W roku św. Brata Alberta na szczególną uwagę zasługuje działalność brata Ryszarda Winiarza, z którym rozmawiają Alina Kostęska oraz Alicja Berger-Zięba z Oddziału Okręgowego w Opolu
Na Zamku Piastów Śląskich 11 maja w Brzegu zostanie wręczona Nagroda Peregryna z Opola za umiłowanie sprawiedliwości, którą od wielu lat przyznaje Oddział Okręgowy Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” w Opolu. Tegorocznymi laureatami są: Anna Myszyńska – za społeczne zaangażowanie w propagowanie kultury Śląska Opolskiego; brat Ryszard Winiarz ze Zgromadzenia Braci Pocieszycieli z Getsemani, kierownik Schroniska św. Brata Alberta – za założenie i prowadzenie schroniska dla bezdomnych mężczyzn im. św. Brata Alberta w Pępicach koło Brzegu oraz prof. Tadeusz Jacek Zieliński – za ukonkretnianie umiłowania sprawiedliwości w pracy naukowej i dydaktycznej oraz zaangażowanie w obszarze prawa i ekumenii.
Alicja Berger-Zięba: Proszę opowiedzieć kilka słów o swojej posłudze.
Brat Ryszard Winiarz: Schronisko w Pępicach koło Brzegu (woj. opolskie), którym kieruję, powstało w 1983 r. i przeznaczone jest dla bezdomnych mężczyzn. Jest to mój dom rodzinny. Wstąpiłem do seminarium i pierwotnie chciałem zostać misjonarzem. Ale sytuacja się odmieniła – narodził się pomysł wystąpienia z seminarium i założenia zgromadzenia zajmującego się ludźmi potrzebującymi. Biskup Józef Pazdur wskazał mi drogę, kierując do odłamu Zgromadzenia Braci Pocieszycieli, czyli oblatów pracujących z ludźmi odrzuconymi. Opuściłem więc seminarium i poszedłem taką właśnie drogą.
AB-Z: Jakie były początki schroniska w Pępicach?
23 marca 1983 r. trafił do domu rodzinnego Janiny i Szymona Winiarz w Pępicach pierwszy bezdomny, wkrótce zaczęło ich przybywać. W tamtych czasach bezdomny budził tylko negatywne emocje. Dziś stosunek do bezdomności uległ ogromnej zmianie. Mieszkańcy wsi są pozytywnie nastawieni do wychowanków domu. Równie ważną rolę odegrał Kościół oraz opieka społeczna.
Naszym celem jest udzielanie pomocy materialnej, duchowej, prawnej i medycznej osobom opuszczonym z terenu całego kraju. Otrzymują tu nocleg, wyżywienie, pomoc prawną, posługę religijną.
Każdemu głodnemu dać jeść, bezdomnemu miejsce, a nagiemu odzież. Jak nie można dużo, to mało.
św. Brat Albert
Alina Kostęska: Czy bezdomni zaczynają normalne życie, integrują się ze społeczeństwem? Jak traktują ich mieszkańcy wsi?
Wiele osób rozpoczyna życie na własną rękę. Dziś wszyscy wychowankowie żyją w zgodzie z sąsiadami, są niemal jak rodzina. Mieszkańcy przyzwyczaili się do takiego sąsiedztwa, choć trafiają się bezdomni niebezpieczni. Osobiście jestem przeciwnikiem organizowania schronisk poza skupiskami ludzkimi. Oni muszą być częścią lokalnej społeczności, czuć jej akceptację – to działa terapeutycznie. Każdy u nas ma otwarte drzwi.
AK: Przyprowadził brat bezdomnego do domu rodzinnego. Rodzice nie zadawali żadnych pytań, nie było wątpliwości? Taka sytuacja jest rzadko spotykana, wręcz trudna do wyobrażenia.
Na naszą pracę trzeba spojrzeć w wymiarze nadprzyrodzonym, w innej sytuacji to dzieło nie mogło się udać. Nie było żadnych wątpliwości ani pytań – rodzice milczeli i zgodzili się na obecność bezdomnych, co świadczy o działaniu Ducha Świętego. To było jak lawina, której nie dało się zatrzymać, i tak to trwa.
AB-Z: Czym zajmują się podopieczni? Jak wygląda dzień w schronisku?
Na co dzień zajmują się tym, czym każdy z nas w domu – jest podział zadań. Przez 2 lata braliśmy udział w programie aktywizacji bezdomnych przez renowację starych mebli – Urząd Marszałkowski w Opolu zasponsorował maszyny. Osoby kontrolujące realizację były zachwycone efektami programu. W tym roku zamierzamy podjąć aktywizację z nauką zawodu.
AB-Z: Ilu z tych mieszkańców wraca do społeczeństwa, a ilu traktuje pobyt w schronisku jako formę wygodnego życia?
Jeśli ktoś tu zostaje (mowa o ludziach starszych), jest to pobyt do końca życia. Jednak niektórzy podejmują pracę, wyjeżdżają za granicę, a nawet wychodzą z bezdomności. Jednak wyjście z tego stanu jest trudne – najpierw dana osoba musi poradzić sobie z chorobą alkoholową, a problem ten dotyczy 90% podopiecznych.
AK: To ludzie o różnych systemach wartości, jedni są wierzący, inni nie. Czy w schronisku przechodzą formację religijną, czy odbudowuje się ich wiara?
Człowiek uzależniony może wyjść z problemów tylko wtedy, gdy naprawi swe relacje z Bogiem i ludźmi. U nas dzieją się takie nawrócenia. Najdłuższy mój okres pracy nad bezdomnym wynosił 15 lat. Po pewnym czasie wielu rozumie powód swojej bezdomności – wracają do Boga, spowiadają się. Codziennie większość uczestniczy we Mszy św., Koronce czy różańcu – te praktyki mają odnowić życie religijne wychowanków. Cierpliwość i ufność Bogu są podstawą mojej służby, bez tego nic bym nie osiągnął. Podkreślam również z wielką stanowczością, że pomoc moich dwóch braci rodzonych i zakonnych – br. Andrzeja i o. Zbigniewa, który jest kapelanem, oraz dwóch osób świeckich pracujących w schronisku od początku pozwoliły mi przetrwać w różnych ciężkich chwilach. Wszystkim i za wszystko – Bóg zapłać.
Osoby chętne mogą wesprzeć schronisko finansowo:
Koło Brzeskie Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta Pępice 81, 49-317 Pępice PKO BP S.A. O. BRZEG 30 1020 3668 0000 5302 0008 6777 KRS 0000311370
pgw