Czy udzielać sakramentów dzieciom?

2025/11/27
58 Fot. Dariusz AdobeStock
Fot. Dariusz/Adobe Stock

Coraz częściej w przestrzeni publicznej pojawiają się pytania – szczególnie dotyczące chrztu niemowląt czy pierwszej spowiedzi – czy udzielanie sakramentów dzieciom jest rzeczywiście dobrym rozwiązaniem. Padają zarzuty o „przymus” wprowadzania dziecka w wiarę, o „traumatyzujące” doświadczenia spowiedzi w zbyt młodym wieku.

Oprócz tych argumentów, które najczęściej wysuwają przeciwnicy Kościoła, rosnącą popularność zyskuje zarzut o niewystarczającą świadomość i wolność dzieci w kwestiach wiary. Coraz częściej zdarza się, że rodzice, nominalnie katolicy, wpadają na pomysł, że przekażą swoim dzieciom wiarę wtedy, gdy będą one na tyle dorosłe, by ją zrozumieć. Aż chciałoby się zapytać, w jaki sposób tacy „świadomi” rodzice planują przekazywać wiarę dorosłym dzieciom, tak by mogły ją przyjąć. Pytanie to jest ważne, a wielu rodziców, których dzieci borykają się z trudnościami w wierze, szuka dziś na nie odpowiedzi. Wydaje się zatem, że taka strategia sama w sobie świadczy o ignorancji i niezrozumieniu. Rodzice twierdzą, że przekażą dzieciom wiarę, gdy te będą zdolne ją pojąć, ale… w tej tezie skrywa się fakt, że sami rodzice nie pojęli jeszcze, czym naprawdę jest wiara.

Istota rzeczy

Bardziej racjonalny argument wiąże się z faktem, że sakramenty nie działają magicznie ani automatycznie. Nie wystarczy odprawić nad dzieckiem rytuału, by stało się ono w pełni uczniem Chrystusa. Sakramenty owszem, działają ex opere operato, co oznacza, że dokonują się na mocy samego znaku sakramentalnego, o ile spełnione są konieczne warunki: materia, forma, szafarz i intencja. Sam fakt, że sakrament się dokonuje, nie oznacza jednak, że jest on owocny. Owocność zależy bowiem od usposobienia i nastawienia przyjmującego. Może zatem lepiej poczekać, aż przyjmujący osiągnie wiek, w którym rzeczywiście będzie mógł współpracować z łaską? W kontekście tej różnorodności zarzutów i argumentów warto na nowo zastanowić się, dlaczego udzielanie sakramentów dzieciom było i pozostaje tak ważne dla Kościoła.

Nade wszystko w przytoczonych argumentach przebija się przeświadczenie, że wiara jest jedynie rodzajem światopoglądu i to równoprawnym wobec innych. Na świecie istnieje wiele różnych systemów wyjaśniających jego funkcjonowanie. Wszystkie mają swoje plusy i minusy. Różne systemy sprawdzają się u różnych ludzi, zależnie od ich wrażliwości i preferencji. Zatem: poczekajmy – gdy młody człowiek podrośnie i pozna własne potrzeby, sam najlepiej wybierze. Tymczasem religia katolicka nie jest światopoglądem, choć go zakłada i kształtuje. Nawet jeśli sprowadzimy religię do jakiegoś systemu moralnego czy egzystencjalnego, katolik nie może uznać jej za jedną z wielu równoważnych propozycji. Doktryna katolicka jest bowiem prawdą objawioną przez Boga, a jako taka nie ma godnego konkurenta.

Jednak samo wskazanie na wyjątkowość chrześcijańskiej Prawdy to za mało. Wiara i łaska niesiona przez sakramenty to coś o wiele donioślejszego. By to sobie uświadomić, trzeba wrócić do antropologii chrześcijańskiej, czyli do pytania: kim tak naprawdę jest człowiek?

Trzy sfery

Z katolickiego punktu widzenia każdy człowiek posiada trzy elementy, które go budują: sferę fizyczną, psychiczną i duchową. Każda z nich jest ważna i nie da się być w pełni człowiekiem, pomijając którąkolwiek z nich.

Sfera fizyczna domaga się oczywistych potrzeb – te nie mogą być odłożone w czasie. Człowiek potrzebuje ich od samego początku istnienia, nawet wtedy, gdy sam nie może ich zaspokoić. Potrzeby fizyczne to pokarm, sen, odpowiednia temperatura itp. Wiadomo, że dziecko potrzebuje zdrowego pokarmu, ubrań, ochrony przed zimnem, odpoczynku. Ich brak prowadzi do choroby. Podobnie jest ze sferą psychiczną: człowiek, a tym bardziej dziecko, potrzebuje miłości, poczucia bezpieczeństwa, bliskości. Brak tych elementów prowadzi do trwałego uszczerbku. Nie inaczej jest ze sferą duchową, którą niestety często myli się ze sferą psychiczną. Sfera psychiczna to świat jaźni, uczuć, emocji i myśli. Elementy te korespondują z tym, co duchowe, ale nie są przestrzenią ducha. W myśli katolickiej dusza to przede wszystkim władze rozumu i woli. Dzięki nim człowiek upodabnia się do Boga, ponieważ – jak Bóg – jest bytem relacyjnym. Rozum służy poznaniu Drugiego, wola umożliwia pokochanie Drugiego. Poznanie i miłość umożliwione przez rozum i wolę sprawiają, że człowiek nie żyje tylko w sobie, ale dzieli swoje życie z innym. I potrzeby rozumu i woli także należy zaspokajać – każde dziecko od samego początku dzieli swój świat z rodzicami. To jest fundament życia duchowego.

