Wczoraj przeżywaliśmy trzecią niedzielę Wielkiego Postu. Na tak zwanym półmetku tego czasu, zachęcam do przyjrzenia się realizacji naszych postawień wielkopostnych... Czy one pomagają nam być lepszymi ludźmi i przybliżają nas do Pana Boga? Czy może są to kolejne wyzwania, z którymi trzeba się po prostu zmierzyć by sobie coś udowodnić, albo dodatkowe punkty do naszego codziennego harmonogramu, które trzeba koniecznie zrealizować? Czy my w tym wszystkim słyszymy głos Pana Boga?
Wielki Post dla chrześcijan jest czasem duchowego przygotowania do nadchodzących Świąt Wielkanocnych. Odbywa się to poprzez większe poświęcenie modlitwie, unikanie hucznych zabaw, zwiększoną wstrzemięźliwość w jedzeniu i piciu, czy uważniejsze skupienie się na potrzebach innych. To czynności niewątpliwie przypominają nam w jakim okresie liturgicznym jesteśmy i to jak wiele brakuje nam do doskonałości. Ale czy naprawdę pomagają nam dostrzec Pana Boga w naszym życiu? Uzmysłówmy sobie, że Wielki Post to również czas, który powinien służyć zatrzymaniu się nad sobą i nad swoją codziennością. Według mnie takiemu doświadczeniu niewątpliwie sprzyja uczestnictwo w Adoracji Najświętszego Sakramentu.
Wśród różnych form modlitwy, najbardziej cenię tę tradycyjną. Adoracja Najświętszego Sakramentu bez wątpienia do nich należy. W mojej parafii funkcjonuje kaplica wiecznej adoracji. Bardzo lubię to miejsce. Notabene, jest drugą tego typu założoną w Polsce. Obecnie kaplica jest jedną z dwóch funkcjonujących całodobowo w mieście. Cieszy się bardzo dużą popularnością. Jeszcze nigdy, podczas mojej wizyty, nie była pusta. O różnych porach dnia, kiedy tam zachodzę, widzę czuwających ludzi. Są i panie w starszym wieku, i rodzice z dziećmi, ludzie młodzi, członkowie parafialnych wspólnot, młode wrażliwe kobiety, czuwające ze łzami w oczach. Po pracy, gdy czeka mnie coś trudnego, kiedy mam jakiś problem do rozwiązania, czy chcę po prostu pobyć z Chrystusem, udaję się właśnie tam.
Podczas jednej z ostatnich wizyt, moją uwagę przykuł młody atrakcyjny mężczyzna, muskularny, elegancko ubrany - nie taki typowo ,,kościółkowy”. Kontemplował Pismo Święte, rozważał je gorliwie w medytacji, zapisywał trafiające do niego słowa, a na koniec dziękował i uwielbiał Pana Boga, wznosząc otwarte dłonie ku górze. Ten widok mnie poruszył. Cieszyłam się w sercu, że są jeszcze wśród młodych tacy ludzie.
Według mnie adorowanie Najświętszego Sakramentu jest szczególnie nam potrzebne w okresie Wielkiego Postu, jako trwanie przy Jezusie, w czasie upamiętnienia Jego poświęcenia dla ludzkości. Najgłębszym sensem adoracji jest przyjacielskie, pełne miłości spotkanie z Chrystusem. To ofiarowany nam dar nawiązania bliskiego kontaktu z Jezusem obecnym w Hostii. Spotkanie to z naszej strony wymaga bezinteresowności, czasu, pozostawienia swoich spraw i słuchania… Wtedy przybliżamy się do Niego, zaczynamy odczuwać Jego pragnienia względem nas. Przecież jak się z kimś jest, to dopiero wtedy można go poznać. A jak się kogoś pozna, to można go pokochać. Jak się pokocha, chce się Go naśladować. Przed tą Tajemnicą należy klęknąć i kontemplować. Bez intencji, bez wymawiania próśb. Po prostu przebywać z Panem Jezusem. On nie musi używać głosu, daje o sobie znać w sercu, w formie pocieszenia, przemienia nas.
Po takim spotkaniu człowiek wychodzi inny. Wyciszony, inaczej się patrzący na świąt i ludzi. Sprawy trudne wydają się być łatwiejsze. Szczególnie teraz w Wielkim Poście, w modlitwie posłuchaj co Jezus mówi do Ciebie. Zapomnij o sobie i strać siebie z pola widzenia. Oddaj Mu te miejsca, z którymi sobie nie radzisz, gdzie jest twój krzyż, gdzie są twoje grzechy i słabości. Tam właśnie jest Jezus – Jezus ukrzyżowany. Nie bój się! Poprzez towarzyszenie Mu w cierpieniu, ponownie odkryjesz, jak bardzo i niezasłużenie jesteśmy miłowani przez Chrystusa. Doświadczysz Jego wielkiego miłosierdzia i bezkresnej miłości.
Wygospodarowując czas na swoje wielkopostne postanowienia znajdź też proszę chwilę poświęconą jedynie Panu Jezusowi. Ten raz w tygodniu, na kwadrans, zajdź do kaplicy ciszy i spotkaj się z Nim twarzą w twarz, wyłączając się z codziennych trosk, zabiegania, pracy i obowiązków domowych. Bóg się Tobą zaopiekuje i przyjmie jak najzacniejszego z gości, na którego czekał. On napełni i oświeci Twoje wnętrze i uzdrowi je. Tylko chciej i przyjdź!
/mdk