Skok cywilizacyjny i nie tylko

2013/01/17

Człowiek czasami nie wie, co w nim samym jest wiarą ks. Józef Tischner

Jaka jest sytuacja demograficzna Polski?

Jeden z tuzów dziennikarstwa pisał: sport to przedziwny migotliwy klejnot naszej cywilizacji, w którym odbijają się blaski i nędze współczesnego świata. Jeżeli obraz odbity w tym zwierciadle ma również barwy niepokojące i złowrogie – nie można o to winić lustra.

Sport to z jednej strony podniosła liturgia i olimpijskie zaklęcia. Kalos kagatos; piękni i dobrzy. Harmonia zalet ciała i duszy. Sport czysty i szlachetny; nieskażony cywilizacją przemocy. Tak to widział twórca nowożytnych igrzysk olimpijskich baron Pierre de Coubertin.

Te może trochę egzaltowane refleksje związane są z wielkim wydarzeniem, można nawet zaryzykować twierdzenie, że z historycznym. Niemożliwe stało się możliwe. Polska wraz z Ukrainą wspólnie zorganizują mistrzostwa Europy w 2012 r. Jest to trzecia, co do rangi impreza świata. Wcześniej jeszcze, w zeszłym wieku, co warto przypomnieć, prezydent Warszawy Stefan Starzyński rzucił myśl organizacji w stolicy LIO. Jego wielka idea legła jednak w gruzach. Wybuchła II wojna światowa. Do wielkiej idei nawiązał mec. Ryszard Parulski lansując organizację igrzysk w Warszawie 2012 r. Dziś mówi się o 2020.

Wykorzystajmy jednak swoją niepowtarzalną szansę organizując Euro 2012. To dla nas wszystkich wielkie wyzwanie: organizacyjne, gospodarcze i logistyczne. Eksperci różnej maści prześcigają się w Euro 2012 dla Polski i Ukrainy Przemysław Michalski Skok cywilizacyjny i nie tylko stwierdzeniach, że za pięć lat obudzimy się w zupełnie innym kraju. Dystans, jaki dzieli nas od bogatych państw Zachodu prawie zupełnie zniknie. A to, że organizacja mistrzostw Europy w piłce nożnej może być prawdziwym Eldorado udowodnili Portugalczycy, którzy byli gospodarzami Euro 2004 (niespodziewanie pokonali pewnych siebie Hiszpanów, tak jak my i Ukraina Włochów). Ściągnęli gigantyczne inwestycje, odrestaurowali wiele zabytków, zbudowali nowe drogi i mosty oraz mnóstwo hoteli. Tylko w Lizbonie i Porto powstało 15 nowych trzy – cztero gwiazdkowych obiektów. Śmietankę z mistrzostw spija branża deweloperska – ceny nieruchomości wzrosły o 20 procent.


To miejsce stanie się wkrótce na nowo obiektem sportowym
Fot. Artur Stelmasiak

Znakomicie z boomu korzysta sektor usług miejskich. Krocie przyniosła sprzedaż praw do transmisji TV i wpływy z reklam – ponad 700 mln euro. Wpływy ze sprzedaży biletów wyniosły kolejnych 130 mln euro. Do imponujących zysków z samej imprezy dochodzą korzyści, jakie portugalska gospodarka czerpie z Euro 2004 do dziś. Te miliony euro pozwoliły biednej Portugalii stanąć na nogi.

Czy podobnie może być w przypadku Polski?

Boom gospodarczy odczujemy zwłaszcza w jakości podróżowania: dotychczasowa wizja autostrad z północy Polski na południe i od zachodniej granicy do wschodniej staje się wreszcie realna. Pojawią się także czyste i nowoczesne pociągi. Planowany przez PKP Intercity zakup składów rozwijających prędkość 200 km/h zacznie się jeszcze w tym roku, zamiast o dwa lata później. Spółka zapowiada też uruchomienie nowych połączeń na Ukrainę. Aby funkcjonowały sprawnie, nie obejdzie się też bez pilnego remontu torów. Generalnie inwestycje w infrastrukturze kolejowej będą przyspieszone o trzy – cztery lata. To samo czeka lotniska, bo linie lotnicze już zapowiadają zwiększenie liczby połączeń. Norwegian Air Shuttle chce latać z Wrocławia do Skandynawii, a przybędzie także lotów do Włoch i Wielkiej Brytanii. Przygotowania do Euro obejmą również modernizację i rozbudowę polskich lotnisk regionalnych.

Ale drogi i lotniska to nie wszystko, bo duże zmiany zajdą także w miastach. Głównie za sprawą obiektów sportowych: wszystkie stadiony, na których rozgrywane będą mecze Euro, zostaną zbudowane od nowa lub całkowicie przebudowane. Mowa o obiektach w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu Gdańsku, Krakowie i Chorzowie. Największe powstanie w Warszawie i zostanie sfinansowane z budżetu państwa. Wicepremier i minister finansów prof. Zyta Gilowska już zapewniła, że znalazła na ten cel miliard złotych. Całkowicie nowy stadion wart 657 milionów złotych powstanie także w Gdańsku. Z kolei 310 mln zł pochłonie modernizacja obiektów we Wrocławiu i Poznaniu, a 402 mln zł – unowocześnienie stadionów rezerwowych w Chorzowie i Krakowie.

Na Euro ostrzą sobie zęby firmy turystyczne, hotelarskie i gastronomiczne. Austriacki deweloper Warimpex specjalizujący się w budowie hoteli zamierza w ciągu ośmiu lat wybudować 100 nowych obiektów w środkowej i wschodniej Europie. Większość z nich stanie w Polsce. Na rynkową ekspansję liczy także Orbis. Jeszcze w tym roku zacznie budowę 4 – 5 nowych hoteli i kolejnych 10 w roku 2008. Mocno rozwinie się gastronomia: giełdowy Sfinks zarządzający siecią restauracji pod tą samą nazwą oraz lokalami Chłopskie Jadło chce do 2011 r. uruchomić 224 nowe placówki. Taki sam skok czeka rynek napojów chłodzących.

Zbigniew Grycan już dziś pracuje nad nowymi recepturami lodów. Jednak nie tylko wielcy przedsiębiorcy zarobią na Euro. Mistrzostwa napełnią kieszenie producentów drobnych gadżetów czy flag.

Można też szacować, iż organizacja Euro stworzy nawet 200 tys. miejsc pracy, i to miejsc pracy dobrze płatnej. Połowa z nich pozostanie na stałe. Zmieni to diametralnie dotychczasowy układ sił na naszym rynku pracy. Polacy już nie będą tak tłumnie wyjeżdżać do Anglii czy Irlandii. Wręcz przeciwnie, część z tych, którzy już są poza granicami, zatęskni za krajem, bo i tu będzie można dobrze zarobić.

Wszystkie te plany nie są mrzonką, bo już wsparła nas Unia Europejska dotacją na rozwój infrastruktury w wysokości 37 miliardów euro. Na pewno część tych pieniędzy zostanie „skonsumowana” na potrzeby Euro 2012. Dodatkowo możemy jeszcze liczyć na 2 miliardy euro z kasy UEFA.

A wpompowanie ich w gospodarkę przy obecnej dobrej koniunkturze powinno zwiększyć zyski. Za pięć lat powinniśmy być o 30 procent zamożniejsi. Gra idzie więc o olbrzymią stawkę.

Ogromny awans cywilizacyjny naszego kraju, o którym tutaj cały czas mówimy jest nie do przecenienia. Ale równie ważny jest, mówiąc wprost, aspekt patriotyczny. Każda tego typu impreza o takiej skali i rezonansie stanowi ogromną promocję kraju.

Prezydent Lech Kaczyński stwierdził expressis verbis, iż Polska na organizację Euro sobie zasłużyła. Swoimi dokonaniami i swoją historią. Nawet nasi kibice, tak „aktywni” w kraju, dali popis wspaniałego dopingu i wzorowego zachowania innym nacjom na ostatnich mistrzostwach świata w Niemczech. Wszyscy zgodnie twierdzili, że gdyby nasi piłkarze poszli śladem kibiców, to medal na Mundialu byłby murowany.

Czy takie sportowe wydarzenie jak Euro może rzeczywiście zmienić naród? Coś w nim naprawić? Pytania nie są retoryczne. Dowodem na to jest choćby wspomniany Mundialw Niemczech. Nasi zachodni sąsiedzi nauczyli się przez kilka tygodni trwania imprezy okazywania legalnego i cywilizowanego patriotyzmu. Był bardziej wspólną zabawą niż okazją do dumnego wypinania piersi i szerzenia nacjonalizmu. Takiej właśnie drużynie kibicowano bez nerwicy. Zarówno wtedy, kiedy wygrywała mecz za meczem, jak też gdy walczyła „tylko” o brązowy medal. Jakże znamienne było hasło ich Mundialu: „Świat w gościach u przyjaciół”. Inny przykład to Anglicy bardzo mocno przeżywający mistrzostwa na swoich boiskach. Nawet jeśli prawie nigdy ich nie wygrywają. „ We Are The Champions” Queenów przeszło już do historii. Utrwaliło niewinną radość, z jaką Wyspiarze celebrują swoje imperialne święto.

Mam nadzieję, że mistrzostwa Europy rozgrywane w największych polskich miastach zmienią także Polaków. Pozwolą nam szybciej wyleczyć się z historycznych kompleksów. Możemy udowodnić, że potrafimy się jednoczyć bez względu na okoliczności. Że nie jesteśmy tylko patriotami od święta. Możemy i musimy udowodnić światu, że jesteśmy wielcy, a te mistrzostwa 2012 będą najwspanialsze wbrew malkontentom, których i u nas nie brakuje. Możemy i musimy budować nasze poczucie wspólnoty. Zarazem zaś kształtować nowoczesny typ patriotyzmu, nie tylko skierowany przeciw światu, co na świat otwartego. Polacy bardzo potrzebują więzi. Tak jak nas zjednoczyły zwycięstwa Adama Małysza, tak i Euro będzie naszym wspólnym wielkim przeżyciem.

Wykorzystajmy więc szansę społeczno – moralną i gospodarczą jaką dał nam los. Taka sytuacja może się nie powtórzyć. Wygraliśmy los na loterii wart prawie 40 miliardów euro. Dostaliśmy coś jeszcze – okazję do sprawdzenia, czy nasz patriotyzm może się zakorzenić w czymś innym, normalniejszym i większym niż największe nawet historyczne klęski.

Przemysław Michalski

Artykuł ukazał się w numerze 5/2007.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej