Walka klas czy ras, a może płci – nieważne, jak nazywają rzeczy nowe ideologie – cel się nie zmienił

2018/03/26
people-2500990-1920.jpg

Niektórym z nas wydawało się, iż najważniejsze pojęcia charakterystyczne dla filozofii, służącej jako baza dla budowy ustroju socjalistycznego, za pomocą którego próbowano nas jako społeczeństwo zniszczyć wraz z końcem lat 80-tych, zniknęły na zawsze i nikt oprócz badaczy historii myśli politycznej nie będzie do nich wracał. Tymczasem, jak się okazuje, poddane lekkiemu liftingowi zyskują one drugie, niestety złowrogie życie.

Sposób dyskusji o aborcji kojarzy mi się z powrotem do “walki klas”, w nieco zmienionej formie.

Oto obecnie narzuca się wizję, w której przeciwstawia się sobie może nie tyle proletariat i burżuazję, co szuka się innych linii podziału, w tej konkretnej sprawie ma on przebiegać na linii kobiety – mężczyźni. Nie jest tu istotny pogląd konkretnej jednostki, tak jak kiedyś nie było istotne, że proletariusz wcale niekoniecznie musiał być za socjalizmem. Jeżeli tak się zdarzyło, znaczyło po prostu, iż jest klasowo nieuświadomiony i uległ wrogiej propagandzie, np.: klerykalnej. Dziś, jeżeli kobieta nie chce stać po stronie deklarujących wolność swojej macicy feministek, to jest otumaniona przez wtłaczane jej klerykalne zabobony, wymyślone przez, a jakże!, mężczyzn. Kiedyś też religia uznawana była przez protoplastów dzisiejszych ideologów i ideolożek „praw macicznych” za opium dla ludu.

Walka rewolucyjna nie zakończyła się, lecz zgodnie z doktryną nasila się wraz z postępami rewolucji. Stąd właśnie bierze się zajadłość obecnego zorganizowanego jej ramienia. Kobiety stały się po prostu ofiarami tej walki. Nikogo tam nie obchodzi los życia dzieci nienarodzonych ani dobro pań, którym się wydaje, że komuś może chodzić o ich wolność. Po prostu, ich życie jest jedynie nawozem historii, bowiem to determinizm dziejowy jest tym, o co chodzi ideologom lewicowym. Społeczeństwo bezklasowe, które w tym wypadku będzie raczej bezpłciowe, ma na swym końcu jedno – koniec człowieka, jego kultury i cywilizacji. Ma nas nie być, ale do tego obiektywnego faktu jakoś musi dojść. Różne bywały na świecie lewice i różnie widziały tę drogę. Zawsze jednak przybierały one cechę totalitaryzmu: nieraz przaśnego, w którym takie czy inne grupy ludzi po prostu mordowano, jak w nazizmie czy komunizmie i jego różnych wariantach, niekiedy zaś udającego troskę o wolność, usypiającego czujność społeczeństwa, jak w wypadku zachodnioeuropejskich ruchów lewicowych, które od kilkudziesięciu lat zdają się dominować nad mentalnością kontynentu. Tu jednych, najlepiej tych, którzy się jeszcze nie narodzili, poświęca się dla rzekomego szczęścia tych, którzy jeszcze nie umarli, chociaż na pewno uczynią to w swoim czasie.

Europa coraz bardziej przypomina trumnę, w której leżą szczątki jej dzieci. Wydaje się, że jej społeczeństwa są tak zmęczone swym życiem, że postanowiły popełnić samobójstwo, które po prostu trzeba tylko jakoś ładnie, najlepiej filozoficznie nazwać. Jeżeli są grupy głoszące afirmację życia w imieniu swoim i kultury, z której wyrastają, to stają się klasą wrogą, skazaną na zagładę w ramach konieczności prowadzenia rewolucji. Według Georges’a Dantona, „Rewolucja, jak Saturn, pożera własne dzieci”.

Chciałoby się powiedzieć: każda rewolucja, która stawia sobie za cel zniszczenie tego, co naturalne. Stosunek do życia ludzkiego jest jednym z tych miar, które najgłębiej świadczą o nas, o tym, czy jesteśmy jeszcze ludźmi, czy też daliśmy się wmanipulować w dyskusję prowadzącą donikąd. Jeżeli jedni mówią o kompromisie aborcyjnym, a drudzy o „wolności macicy”, to jedni i drudzy mają na myśli to samo, znieczulenie nas na możliwość pozbawiania życia, kogoś, kto już żyje.

Sprowadzają przy tym cały dyskurs do orzekania o jakości tegoż życia. Prawo do życia może w tej polemice dotyczyć tych, których jakość zostanie orzeczona ustawą, którą w każdej chwili będzie można zmienić, kreując w ten sposób określone kryteria życia, pożądane przez ustawodawcę.

Walka klas czy ras, a może płci – nieważne, jak nazywają rzeczy nowe ideologie – cel się nie zmienił i to przede wszystkim jego musimy mieć na względzie, tym bardziej, że chodzi o życie, ludzkie życie.

/Tekst ukazał się pierwotnie na łamach portalu wdolnymslasku.com/

Piotr Sutowicz

mak

Kowalczyk Marta v2

Marta Kowalczyk

Filolog. Członek Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#aborcja #feminizm #obrona życia #Piotr Sutowicz #prolife #walka klas #życie
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej