Niemczyk: Czas czekania

2025/12/1
AdobeStock 238356488
Fot. Alexander / Adobe Stock

Wydaje się, że chrześcijaństwo pośród wielu religii, jest rzeczywistością niezwykle dynamiczną. Wierzący nigdy nie powinien zadowolić się status quo, ani tym bardziej zaprzestawać stałego ruchu ku górze. Z tej perspektywy Adwent, określany jako czas czekania, wydaje się być niezwykle obcy, a jednak stał się nieodłącznym elementem roku liturgicznego, a nawet trzeba by rzec, jest i tak już skróceniem czasu, który przeżywali pierwsi chrześcijanie.

Dla pierwszych wierzących, czego ślady znajdziemy w Piśmie Świętym, całe życie wiary było wielkim Adwentem, oczekiwaniem na powtórne przyjście Jezusa. Choćby z tego faktu Paweł pisze do wspólnoty Tesaloniczan, aby żyli i pracowali „jakby” normalnie, bowiem aż tak liczyli, że czas paruzji przyjdzie już za chwilę. To samo wybrzmiewa też w Didachę, z jego niezwykle żywym „Marantha – przyjdź Panie”. Jednak im dalej było od ostatnich ziemskich kroków Jezusa, tym nadzieje Jego rychłego przyjścia gasły i tak dziś pozostały nam cztery tygodnie (a właściwe zaledwie trzy, gdyż ostatni okres to już przygotowanie, także liturgicznie) nie do paruzji, lecz do uroczystości Bożego Narodzenia. Co nie zmienia faktu, że wciąż całe nasze życie jest tym czekaniem, choć znacznie mniej to odczuwamy.

Czy można czekać dynamicznie? Chrześcijaństwo w tym punkcie jest pozornie sprzeczne, ale tak właśnie jest. Pisząc, że to paradoks, chyba już nikogo nie zaskoczę, zwłaszcza, że wkrótce zaśpiewamy kolędę „Bóg się rodzi”, gdzie wymienionych jest bardzo wiele sprzeczności, począwszy od tytułu, przez „ogień krzepnie, blask ciemnieje” etc. W czym bowiem objawia się ten dynamizm? Otóż w dość ciekawym stwierdzeniu, które można tu implementować: już i jeszcze nie. Brzmi enigmatycznie, jednak zawiera w sobie fakt trójelementowego myślenia o przyjściu Chrystusa. Pierwsze miało miejsce 2000 lat temu, drugie jest w chwili obecnej, a trzecie dopiero nadejdzie – triplex adventus św. Bernarda. To drugie jest jakby przygotowaniem do trzeciego. I tak rozdzielając – drugie jest dynamiczne, a trzecie określić należy tym statycznym elementem jakie niesie w sobie czekanie. Zarazem oba stanowią jedno i wpływają na siebie. Tak, Jezus przychodzi każdego dnia w ubogich i cierpiących, ale i nieustannie w nas samych, wzywając do samorozwoju, zarówno na płaszczyznach wiary, jak i intelektu i można by tak wymieniać. Rodzi się więc pytanie: na co czekamy?

Nie jest to z pewnością jakaś wizja beatifica czy część Objawienia, ale jedynie racjonalne rozumowanie pozwalające nam pójść o krok dalej. Czas czekania musi być czasem działania! Wszelkie marnowanie okazji do dobra staje się zatem wobec tego postawą antyadwentową. Tak, pytanie na co czekamy? jest dwuznaczne. Z jednej strony to po prostu ironiczne wypowiedzenie, że pora wziąć się do działania. Z drugiej to pytanie fundamentalne i pozwalające odkryć to co kryje się w nas samych, nie tylko testujące wiarę, czy rzeczywiście wierzymy w Paruzję, ale również odsłaniające czego oczekujemy, czyli co nosimy w sercu.

Śmiem twierdzić, że wątek przyjścia Jezusa stawia nas wobec jeszcze innej kwestii. Samej otwartości na możliwość zmiany, a czytania okresu Adwentu uzmysławiają nam, że one stale się dokonują, status quo jest iluzją, może nasz wewnętrzny świat stoi w miejscu, choć bez wątpienia wszystko dookoła się zmienia i my też powinniśmy. Za tydzień minie 5 lat odkąd zacząłem pisać na łamach kwartalnika „Civitas Christiana” i platformy e-civitas.pl, choć pozornie wydawało mi się, że za bardzo od tego czasu się nie zmieniłem, zarówno w formie jak i pomysłach na artykuły, to muszę przyznać, że… tylko mi się wydawało. I cytując każdego kto patrzy na twórczość wstecz, muszę się podpisać pod hasłem: absolutnie nie odcinam się od tego co pisałem, ale niektóre rzeczy ująłbym inaczej. To drobne wspomnienie idealnie ukazuje, ten Adwent bieżący, dziejący się pomimo nas, wpływa na nas, choć z tygodnia na tydzień nie widzi się przebytej zmiany, dopiero w dłuższej perspektywie staje się ona widoczna. Zatem może niech hasłem Adwentu tego roku, jak i całego dalszego życia, będą słowa Grzegorza Markowskiego: już nie zmarnuje ani chwili, bo dni straconych gorycz znam.

 

/mdk

Krzysztof Niemczyk v2

Krzysztof Niemczyk

Finalista Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej. Członek Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana". Kleryk seminarium we Wrocławiu.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#adwent #dynamiczne oczekiwanie #paruzja
© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej