W niedzielne popołudnie 24 września we wrocławskiej siedzibie „Civitas Christiana” odbyło się spotkanie z kombatantami Narodowych Sił Zbrojnych.
Jak napisano w okolicznościowej uchwale Sejmu wydanej z okazji 75-lecia powstania drugiej po Armii Krajowej organizacji konspiracyjnej w okupowanej Polsce, „za wierność idei niepodległościowej żołnierze NSZ płacili najwyższą cenę. Byli męczeni i mordowani przez komunistycznych oprawców, a miejsca pochówków wielu z nich nadal pozostają nieznane“. Kwestia ceny walki za wolną Polskę była swoistym lejtmotywem wystąpień trojga weteranów: panów Maksymiliana Kowalewskiego, Janusza Słocińskiego i jedynej w tym gronie kobiety Genowefy Aleksander. Za swoją walkę czy też samą gotowość do niej cierpieli oni i ich towarzysze najgorsze upodlające traktowanie w ubeckich więzieniach, czyniono z nich bandytów i zwyrodnialców, a wielu publicystów i polityków do dzisiaj poważną część swej aktywności poświęca oczernianiu ich postawy.
Pierwszy z naszych gości walczył w NSZ na północnym Mazowszu, najpierw z jednym, a następnie z drugim okupantem w ramach ostatniej dużej formacji narodowej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, drugi przeszedł swój szlak bojowy na Kielecczyźnie. Najmłodsza w tym gronie pani Genowefa zapragnęła walczyć za Polskę już w latach 40-tych po zakończeniu II wojny światowej, a samą ideę NSZ znała niejako z drugiej ręki. Była ona jednak tak nośna, że nie widziała innej drogi do wolności, jak właśnie poprzez tą organizację, którą odtwarzała na ziemiach zachodnich. Wszyscy przeżyli represje, być może po to, by móc dzisiaj opowiadać o przeszłości, ale przez samo swoje trwanie są oni solą w oku ludzi, którzy w ich walce widzą przeszkodę w budowaniu innego świata – bez Boga i Ojczyzny.
Kończąc wypowiedź, pani Genowefa przywołała swe spotkania z młodzieżą w szkołach, gdzie ma w zwyczaju mówić uczniom: „dbajcie o Polskę, bo jak nie będziecie tego robić, to po swej śmierci przyjdę was straszyć”. Oby nie musiała…
Piotr Sutowicz
/ss