21-letni chłopak z ubogiej rodziny, wychowanek salezjański, niewyróżniający się niczym, który był w stanie oddać życie za współbraci. Z twórcami filmu o Akashu Bashirze, Michałem Królem i ks. Romanem Sikoniem SDB, rozmawiała Aleksandra Bilicka.
Kim był Akash Bashir? Dlaczego został uznany za kandydata na ołtarze?
MK: Akash był zwykłym nastolatkiem, który – jak wielokrotnie powtarzali nasi rozmówcy – niczym szczególnym się nie wyróżniał. Był po prostu zwykłym chłopakiem, a jedna chwila z jego życia sprawiła, że mówi o nim cały świat. Stało się to dokładnie 15 marca 2015 roku, w IV niedzielę Wielkiego Postu, kiedy zamachowiec-samobójca próbował wejść do kościoła katolickiego św. Jana w Lahore w Pakistanie. Doszło wtedy do dwóch równoczesnych zamachów na dwa pobliskie kościoły. Akash, gdy zobaczył zbliżającego się napastnika, próbującego sforsować bramę świątyni, chwycił go i powiedział – „Umrę, ale nie wpuszczę cię”. W tej chwili terrorysta zdetonował ładunek. Akash kosztem swojego życia ocalił setki ludzi modlących się wówczas w kościele. Gdyby zamachowcowi udało się wejść do środka, doszłoby do masakry na wielką skalę – w świątyni przebywało ok. 2 tysięcy wiernych. Jak się potem okazało, drugi z zamachowców wysadził się w pobliżu Christ Church (należącego do narodowego Kościoła Pakistanu). W wyniku tego ataku zginęło ok. 20 osób, a 70 zostało rannych. Po wybuchu w bramie kościoła św. Jana znaleziono cztery osoby: zamachowca, sprzedawcę nasion strączkowych, sześcioletnią dziewczynkę i Akasha Bashira. To dzięki jego odwadze ofiar nie było więcej. Podczas tamtego nabożeństwa czytano fragment Ewangelii: „Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu” (J 3, 20-21). Akash przypieczętował te słowa swoją krwią jako młody chrześcijanin.
Jak kształtował się ten młody chłopak, że był gotowy ponieść najwyższą ofiarę, aby ocalić współbraci?
MK: Akash był silnie ukształtowany przez swoją rodzinę, jego rodzice są bardzo wierzący. W ogóle wiara w Pakistanie jest niezwykle mocna. W kraju, gdzie chrześcijanie są krwawo prześladowani, nie jest łatwo wierzyć. A tych, którzy trwają przy Jezusie, na pewno nie można nazwać „letnimi”. Obecnie chrześcijanie w Pakistanie stanowią ok. 1,6% całej populacji (katolicy i anglikanie), to ok. 4 milionów ludzi. Mniejszości religijne codziennie spotykają się z dyskryminacją, marginalizacją, brakiem równych szans w zatrudnieniu i edukacji. Wystarczy wspomnieć, że chrześcijanin nie może zajmować kierowniczych stanowisk w instytucjach państwowych czy prywatnych. Często dochodzi do pogromów, zniszczeń kościołów czy całych chrześcijańskich osiedli. W Pakistanie działa także tzw. „prawo bluźnierstwa” i każdy, kto zbluźni przeciwko Mahometowi, według pakistańskiego kodeksu karnego może być skazany na karę śmierci. W takim otoczeniu wzrastał nasz bohater.
Ks. RS: Akash wychowywał się w Lahore. To jedno z wielkich miast Pakistanu, tuż przy granicy z Indiami. Jest to miejsce wyjątkowe, bo jest to dzielnica, w której mieszkają katolicy i chrześcijanie innych denominacji. Została założona przez misjonarza, który wykupił ziemię, podzielił ją – i tak powstało „katolickie miasteczko”. Dzisiaj jest to miejsce ucieczki nawet dla muzułmanów, którzy chcą się ukryć przed muzułmańskim prawem, szczególnie dla młodych zakochanych, którzy z powodu braku zgody rodziny na ich miłość ukrywają się właśnie tutaj. Jest to prawdopodobnie największe skupisko katolików w jednym miejscu, gdzie mają swoje szkoły, parafię, wszystko, co jest potrzebne, aby kultywować naszą świętą wiarę. Tutaj Akash wzrastał. Z jednej strony na „wyspie” wolności religijnej, z drugiej – wśród islamskiego żywiołu okalającego tę dzielnicę.
Ogromny wpływ mieli na niego rodzice – ludzie prości, ubodzy, ale żarliwi katolicy, kultywujący wiarę katolicką. Był też wychowankiem szkoły salezjańskiej, do której uczęszczał również jego młodszy brat. Lubił tę szkołę, lubił salezjanów, lubił środowisko, w którym się wychowywał.
MK: W pewnym momencie Akash postanowił zapisać się do służby ochrony kościoła – jest to popularna służba w Pakistanie, ma ją każdy kościół, jest tak powszechna jak u nas schola parafialna czy ministranci. Grupy te zaczęto tworzyć ze względu na coraz liczniejsze zamachy na wiernych. Ze względów bezpieczeństwa każda osoba wchodząca na nabożeństwo sprawdzana jest pod kątem przenoszenia ładunków wybuchowych czy innej broni, niektórzy z ochroniarzy wyposażeni są w detektory metali. Matka Akasha, Naz Bano, powiedziała nam, że jej syn po raz pierwszy dołączył do ochrony w ich kościele w listopadzie 2014 roku, a więc na kilka miesięcy przed zamachem. Nie była z tego powodu zadowolona, ale w końcu pogodziła się z jego zaangażowaniem.
Jak historia Akasha wpłynęła na sytuację chrześcijan w Pakistanie?
Ks. R: Jeśli chodzi o sprawy polityczne, niewiele się zmieniło. Choć z drugiej strony jest też wielu ludzi we władzach Pakistanu, którzy podchodzą ze zrozumieniem do Kościoła katolickiego, starają się po tym zamachu w jakiś sposób otoczyć go opieką. Przed kościołami stoją policjanci albo wojsko. Rząd pozwolił, czy nawet nakazał, żeby w tej chwili wolontariusze ochraniający świątynie i uroczystości kościelne posiadali broń. Na pewno męczeństwo Akasha wpłynęło na umocnienie wiary wśród katolików.
MK: Akash to pierwszy pakistański kandydat na ołtarze. W związku z bardzo trudną sytuacją mniejszości chrześcijańskiej w tym kraju, wielu młodych chrześcijan traktuje postawę Akasha jako wzór do naśladowania. Po zamachu coraz więcej młodych ludzi zaczęło dołączać do grup chroniących kościoły. Uczynił to także jego starszy brat, którego już wcześniej Akash namawiał na ten krok.
To dzięki postawie takich ludzi jak Akash chrześcijaństwo w Pakistanie się rozwija. Jest to Kościół budowany na krwi męczenników. Chrześcijanie w Pakistanie – choć pozostają mniejszością – charakteryzują się silną wiarą oraz wyjątkową odwagą, podobnie jak wspólnoty opisane w Dziejach Apostolskich. Akash dał świadectwo wiary i jego przykład pociąga współczesnych chrześcijan w Pakistanie.
Jaki wpływ na jego bliskie otoczenie ma historia Akasha? Czy rozwija się kult jego osoby?
Ks. RS: W trakcie kręcenia filmu widzieliśmy świadectwo żywej wiary – rodziców, rodzeństwa i kolegów Akasha. Ale to też wiara, która zawiera w sobie ból, cierpienie. Cierpienie rodziców – mamy i taty Akasha – łączy się z cierpieniem naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Kiedy kręciliśmy wywiady z nimi, pojawiły się łzy w oczach. Ale z drugiej strony w tych oczach widzieliśmy też radość i dumę – nasz syn jest męczennikiem w imię naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Jest męczennikiem, który oddał życie za swoich braci, za swoje siostry, za całą wspólnotę Kościoła.
Jeśli chodzi o kult Akasha Bashira, oczywiście nie możemy jeszcze mówić o kulcie oficjalnym, chociaż od samego początku został ogłoszony przez miejscową ludność świętym męczennikiem. Nie ma oficjalnego kultu, ale we wszystkich miejscach, w których Akash przebywał, w miejscu, gdzie zginął, na skrzyżowaniu przed kościołem, widzimy jego obrazy, kwiaty, czasami też świece zapalone przed jego wizerunkiem. Kult jest na razie taki ludowy, oddolny, ludzie pamiętają o nim, są dumni, że go znali. Jego grób też otoczony jest czcią, zawsze jest zadbany, są kwiaty, przychodzą mieszkańcy, aby się pomodlić, pewnie niejednokrotnie prosząc o jego wstawiennictwo.
Czego doświadczyliście, poznając historię Akasha i jego bliskich?
MK: Poznając historię Akasha, doświadczyłem wielkiej wiary chrześcijan z Pakistanu i od tego czasu zadaję sobie jedno pytanie – jaka jest moja wiara? Co zrobiłbym na miejscu Akasha? Czy nie miałbym tysiąca wymówek, dlaczego to jeszcze nie czas umierać za Chrystusa?
Ks. RS: To było nie tylko świadectwo, które dotyczy przeszłości, świadectwo wiary Akasha, ale świadectwo tej wiary, która trwa dzisiaj. Świadectwo wiary jego rodziny – mamy, taty, braci, siostry. Świadectwo wiary jego kolegów, przyjaciół, którzy dzisiaj również pełnią taką jak on służbę i ochraniają nabożeństwa, msze święte. To jest świadectwo żywej wiary, którą porównać można z tymi sprzed tysięcy lat, z czasów pierwszych chrześcijan, kiedy nasz Kościół wzrastał, powstawał, rozwijał się.
Dziękuję za rozmowę.
Fot. archiwum Michała Króla / Ks. Roman Sikoń i Michał Król z biskupem diecezji Lahore
Michał Król – reżyser, producent, operator i montażysta, koordynator studia filmowego Art.43 w Ghanie. Realizował reportaże i filmy dokumentalne w licznych krajach afrykańskich i azjatyckich, a emitowane były na antenie m.in. TVP1, TVP Historia, PLANETE+, TV Republika, a także w telewizjach włoskich, hiszpańskich, czy węgierskich.
ks. Roman Sikoń SDB – scenarzysta, dziennikarz, reżyser filmów dokumentalnych i programów telewizyjnych, montażysta, producent, koordynator studia filmowego Art.43. Nagradzany m.in. przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich na Festiwalu Filmów Katolickich w Niepokalanowie.
Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 4/2025
/ab