Jaka jest Ziemia Święta? Dlaczego od dwóch tysiącleci stanowi miejsce pielgrzymek? Swoją relacją dzielą się laureat Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej - Andrzej Majewski oraz jego katecheta - Konrad Caban.
Pierwszym miejscem, do którego pojechaliśmy, było Pole Pasterzy, usytuowane w okolicach Betlejem, gdzie pastuszkowie, którzy przyszli złożyć pokłon małemu Jezusowi, paśli swoje owce. Następnie zobaczyliśmy bazylikę Narodzenia, w której znajduje się grota, gdzie Chrystus przyszedł na świat. Byliśmy także w Betanii – miejscu, gdzie Jezus przywrócił życie swojemu zmarłemu przyjacielowi – Łazarzowi. Byliśmy w Kanie Galilejskiej, gdzie Jezus uratował wesele od pewnej porażki, dokonując cudu przemiany wody w wino. Nad Jordanem odnowiliśmy przyrzeczenia chrzcielne i mogliśmy pomoczyć przy brzegu nogi. Jeżeli myślicie o kąpieli w tym miejscu przy 30-stopniowym upale, to powinien zniechęcić was fakt, że rzeka niesie ze sobą tak dużą ilość mułu, iż stojąc po kolana w wodzie, nie widać nawet łydek. Popływać za to mieliśmy okazję w Morzu Martwym. Niezwykle ciekawa była możliwość sprawdzenia na własnej skórze, jak bardzo woda jest tam słona. O tym, że bardzo wypiera na powierzchnię, pewnie każdy słyszał, ale nie każdy zapewne wie, że mokra po kąpieli skóra wydaje się lekko tłusta, jakby pokryta naftą. Po Jeziorze Galilejskim udaliśmy się w rejs, po którym poszliśmy na obiad. W związku z tym, że byliśmy nad jeziorem, musieliśmy spróbować tamtejszej ryby. Ryba św. Piotra, bo tak nazywają ją w tych stronach, to bardzo smaczna i najbardziej szkaradna ryba, jaką jadłem.
Ksiądz, który pełnił rolę naszego przewodnika, zaprowadził nas na Górę Kuszenia, na której to Szatan próbował przekonać Jezusa do tego, aby oddał mu pokłon. Niestety, nie ma możliwości wejścia na nią. Jednakże na szczęście taką okazję mieliśmy pod górą Tabor, gdzie się okazało, że klasztor otwiera się później, niż zakładaliśmy, dzięki czemu grupa wielbicieli wycieczek górskich mogła na szczyt wejść pieszo. Osoby, które nie chciały iść, pojechały zamówionymi wcześniej taksówkami. Miejscem zdecydowanie wartym zobaczenia było Ain Karem, skąd rozpościerał się najpiękniejszy widok, jaki mogłem podziwiać podczas naszej wycieczki. Znajdowały się tam niewielkie wzgórza porośnięte zieloną roślinnością, spomiędzy której wyłaniały się białe skały. To miejsce, w którym zdecydowanie warto się zatrzymać i podziwiać piękno natury przy aromatycznej arabskiej kawie z kardamonem. Jak już jesteśmy przy pięknych krajobrazach, to drugim takim miejscem była Pustynia Judzka, która wbrew moim oczekiwaniom nie była wtedy pokryta piaskiem. Powiem więcej, było nawet widać rosnącą niezbyt gęstą trawę, czego się nie spodziewałem. Gdy wcześniej myślałem o pustyni, przed oczami miałem powierzchnię, na której panują na tyle surowe warunki, że roślinność nie może tam przetrwać. Ksiądz szybko nam wytłumaczył, że już za kilka dni cała pustynia ulegnie palącemu pustynnemu słońcu i krajobraz będzie bardziej przypominał ten z naszych wyobrażeń.
Na koniec wycieczki odwiedziliśmy Jerozolimę, miejsce, w którym tłum witał palmami Jezusa wjeżdżającego do miasta na osiołku. Widzieliśmy Górę Oliwną. Byliśmy pod Ścianą Płaczu, gdzie wyznawcy judaizmu, ale również osoby innych wyznań przychodzą się modlić. W zwyczaju jest również wciśnięcie między skały karteczki z intencjami. Na koniec przeszliśmy Drogę Krzyżową, docierając do bazyliki Bożego Grobu, gdzie zobaczyliśmy fragment Golgoty i Grób Jezusa. Po kolacji i całym dniu zwiedzania szliśmy do miasta, aby lepiej poznawać kulturę i zwyczaje tam panujące. Rozmawialiśmy z ludźmi, próbowaliśmy kuchni arabskiej. Według nas słusznie Ziemię Świętą nazywa się Piątą Ewangelią.
Materiał z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 3 | lipiec - wrzesień 2022
/em