Skazani bez wyroków

2013/12/11

Byli niewolnikami komunistycznego reżimu. Często tylko dlatego, że pochodzili z ziemiańskich rodzin lub że ich rodzice przed wojną pracowali w instytucjach rządowych bądź samorządowych; dlatego, że byli chłopskimi synami „kułaków”, „elementem” podejrzanym politycznie, obcym klasowo; wrogami – jak mówiono – władzy ludowej. Choć byli powołani do jednostek wojskowych, to wykonywali niewolniczą pracę w kopalniach i kamieniołomach. Stąd zwykło się ich nazywać „skazanymi bez wyroków” albo pogardliwie „czarnymi baronami”.

Żołnierze-górnicy, bo o nich mowa, których na terenie powiatu wolsztyńskiego żyje już nie więcej niż około dwudziestu, tworzą nieformalne koło, należące do zielonogórskiego okręgu Związku Żołnierzy Górników. Na początku było ich w okręgu 236, pozostało 77 i 38 wdów po zmarłych żołnierzach-górnikach, które są na prawach członków wspierających.
4 grudnia, we wspomnienie św. Barbary – patronki górników spotkali się, by porozmawiać i powspominać tamte trudne czasy. Tę „barbórkową” uroczystość zorganizował dla nich wolsztyński Oddział Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” przy współudziale Stowarzyszenia Harcerskiego „Wir”. Inicjatywę poparł starosta wolsztyński Ryszard Kurp i ksiądz dziekan Sławomir Majchrzak, proboszcz parafii farnej. Była Msza święta w farze za zmarłych już żołnierzy-górników z tego terenu, a potem w sali sesyjnej starostwa projekcja filmu dokumentalnego pt. “Czarni baronowie”. Młodzież z wolsztyńskiego liceum przygotowała pod kierunkiem p. Iwony Joksz spektakl słowno -muzyczny „Ostatnia szychta” poświęcony żołnierzom górnikom czasów stalinowskich, a także zabitym górnikom w Kopalni Wujek w 1981 roku.

Pan Ankiewicz z kolegą także żołnierzem górnikiem - Kazimierzem Nowakiem z Wolsztyna.
Pan Ankiewicz z kolegą także żołnierzem górnikiem – Kazimierzem Nowakiem z Wolsztyna.

Jak więźniowie kryminalni

Formacja zastępczej służby wojskowej, pod nazwą Górnicze Bataliony Pracy, powstała pod koniec lat 40. i funkcjonowała aż do r. 1959. Kiedy w 1945 r. wywieziono ze Śląska do pracy w kopalniach ówczesnego Związku Sowieckiego blisko 20 000 górników, powstałą po nich lukę siły roboczej w kopalniach, w tym przy poszukiwaniu, wydobywaniu i przeróbce rud uranu, komuniści starali się uzupełnić pracą więźniów kryminalnych, niemieckich jeńców wojennych, tudzież właśnie żołnierzami wspomnianych batalionów górniczych. Przez Górnicze Bataliony Pracy w latach 1949–1959 przewinęło się około dwustu tysięcy młodych mężczyzn, żołnierzy wyposażonych nie w karabiny, ale w górnicze kilofy. Czas służby w batalionach wahał się od 24 do 36 miesięcy. Praca tych żołnierzy przebiegała w systemie trójzmianowym; byli źle karmieni, nie dbano o ich higienę i bezpieczeństwo, marnie zarabiali. Wielu poniosło śmierć w częstych wypadkach górniczych, powodowanych fatalnym zabezpieczeniem stanowisk tej katorżniczej pracy, inni zostali kalekami bądź nabawili się chorób. Nie dość tego, wokół tych żołnierzy władze tworzyły specjalną aurę potępienia i przekonania, że żołnierze-górnicy to zwykli bandyci i kryminaliści. Nienawiść rządzącej ekipy komunistycznej wywarła znamienny wpływ na losy tych żołnierzy, którzy po zakończeniu służby żyli naznaczeni piętnem obywateli drugiej kategorii.

