Marcowe wydanie naszego miesięcznika ukazuje się dokładnie w Środę Popielcową. Tematyka podjęta w numerze dotyka różnych wymiarów pustyni, z którą okres Wielkiego Postu jest nieodłącznie związany. Jak głosił nasz patron, kard. Stefan Wyszyński, „Każda miłość musi być próbowana i doświadczana. Ale gdy wytrwa, doczeka się nagrody – zwycięskiej radości. Każda miłość prawdziwa musi mieć swój Wielki Piątek” (Warszawa, 28 marca 1965 r.). Dlatego można mówić o łasce pustyni.
Różne oblicza pustyni przychodzi nam przemierzać w wędrówce ku ostatecznemu przeznaczeniu. Chwile samotności wybieramy nieraz świadomie; dla zatrzymania, autorefleksji czy stworzenia przestrzeni osobistej relacji z Bogiem. Na swego rodzaju pustynię udajemy się też, decydując o podjęciu jakiegoś trudu, zmagania z przeciwnością czy słabością – w określonych intencjach. Z takiej pustyni wychodzimy umocnieni, bardziej świadomi siebie, siły swojej woli, ale również ograniczeń – sfer, nad którymi nadal musimy pracować. Taki czas zdumiewa niezmierzoną łaską i miłością Boga udzielonymi nam w czasie próby. Mówi się o ćwiczeniu duchowym, któremu sprzyja okres Wielkiego Postu. Nie chodzi jednak o ćwiczenie dla samego wyrobienia, ale o przekroczenie samego siebie dla Chrystusa.
Bywają jednak takie odcienie samotności, na które nie ma naszej zgody, które działają na nas destrukcyjnie, jawiące się jako bezkresne pustynie naszych słabości, upadków, braku silnej woli, ograniczeń, schematów postępowań czy zniewoleń. Taka pustynia wieje chłodem, boli, napawa lękiem, kłuje samotnością (na którą często skazujemy się sami, bo nie ma w niej Boga), w końcu może nawet zabić – duchowo albo też fizycznie. Nie zgadzamy się na drogę naznaczoną chwilami samotności, niezrozumienia, czasem odrzucenia. To niepopularna ścieżka życia. Dzisiejsza kultura raczej podpowiada: idź przez życie przebojem do przodu, jako filozofię życia podsuwa wykoślawione Carpe diem, nastawia na łatwą przyjemność, bazuje na prostych mechanizmach emocji, bombarduje wyrafinowanym obrazem i dźwiękiem.
Wszystko to sprawia, że nie ma miejsca na ciszę, a dzisiejszy człowiek wręcz przed nią ucieka. Słuchawki w uszach to już nie tylko domena młodych. Zakładamy je w drodze, w korporacji, nieraz w domu. Odcinamy się od realnie otaczających nas dźwięków, mowy innych ludzi, ale i głosu wewnętrznego. Wiele osób, przestępując próg domu, natychmiast włącza jakieś medium, nawet zanim jeszcze zdejmie buty. Zwykłe przyzwyczajenie, bezrefleksyjny nawyk czy lęk przed ciszą, w której przemawiają do nas najgłębsze pokłady naszego sumienia?
Warto w rozpoczynającym się okresie Wielkiego Postu znaleźć sobie taką przestrzeń „pustyni”, w której pobędziemy sami ze swoim jestestwem i z Bogiem.
Zatrzymaj się, to przemijanie ma sens.
(Karol Wojtyła, Tryptyk rzymski)
Marcin Kluczyński
mk