Nic nie złowili. Ciężko pracowali całą noc. Teraz siedzą przygnębieni i głodni. Uczniowie Jezusa są niepewni siebie i lekko zdezorientowani. Ich Pan zmartwychwstał i już Go widzieli, ale oni muszą sobie radzić z codziennym życiem, a ono bywa trudne. Wtem nadchodzi zmartwychwstały Jezus. Każe znów zarzucić sieci. Połów okazuje się zaskakująco obfity. To nie pierwszy raz gdy Chrystus swoją obecnością powoduje sukces w łowieniu ryb.
Ze strony Jezusa ten cudowny, nadmierny połów to nie jakaś kolejna tania sztuczka, mająca zapewnić mu podziw uczniów. Jest to ważny znak, który poprzedza rozmowę Jezusa z Piotrem, któremu powierza władzę pasterską nad tworzącą się wspólnotą Kościoła. Misja wydaje się nie możliwa do realizacji. Apostołowie, włącznie z Piotrem nie posiadają wystarczających sił i środków by prowadzić takie dzieło. Nie są ani majętni, ani wystarczająco wykształceni i wydaje się, że wszystko musi się zawalić.
Jezus pokazuje im jednak, że słuchając Jego głosu i wykonując Jego polecenia są w stanie zdziałać rzeczy niemożliwe. Połów ryb jest na to dowodem. Jezus nie wyczarował im ryb na śniadanie, ale wskazał sposób na ich złowienie. Z punktu widzenia profesjonalnego rybaka niezbyt rozsądny, ale w konsekwencji skuteczny. Tak tworzą się pierwsze wspólnoty chrześcijan. Nie działają według zasad tego świata, a jednak są skuteczne. Liczba uczniów Chrystusa rośnie.
Podobnie jak łowiący ryby uczniowie Jezusa my również niejednokrotnie odczuwamy nieskuteczność naszych działań, czy istotne braki w naszych zasobach. Staramy się rozwiązywać nasze problemy kierując się ludzką logiką i postępujemy według utartych schematów. Duch Ewangelii rzadko niestety przenika sposób naszego postępowania. Skutkiem czego jesteśmy często sfrustrowani i pytamy się czemu Bóg nam nie błogosławi. Skoro modlimy się, uczestniczymy w niedzielnej Eucharystii, przyjmujemy Jezusa w Komunii Świętej – Bóg powinien nam błogosławić.
Może jednak czas zerwać z tą chrześcijańską próbą przekupstwa, która często zupełnie podświadomie wkrada się w naszą relację z Bogiem. Działa to na zasadzie – ja Ci Panie Boże dam modlitwę, udział we Mszy Świętej i jeszcze dorzucę jakiś dobry uczynek, a Ty mi Panie daj zdrówko, dobrą pracę i szczęśliwą rodzinę. Chrześcijaństwo i jego duchowość to nie system magiczny, działający według logiki – „zaklęcie” – „pożądany skutek”.
U podstaw wszystkiego, czego się dotykamy musi być miłość do Jezusa, której konsekwencją będzie miłość do drugiego człowieka i zamiłowanie do spraw, które realizujemy. Jezus przed ustanowieniem Piotra zwierzchnikiem Kościoła nie pyta go kompetencje z zarządzania organizacją, ani o to, czy aby na pewno się Go ponownie nie zaprze. Jezus pyta Piotra o miłość, o to czy Piotr Go kocha. Dziś to pytanie kieruje również do ciebie.
/mdk