Jeden z nich

Mieszkający w Wolsztynie Zdzisław Ankiewicz był jednym z nich. Gdy dostał kartę wcielenia do tej „przeklętej’ formacji, miał 22 lata. Był niepewny politycznie, bo jego ojciec Ludwik należał przed wojną do prężnego w tym mieście Stronnictwa Narodowego. Nie miało znaczenia to, że Zdzisław skończył szkołę handlową i był dobrze zapowiadającym się finansistą. Komuniści nie mogli zapomnieć o przeszłości jego ojca. Jako żołnierz-górnik przepracował w kopalniach Śląska 24 miesiące i 23 dni; najpierw w kopalni „Siemianowice”, później w kopalni „Świętochłowice”. – Było ciężko – mówi dziś, wspominając tamte czasy. Bywał świadkiem górniczych wypadków, w których poszkodowanymi byli jego towarzysze niedoli. A wypadki zdarzały się nierzadko, bo to i złe warunki pracy i fatalne zabezpieczenia, a także brak sił z powodu niedożywienia… To wszystko sprawiało, że choć młodzi, to często bywali wyczerpani do granic wytrzymałości. Po powrocie do domu znalazł zatrudnienie w Spółdzielni Krawieckiej „Bojownik”, gdzie w księgowości przepracował 34 lata. Czy był później jakoś szykanowany? Gdy był już naprawdę doświadczonym pracownikiem, Rada Spółdzielni zgłosiła kiedyś jego kandydaturę na prezesa Spółdzielni. Niestety, wszechmocny i wszechwładny wtedy komitet jedynie „słusznej partii” nie zaakceptował tej kandydatury. W ocenie „towarzyszy” był ideowo podejrzany, a tym samym bardzo niepewny.

Pan Ankiewicz ma wiele odznaczeń, głównie za długoletnią i wzorową pracę zawodową: Krzyż Kawalerski, brązowy, srebrny i złoty Krzyż Zasługi, Zasłużony dla Powiatu Wolsztyńskiego i inne. Delikatnym ruchem, jakby z pewnym namaszczeniem pokazuje medal, jaki otrzymał z okazji 20-lecia istnienia Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy-Górników. „Chwała Żołnierzom-Górnikom 1992–2012” – czytamy na awersie medalu. Związek powstał w 1992 r.

Msza święta za zmarłych żołnierzy - górników, sprawowana przez ks. dziekana Sławomira Majchrzaka.
Msza święta za zmarłych żołnierzy – górników, sprawowana przez ks. dziekana Sławomira Majchrzaka.

Zrehabilitowani i docenieni po latach

Po 42 latach „wymuszonego” milczenia prawdę o tych żołnierzach i ich krwawym trudzie społeczeństwo usłyszało oficjalnie z trybuny sejmowej dopiero w styczniu 1991 r. od posła ziemi ciechanowskiej – Witolda Chrzanowskiego. Ogłosił on nie tylko prawdę o nich, ale postulował także potrzebę naprawy wyrządzonych im krzywd, zadośćuczynienia moralnego i materialnego. To krótko potem powstał Związek Represjonowanych Politycznie Żołnierzy-Górników, a oni sami uzyskali prawa kombatanckie.

Z pielgrzymką u Jana Pawła II

Wielkim przeżyciem była audiencja delegacji Związku u Jana Pawła II we wrześniu 2000 r. Delegaci wręczyli wtedy Ojcu Świętemu list napisany w imieniu 22 000 członków. Oto fragmenty tego przejmującego listu: „Ojcze Święty! My, represjonowani Żołnierze-Górnicy, rekrutujący się z oddziałów Armii Krajowej, synowie Sybiraków, rzemieślników i chłopów nie poddających się kolektywizacji wsi polskiej, oficerów i nauczycieli, uczestnicy walk w różnych organizacjach niepodległościowych; stajemy przed Tobą (…) i meldujemy, że zawsze byliśmy wierni i służyliśmy Panu Bogu (…), zawsze w sercach naszych była Ojczyzna i byliśmy wierni sztandarom, na których widniało hasło – Bóg, Honor, Ojczyzna. Za nasze pochodzenie społeczne, za naszą hardość, zniewolono nas w latach 1949–1959 do pracy w kopalniach węgla, uranu i w kamieniołomach (…)”.

Byli żołnierze górnicy i ich rodziny podczas Mszy świętej
Byli żołnierze górnicy i ich rodziny podczas Mszy świętej

Dziś pamięć o żołnierzach-górnikach, podobnie jak ta o wiernych do końca żołnierzach wyklętych, którzy podjęli walkę z komunistyczną okupacją, wymaga może już nie tyle samego utrwalenia, co rzeczywistego zakorzenienia w nas, zwłaszcza w młodym pokoleniu, dla którego historia wbrew mądremu przysłowiu, coraz mniej jest już nauczycielką życia. Ale czy tylko z winy samego młodego pokolenia…?

Poczet sztandarowy - harcerze ze Stowarzyszenia Harcerskiego
Poczet sztandarowy – harcerze ze Stowarzyszenia Harcerskiego “WIR”

 

Włodzimierz J. Chrzanowski/kw

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej