O planowanych przez MEN zmianach w nauczaniu religii w szkole, ich konsekwencjach dla uczniów i katechetów oraz o przyszłości katechizacji w naszym kraju z Dariuszem Kwietniem ze Stowarzyszenia Katechetów Świeckich rozmawia Marta Karpińska.
Sierpniowy protest, zorganizowany w Warszawie przez Stowarzyszenie Katechetów Świeckich, odbił się szerokim echem w mediach i to nie tylko katolickich. Co w zaplanowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej zmianach dotyczących nauczania religii w szkole najbardziej niepokoi środowisko katechetów?
Najbardziej niepokoi nas próba ateizowania młodego pokolenia pod eufemistycznym hasłem świeckiej szkoły i wypychania z przestrzeni szkolnej przedmiotów najbardziej odwołujących się do aksjologii i wychowania, czyli religii i etyki. Wszystkie słowa, które padają ze strony nowych władz MEN o ulżeniu uczniom, usunięciu okienek w planach zajęć czy przeciwdziałaniu dyskryminacji uczniów, którzy nie chodzą na religię i etykę, bo to nie podwyższa im średniej, są zasłoną dymną. Można mówić jak baranek, a postępować jak smok – i tak działają obecne antyklerykalne władze MEN, które na ołtarzu wypchnięcia religii z polskich szkół składają nawet etykę, której o ironio w latach 90. domagały się środowiska lewicowe. O tym się głośno nie mówi, ale również nauczyciele etyki apelują do ministerstwa o powstrzymanie zapędów, jeśli chodzi o niewliczanie oceny z etyki do średniej, również oni tracą pracę w szkole, ale nikt z obecnych władz oświatowych ich nie słucha. Podobne odczucia ma strona kościelna. Władza jest skrajnie nieprzejednana, głucha na rozmowę, dialog i przedstawienie argumentów. Minister Nowacka wydaje się realizować swoją antyklerykalną i antykatolicką krucjatę, o czym świadczą jej obcesowe wypowiedzi o „panach biskupach”, którym chodzi tylko o kasę. Czy to nie jest obraźliwe i antagonizujące społeczeństwo? A przecież kompromis jest możliwy i społecznie oczekiwany. Biskupi powoli godzą się z tym, żeby została jedna godzina religii w szkole, a drugą formacyjną dla zainteresowanych będą chcieli odtworzyć w parafiach przy okazji przygotowania do sakramentów. W obecnych czasach społeczeństwu niezbędny jest kompromis aksjologiczny w kwestii obligatoryjnego umocowania religii i etyki w polskim systemie oświatowym. Pisaliśmy o tym jako katecheci szkół średnich do poprzednich władz oświatowych i takie rozwiązania zostały przygotowane. Wystosowaliśmy ponownie list otwarty jako Stowarzyszenie Katechetów Świeckich wraz ze środowiskiem nauczycieli etyki do prezydenta, marszałka Sejmu i Ministerstwa Edukacji, ale z tego ostatniego nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi.
Dlatego ewidentnie odbieramy obecne decyzje MEN za dyskryminujące. Rozporządzenie o niewliczaniu oceny z religii i etyki do średniej, wbrew orzeczeniu Trybunału z 2009 roku (jeszcze przed dualizmem prawnym, który zaistniał), spychanie religii na skrajne lekcje, a teraz rozporządzenie łączenia w grupy międzyklasowe i międzywiekowe to działanie ewidentnie nastawione na to, aby religia jak najszybciej zniknęła ze szkół. I to się wyrabia w wolnej Polsce, gdy jednym z postulatów Solidarności, jak mówił na naszym wiecu przewodniczący oświatowej Solidarności Waldemar Jakubowski, był powrót religii do szkół. Dzisiaj poglądy ateistycznej minister zdecydowały o tym, żeby religię ze szkół usunąć, bo obiecała to swoim skrajnym antyklerykalnym wyborcom, którzy demagogicznie krzyczeli, ile trzymanie katechetów kosztuje państwo.
Czy odbyły się konsultacje społeczne w przygotowaniu proponowanych zmian i kto brał w nich udział?
Żadnych konsultacji ze środowiskiem nauczycieli religii nie było, chociaż się o nie dopominaliśmy, zaraz po tym, jak w lutym zarejestrowano nasze Stowarzyszenie. Nikt nam jako nauczycielom religii – a jest nas 30 tys. obecnych w szkołach od 34 lat – nie proponował rozmów, okresu przejściowego, uelastycznienia zakresu godzin i programu. Zresztą, z tego, co wiem, etykom też nie. Dopiero teraz, gdy nagłośniliśmy naszą sytuację w mediach, ministerstwo niby zauważyło świeckich nauczycieli religii – matki mające na utrzymaniu dzieci, jedyne żywicielki rodzin z mężem na rencie, rodziny spłacające kredyty czy z dziećmi na studiach – i obiecuje nam przekwalifikowanie. Niemniej my już teraz w wielu szkołach tracimy godziny i tym samym środki do życia. Poza tym nie chcemy się przekwalifikowywać pod przymusem, ponieważ uważamy, że katecheci i etycy są w systemie edukacyjnym potrzebni, bo uczą przedmiotów, które służą kształtowaniu dzieci, młodzieży i całemu społeczeństwu. Jedyne spotkania, jakie się odbyły, to te z przedstawicielami Episkopatu, bodajże dwa, na których poinformowano ich o proponowanych zmianach, a gdy biskupi wyrazili sprzeciw, pani Barbara Nowacka zarzuciła im publicznie kłamstwo.
Jakie konsekwencje te zmiany przyniosą uczniom, a co będą oznaczały dla katechetów? Jak w przyszłości może się kształtować nauczanie religii, jeżeli rozporządzenie MEN wejdzie w życie bez żadnych zmian?
Jeśli chcemy szybkiej poganizacji Polski i zaniku tradycji katolickich, to jest otwarta droga do takiej zmiany. A co proponuje się w zamian dla naszych dzieci? Edukację zdrowotną, która nie wiemy jeszcze na czym miałaby polegać. Niby minister Nowacka mówi o holistycznym podejściu do zdrowia młodych, ale co to dla niej znaczy?
Prawdziwa edukacja to kształtowanie postaw, moralności, jak również pomoc psychologiczna i pedagogiczna. Budowanie konsensusu społecznego, wzmocnienie małżeństw w kryzysie, wychowanie religijne i etyczne zamiennie w szkołach, jak najszybsze odebranie dzieciom w szkołach dostępu do telefonów, co pomoże też rodzicom zrobić to w domach – to jest to, czym powinno się zająć ministerstwo, a nie zwalczać religię.
Czy przedstawiciele Episkopatu oraz innych organizacji społecznych udzielają Wam wystarczającego wsparcia?
W czasie rozmów z biskupem Osialem usłyszeliśmy, że troska biskupów o katechetów świeckich będzie na pierwszym miejscu. Ale już w praktyce różnie bywa, bo to proboszczowie decydują o nominacjach do pracy w szkole. Oczywiście rozumiemy, że siostry zakonne, które muszą utrzymywać swoje domy zakonne, nie będą miały z czego żyć, i wypowiadamy się także w ich imieniu. Ostatnio znajoma urszulanka, która można powiedzieć, że oddała życie dla katechizacji w szkole, bo uczy od ponad 30 lat, usłyszała po proponowanych przez MEN zmianach od swojej dyrektor: „Nie wiem, czy będę miała dla pani godziny”. Co do bezpośredniego wsparcia ze strony kościelnej Caritas, zachęcamy katechetów, którzy tracą pracę, aby ubiegali się o nie indywidualnie. Jeśli zajdzie taka potrzeba, będziemy nagłaśniać zrzutki na różnych portalach, kiedy bieda przyciśnie katechetów i rzeczywiście nie będą mieli z czego żyć w małych miejscowościach z jedyną szkołą.
Budzą się rodzice, uczestniczą w różnych internetowych akcjach poparcia dla religii w szkole. Zebraliśmy już ponad 100 tys. podpisów. To dobry prognostyk. Następnym krokiem będzie obywatelski projekt ustawy o umocowaniu religii i etyki w polskich szkołach, który przygotowujemy z Instytutem Ordo Iuris.
Czy jest już jakiś odzew na zaproponowaną przez prezesa SKŚ Piotra Janowicza debatę nad kształtem nauczania religii i etyki w szkołach?
Mamy tylko obietnicę spotkania w MEN, ale jeszcze niezrealizowaną. Ufamy, że ktoś nas zgodnie z nią tam zaprosi. Na razie dostaliśmy zaproszenie na posiedzenie Rady do spraw Rodziny, Edukacji i Wychowania Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP i tam na pewno będziemy. Co do komisji wychowania katolickiego przy Episkopacie, która ma pracować nad nowym programem religii w szkołach, też mamy obietnicę bp. Osiala, że zostaniemy zaproszeni. Chcemy wesprzeć hierarchów naszymi pomysłami. Natomiast ze swojej strony zaczynamy przygotowywać wśród katechetów na wszystkich poziomach nauczania ankietę na temat proponowanych zmian, zaczęliśmy także opracowywać pytania dla uczniów na temat ich oczekiwań. Wiemy, że Episkopat chce opracować nowy plan katechezy przyparafialnej, oparty na wzorcu neokatechumenalnym, jak to nazwał kard. Ryś, i chcielibyśmy włączyć się w te przygotowania. Wierzymy, że to jest właściwy kierunek, aby utrzymać religię w szkole, ale i rozpocząć wspólnotową katechezę przy parafiach, która będzie formować w wierze młodych chrześcijan dla Kościoła i dla Polski.
Bardzo dziękuję Panu za rozmowę.
Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 4/2024
Dariusz Kwiecień – od 25 lat nauczyciel religii w szkołach średnich w Warszawie. Ma na swoim koncie publikacje na temat religii szkolnej w prasie i internecie. Współpracownik redakcji katolickiej TVP w latach 2000-2015. Autor filmów dokumentalnych: Trzeba być w butach na weselu – o ks. Józefie Tischnerze (2000) i Łąka pamięci (2008). Współautor książki Gepard w habicie – rozmowa z paulinem o. Stefanem Rożejem (2014), współautor autobiografii ks. Walentego Królaka Po prostu Walenty (2019). Uczestniczy w formacji Drogi Neokatechumenalnej w Kościele katolickim.