Unia Europejska jest formą wspólnoty, ale rzeczywistej, czy tylko formalnej? Kwestia reakcji UE na pandemię na nowo ożywiła zarzuty o brak solidarności, a także brak mechanizmów pozwalających działać w sytuacjach zagrożenia. Niemoc wobec pandemii – czym była spowodowana? Czy to raczej zjawisko, czy immanentny kryzys? Na te pytania odpowiadali prelegenci pierwszej debaty eksperckiej.
Zdaniem prof. Tomasza Grosse, w kontekście solidarności europejskiej, ważne jest odniesienie do sposobu organizacji całej Wspólnoty. Istnieją bowiem dwa modele: pierwszy – zdecentralizowany, subsydiarny, gdzie państwa traktują pomoc sobie jako dobrowolny gest przyjaźni, a Komisja Europejska jest toleracyjna wobec wyborów, również ideologicznych; i drugi – scentralizowany, tu stosuje się nakazy i zakazy, do których egzekwowania potrzebne są odpowniednie narzędzia.
Samo pojęcie solidarności wywodzi się z katolickiej nauki społecznej i w jego naturę wpisana jest dobrowolność. Wymuszanie solidarności stoi w sprzeczności z jej założeniami. Dwa modele organizacji nie wykluczają się wzajemnie, ale czy solidarność wymuszona stanowi jeszcze o przyjaźni między państwami? Raczej nie, wówczas idziemy w kierunku animozji.
W UE nie ma mechanizmów żeby odpowiedzieć skutecznie na zagrożenie epidemią, brak jest kompetencji ze strony państw przekazanych np. w zakresie ochrony zdrowia. Nie wyklucza to jednak solidarności subsydiarnej, a tej również zabrakło, szczególnie w kontekście redystrybucji środków finansowych. Najwięksi i najbardziej wpływowi, czyli Niemcy i Francja znajdują sposoby, jak utrzymać swoje wpływy, podczas gdy Europie Środkowej przyznaje się dużo mniejsze środki.
Wartości w duchu liberalno-lewicowym są kluczowe dla UE, wyznaczają kierunek jej działania. Wiele zagadnień może podlegać kwestionowaniu i w tym kontekście Polska jest atakowana. To budzi rozczarowanie naszego kraju względem Wspólnoty, najpierw wśród elit, a potem całego społeczeństwa. Nie warto tracić nadziei, zakładając, że batalia jest przegrana, ale polski rząd powinien odważniej egzekwować swoje racje.
Prof. Mirosław Piotrowski zwrócił uwagę, że 4 lata temu po referendum brexitowym, George Soros powiedział publicznie, że konstrukcja UE ma charakter wadliwy – mamy do czynienia z deficytem demokracji i wieloma innymi problemami. Jednak żadne kwestie proceduralne, ani nawet strukturalne, nie wpłyną na organizację Wspólnoty, może to zrobić tylko brak zainteresowania dla projektu ze strony Niemiec.
UE wobec pandemii zachowała się tak jak zawsze: najpierw politycy uciekali od odpowiedzi na pytania, potem nie wiedząc co robić, wykorzystali moment żeby pochylić się nad kwestią pogłębienia integracji europejskiej. Następnie KE dała państwom wsparcie finansowe, ale oczywistym jest, że wyegzekwuje środki z podatków.
Czy UE kiedykolwiek była solidarna? Raczej nie, bo od dawna najwięcej zyskują Niemcy. Brakuje debaty na temat bilansu zysków i strat. Decyzje co do przyszłości Wspólnoty już zapadły, podjęto je wśród najsilniejszych państw. Niestety Polska godzi się na wszystko, nie realizując swojego interesu narodowego.
Michał Drozdek wskazał, że katolicka nauka społeczna ma odpowiedzi na wszystkie problemy społeczeństw, ale jednocześnie potrzeba rozmów i konsultacji, a tego zabrakło w UE w czasie pandemii. Nie można się temu dziwić, ponieważ wynika to z charakteru Wspólnoty, zawartej m.in. w Traktacie z Maastricht.
Polacy powinni podejmować dyskusję nad przyszłością UE, ale co ważniejsze wypracować własną koncepcję jej organizacji - tak, aby być przygotowanym na moment konstytucyjny, którego katalizatorem może być pandemia. Trudno jest zmienić całą UE, ale powinniśmy proponować rozwiązania skrojone pod nasz interes narodowy. Nie ma kraju lepszego niż Polska, który patrzyłby na Europę szerzej i który mógłby wypracować przyszłościową, długofalową koncepcję dla Wspólnoty.
Trzeba walczyć również o polskie pole do negocacji. Powinniśmy starać się być partnerami w Unii Europejskiej, brać udział w dyskusjach, jak powiedział Robert Schuman, ,,we wspólnych poszukiwaniach’’. Ważny jest sposób, w jaki Polska ma realnie wpłynąć na agendę Wspólnoty. Nasza gra dyplomatyczna powinna odwoływać się do korzeni, powinniśmy przypomnieć Europie na jakich fundamentach stworzyła swe wartości.
/mwż