Relacje

Zapyta ktoś: dobrze, ale gdzie tu miejsce na chrześcijaństwo i sakramenty? Otóż przestrzeń duchowa człowieka posiada jeszcze swój nieodzowny cel, który wykracza poza relacje międzyludzkie. Kościół uczy, że rozum i wola służą nie tylko budowaniu relacji społecznych, ale – przede wszystkim – relacji z Bogiem. Człowiek ma dzielić swoje życie z Bogiem i uczestniczyć w Jego życiu. To jest pierwszy cel ludzkiego ducha. Właśnie po to Bóg dał nam rozum i wolę – byśmy Jego poznali i pokochali. Żadna inna relacja nie daje człowiekowi ostatecznego spełnienia. Nawet najgłębsze relacje międzyludzkie nie zaspokoją nieskończonej potrzeby ludzkiego serca. To może uczynić tylko Bóg.

Tak miało być od początku. Człowiek (Adam) został stworzony w przyjaźni z Bogiem, a ta przyjaźń miała się spełnić w wieczności. Grzech zerwał tę relację. Cała historia zbawienia, z misterium Wcielenia i śmierci Chrystusa, jest odbudowywaniem przez Boga pomostu łączącego człowieka z Nim samym.

Sakramenty nie są więc jedynie obrzędami oddziałującymi na psychikę. Nie są performatywnymi sposobami przekazywania doktryny. Są aktami samego Boga. Chrzest jest aktem, w którym Chrystus jednoczy się z człowiekiem. Człowiek zostaje zanurzony w Misterium Chrystusa, zostaje wszczepiony w Kościół – który nie jest jedynie wspólnotą ludzi wyznających tę samą doktrynę, ale Mistycznym Ciałem Chrystusa. Eucharystia jest zjednoczeniem z żywym i prawdziwym Chrystusem.

Dać szansę

Sakramenty same w sobie dają łaskę, otwierają na życie Boże. Rozwijając życie świadome, człowiek może tę łaskę przyjąć lub odrzucić, może współpracować z nią na miarę swojego zaangażowania. Ale jego zaangażowanie nie jest źródłem sakramentalnej łaski. Samo przyjęcie sakramentu otwiera przed człowiekiem źródło. Dlatego nawet jeśli niemowlę czy dziecko nie jest zdolne do świadomej współpracy z łaską, to przyjmując sakrament, ma otwarte drzwi do życia nadprzyrodzonego. Sakramenty domagają się jednak realizacji w aktywnym życiu chrześcijańskim i wspierają jego rozwój.

Dlaczego więc należy udzielać dzieciom sakramentów, zwłaszcza chrztu, jak najwcześniej? By nie pozbawić ich życia nadprzyrodzonego, które jest konieczne dla zbawienia. Sama forma sakramentu bywa elementem uczestniczenia w życiu Bożym, jak w sakramencie pokuty i pojednania. Spowiedź dobrze przeżyta nie jest traumą własnej grzeszności, ale doświadczeniem prawdy o własnej niewystarczalności wobec miłości Boga. To sakrament, który realnie pozwala przekroczyć granicę ograniczonego i zranionego człowieczeństwa, by wejść w przestrzeń Bożej miłości. Prawdziwą krzywdą i traumą byłoby nauczyć dziecko, że musi samo radzić sobie ze swoim grzechem, i przytłoczyć je myślą, że poza tą słabością nie ma niczego więcej. To byłoby prawdziwe okrucieństwo i kłamstwo.

Zatem podobnie jak absurdem jest twierdzenie, że najpierw dziecko musi dorosnąć do wieku, w którym będzie potrafiło samo decydować, jak długo chce spać, co jeść itp., a dopiero potem będziemy, bez narzucania, pomagali mu w realizacji tych potrzeb; podobnie absurdem byłoby twierdzenie, że najpierw dziecko musi rozwinąć rozum i wolę, a dopiero wtedy osadzimy je w relacji rodzinnej i społecznej, którą samo sobie wybierze; tak też absurdem byłoby twierdzić, że dopiero gdy się rozwinie i nauczy poszukiwać oraz tęsknić za Innym, Nieznanym Bogiem, wtedy nauczymy je wiary chrześcijańskiej i włączymy w nią. Przez chrzest dziecko staje się dzieckiem Boga i naturalnie w przestrzeni tego dziecięctwa się rozwija i się Go uczy. Przez pokutę, w swojej kruchości, odnajduje przestrzeń spotkania z Bogiem – Zbawcą i Odkupicielem. I podobnie jest z innymi sakramentami, udzielanymi na odpowiednim etapie naszego życia.

Więc kwestia zgody i pragnienia udzielania sakramentów dzieciom bądź zakazywania ich, to nie kwestia jakichś argumentów, ale nade wszystko to kwestia rozumienia samej istoty chrześcijaństwa.

Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 4/2025 

 

/ab

o. Jan Strumilowski kwadrat

O. Jan P. Strumiłowski OCist

Dr hab. teologii dogmatycznej, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach oraz Wyższego Seminarium Duchownego w Katowicach-Panewnikach

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#wiara #dzieci #sakrament pokuty #sakramenty #Pierwsza Komunia Święta #chrzest
© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej