząd Millera zwiększył stawkę VAT na towary dziecięce z 7% do 22% i w 2004 r. doprowadził do znowelizowana ustawy o świadczeniach rodzinnych, w taki sposób, że stały się opłacalne rozwody, gdyż osoby samotnie wychowujące dzieci uzyskały przywileje, a pełne rodziny wychowujące dzieci są dyskryminowane.

Planowano też zmiany w systemie podatkowym od osób fizycznych polegające na uwarunkowaniu wysokości kwoty wolnej w PIT od liczby osób w rodzinie, zgodnie z zasadą, że im więcej osób na utrzymaniu podatnika, tym większa kwota wolna, oraz zwiększenie ulgi podatkowej z tytułu wychowywania dzieci. Pod koniec rządu Jarosława Kaczyńskiego wprowadzono odpis podatkowy na dziecko w wysokości 1120 zł, co – trzeba podkreślić – było przełomowe, bo państwo zaczęło różnicować podatkowo obywateli w zależności od liczby dzieci pozostających na ich utrzymaniu.

Wnioski

Polityka rodzinna wymaga koncepcji całościowej. Wsparcie i działania, jakie proponowały kolejne rządy, były cząstkowe, chaotyczne i zbyt małe, by stymulować przyrost naturalny w Polsce i polepszać byt polskich rodzin. Zachęty powinny być większe. Całość rozwiązań finansowych jest niezwykle skromna, a  proponowane działania są niewspółmierne do skali potrzeb. Koncepcja polityki rodzinnej musi być bardziej odważna, głębsza, i muszą się znaleźć na to pieniądze, bo Polski nie stać na nieprowadzenie polityki rodzinnej.

Polskie władze, odkładając zmiany polegające na odejściu od polityki karania rodzin za posiadanie dzieci, kierują nasz kraj na drogę spirali migracyjnej. Polega ona na tym, że brak perspektyw na normalne życie skłania setki tysięcy młodych ludzi do wyjazdu „za chlebem” do bogatych krajów zachodniej Europy, co pogłębia zapaść demograficzną. Zagrożenie ubóstwem i bezrobociem wstrzymuje decyzje o założeniu własnej rodziny i posiadaniu dzieci, a państwo oszczędzając dziesiątki miliardów złotych na niższych wydatkach społecznych i oświatowych, nie jest zmuszone do modernizacji i odejścia od obecnej filozofii bardzo kosztownego państwa, które marnotrawi i przejada nadwyżki, nie zaspokajając potrzeb obywateli.
Co trzeba robić, by prowadzić politykę pronatalistyczną – wiadomo. A jeżeli rząd nie wie, to niech zapyta Polaków. Według sondażu CBOS, jedynie 13% respondentów wyraża zadowolenie z polityki państwa wobec rodziny. Aż 71% dostrzega zasadność działań na rzecz zwiększenia dzietności, a jeszcze w 2000 r. większość badanych uważała, że państwo nie powinno zachęcać ludzi do posiadania większej liczby dzieci. Na pytanie o preferowane działania państwa zachęcające rodziny do posiadania dzieci pytani wskazywali: roczne urlopy rodzicielskie (49%), ulgi podatkowe (46%), pomoc w uzyskaniu mieszkania (44%), zmniejszenie kosztów opieki przedszkolnej (25%), wypłacanie przez państwo pensji dla niepracujących zawodowo kobiet zajmujących się wychowaniem dzieci (22%).

 

Jan Maria Jackowski

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej