"Jesteśmy w drużynie Pana"

2022/12/29
39498 kadr czarnobialy daty
Fot. Biuro Prasowe @JasnaGóraNews

Zmarł papież-emeryt Benedykt XVI. Próbując krótko go pożegnać, nie da się uciec od omówienia jego pontyfikatu. Jakimś wyznacznikiem bez wątpienia jest już sam fakt, że zmarł papież, a nie będzie konklawe. Rezygnacja z urzędu była olbrzymim zaskoczeniem dla wiernych, po dziś dzień zresztą jest pożywką przeróżnych teorii i pewnie teraz zjawisko to nawet przybierze na sile, skoro główny zainteresowany nie może się już wypowiedzieć.

Nie chcę szczegółowo opisywać biografii. Dzisiaj będzie można ją przeczytać na każdym portalu w Polsce, polaną słowami zachwytu i okraszoną cytatami z zagranicznej prasy lub wypowiedziami głów państw. Zachwyt będzie zapewne trwał nawet w mediach, które na Benedykta XVI pluły, nazywając go m.in. propagatorem HIV w Afryce. Dziś piać z zachwytu będzie także ta część Kościoła, która w niewybredny sposób krytykowała postępowanie papieża podczas jego pontyfikatu oraz ci, którzy – nie bójmy się powiedzieć prawdy – papieża po prostu nie szanowali, czy wręcz nienawidzili.

W obiegowej opinii Benedykt XVI był konserwatystą, czy wręcz tradycjonalistą. Te określenia nie wytrzymują starcia z prawdą, pomimo takich działań, jak „odmrożenie” tzw. „mszy trydenckiej” czy powołanie Instytutu Dobrego Pasterza, służącego formacji kapłanów związanych z liturgią łacińską. Te działania miały w zamyśle papieża służyć jedności Kościoła, czego wyrazem jest także znamienna dla pontyfikatu próba równorzędnego traktowania starej i nowej formy Mszy. Równocześnie trzeba pamiętać, że ten sam Benedykt XVI angażował się osobiście w rozwój Drogi Neokatechumenalnej.

Rzeczą, którą papież chciałby, żebyśmy zapamiętali była z pewnością sformułowana przez niego hermeneutyka ciągłości. W poglądzie tym Sobór Watykański II był po prostu soborem: wydarzeniem ważnym, doniosłym, próbującym odpowiadać na współczesne wyzwania, ale jednym z wielu podobnych wydarzeń w historii Kościoła i w tę historię się wpisującym. Papież Benedykt wprost mówił, żeby Vaticanum Secundum nie traktować jak „supersoboru”, który wykreśla dorobek poprzednich wieków. Nadziei dla Kościoła upatrywał w patrzeniu w przyszłość przez pryzmat tego, co wypracowali katolicy w przeszłości. Nie tylko od lat 60. XX wieku, ale od 2000 lat.

Dla mnie osobiście jednak nie to jest najważniejsze i nie to zapamiętam najlepiej. Być może tak akurat się złożyło, a być może tak Duch zadziałał, że w słowach pisanych czy mówionych papieża Benedykta XVI często moją uwagę zwracały słowa o nadziei. To było ciągłe przypominanie, że musimy być jako chrześcijanie ludźmi nadziei, że nie możemy się poddawać, że finalnie, na końcu czasów Kościół zwycięży. Często można było natrafić na odniesienia do niemodnego już dziś zwrotu „Kościół wojujący”, ale jeszcze częściej chyba pojawia się u Benedykta XVI „Kościół triumfujący”.

Pamiętam, że kiedyś jeden z tekstów do naszego kwartalnika, czy może jeszcze miesięcznika skończyłem cytatem z Benedykta XVI i dzisiaj jakoś nie widzę lepszych słów na zakończenie:

Idziemy naprzód. Pan powiedział: „Odwagi! Jam zwyciężył świat”. Jesteśmy w drużynie Pana, a zatem w drużynie zwycięskiej.

/mdk

Mateusz Zbrog

Mateusz Zbróg

Politolog, członek Zarządu Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Benedykt XVI #Benedykt XVI śmierć
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej