Czas starzejącego się społeczeństwa

2013/06/28
Piotr Koryś

Całkiem niedawno, 10-15 lat temu, z dumą mówiono, że wchodząc do Unii Europejskiej młode polskie społeczeństwo wyróżniać się będzie na tle starzejących się społeczeństw krajów „starej” UE. Obecnie, zarówno dane którymi dysponujemy, jak i prognozy pokazują że polskie społeczeństwo jest w analogicznym do wielu państw Europy Zachodniej długookresowym trendzie starzenia się populacji i spadku liczby urodzin. Trzeba dodać, że w niektórych krajach europejskich pojawiają się pierwsze przesłanki, że trend spadku liczby urodzin wyczerpuje swą dynamikę, w Polsce podobną nadzieję mogą budzić dane dotyczące liczby urodzonych dzieci z ostatnich 4-5 lat.

 

Proces starzenia się społeczeństw ma kilka przyczyn. Po pierwsze, średnio coraz dłużej żyjemy – dzięki postępom w medycynie, rosnącej wiedzy o zdrowym stylu życia, większej dbałości o środowisko, nowym technologiom w rolnictwie i wielu innym czynnikom.


Rys. 1. Przeciętny czas trwania życia kobiet i mężczyzn w Polsce 195 0-2009 (Źródło: GUS. http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_l_ludnosc_stan_struktura_31 _12_2009)

Rysunek 1 pokazuje jak zmieniał się przeciętny czas trwania życia w Polsce w ciągu ostatnich 60 lat. Upadkowi komunizmu i transformacji systemowej, a zwłaszcza jej pierwszym latom towarzyszył stres tak głęboki, że jest udokumentowany nawet w danych demograficznych – pomiędzy rokiem 1988 a 1991 doszło do dynamicznego spadku średniego czasu trwania życia. Od tego czasu obserwować można stałą poprawę tego wskaźnika. Wydłużenie czasu życia jest dowodem na rozwój cywilizacyjny Polski, ale trzeba pamiętać o wyzwaniach, które niesie – pogarszającą się proporcją pomiędzy liczbą ludzi w wieku produkcyjnym i poprodukcyjnym, rosnącym zapotrzebowaniu na opiekę zdrowotną, usługi opieki nad ludźmi starymi i inne, nowe produkty i formy usług z tym związane.

Dodatkowo, coraz większe znaczenie odgrywa drugi czynnik przyczyniający się do starzenia się populacji i pogarszający parametry demograficzne polskiego społeczeństwa: spadek liczby rodzących się dzieci. Historycznie rzecz ujmując, przynajmniej od czasów II wojny światowej Polska jest krajem, w którym występują okresy silnych wzrostów liczby urodzonych dzieci (boomów) przedzielane okresami głębokich spadków tej liczby – tak jak pokazuje to rysunek 2. Jednak szczyt każdego kolejnego z tych boomów wypada poniżej szczytu poprzedniego. Najprawdopodobniej na skalę ostatniego spadku liczby urodzeń, który rozpoczął się na początku lat 1980 wpływ miała transformacja systemowa – przy czym oddziałała ona silniej i dłużej niż w przypadku długości trwania życia.

Liczba urodzonych w danym roku dzieci wynika z dwóch czynników – liczby kobiet w wieku rozrodczym (co jest pochodną minionych już procesów demograficznych) oraz ich skłonności do rodzenia dzieci. W Polsce, w wyniku ostatniego wyżu demograficznego (z lat 1980.) zasób kobiet w wieku rozrodczym jest dość znaczny, jednak ich skłonność do rodzenia (posiadania) dzieci, którą dobrze oddaje współczynnik dzietności (nazywany angielskim skrótem TFR) dramatycznie spada już od połowy lat 1980, po wcześniejszej 20-letniej stabilizacji – por. rys. 3. TFR pokazuje ile dzieci rodzi statystyczna kobieta w trakcie życia (a dokładniej standaryzuje on dane roczne). Przyjmuje się, że wartości TFR pomiędzy 2 a 2,1 gwarantują odtwarzanie pokoleń. Od początku XXI wieku TFR w Polsce utrzymuje się w przedziale 1,2 – 1,4, co oznacza ryzyko drastycznego spadku rozmiarów przyszłych pokoleń. Najniższy poziom osiągnął w połowieobecnej dekady, wtedy też liczba urodzin w ciągu roku spadła poniżej 360 tysięcy (dla porównania, w latach 1980., u szczytu ostatniego wyżu demograficznego rodziło się rocznie ponad 700 tys. dzieci, a w latach 1950, w szczycie wyżu powojennego – niemal 800 tysięcy dzieci. Obecnie liczba urodzin wzrosła do około 420 tysięcy rocznie, ale złożyło się na to szereg niepowtarzalnych w przyszłości czynników – w okres najwyższej dzietności weszło pokolenie wyżu lat 1980, a liczne pokolenia urodzone w latach 1970 zaczęły podejmować opóźnione (wskutek transformacji oraz zmian obyczajowych i cywilizacyjnych w Polsce) decyzje o posiadaniu potomstwa.


Rys. 2. Urodzenia żywe w Polsce w latach 19 46 – 2009 (Źródło: GUS. http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_lu_podsta_info_o_rozwoju_demograf_polski_2000-2009).

Zgodnie z założeniami prognoz demograficznych – w ostatnich latach takie prognozy opracował Główny Urząd Statystyczny, Europejski Urząd Statystyczny Eurostat i Wydział Ludnościowy ONZ – podczas gdy średni czas życia będzie się w Polsce wydłużał, to liczba rodzonych dzieci (wskaźnik TFR) utrzymywać się będzie na bardzo niskim i niższym niż w wielu krajach Europy Zachodniej poziomie.


Rys. 3. Dzietność kobiet (współczynnik TFR) w podziale na miasto i wieś w Polsce w latach 19 60-2009. (Źródło: GUS. http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_lu_struktura_ludnosci_07_tablica7)

Utrzymanie obecnego poziomu liczby dzieci rodzonych w ciągu roku, i tak przecież niskiego w porównaniu z XX wiekiem, wymaga przemyślanych i intensywnych działań instytucji publicznych. O takich działaniach mówią coraz częściej demografowie i ekonomiści, zwracając uwagę na koszty społeczne i ekonomiczne spadku dzietności – rosnące obciążenie systemów emerytalnych, niedobory zasobów pracy, utratę konkurencyjności przez polską gospodarkę czy zahamowanie wzrostu gospodarczego. Pojawiają się oczywiście potencjalne korzyści – np. możliwość zreformowania systemu edukacji, odciążonego dzięki mniejszej liczebności kolejnych roczników, czy spadek ryzyka bezrobocia etc. Jednak w długim okresie koszty najprawdopodobniej zdecydowanie przewyższą korzyści.

Doświadczenia krajów europejskich są pod tym względem niepokojące. Katolickie kraje południa Europy, w szczególności Włochy, Hiszpania i Portugalia doświadczyły bardzo głębokich i trwałych spadków dzietności kobiet, a w związku z tym liczba urodzeń znacznie tam zmalała. W podobnej sytuacji jest wiele krajów Europy Środkowej i Północnej – Niemcy, Austria, Belgia. Zdecydowanie lepiej wygląda sytuacja we Francji i w krajach skandynawskich, od dłuższego czasu prowadzących politykę wspierania macierzyństwa i prorodzinną (z zastrzeżeniem, że promującą również „nietradycyjne” formy rodziny), a także w Irlandii i, w mniejszym stopniu w Wielkiej Brytania. Wiele wskazuje na to, że w krajach katolickich modernizacja, kryzys tożsamości i rozpad tradycyjnych norm społecznych, obserwowane wszak i w Polsce (o czym świadczy choćby rosnąca od lat liczba dzieci rodzących się w związkach pozamałżeńskich), przyczyniły się do gwałtownego spadku skłonności do posiadania dzieci. W dodatku, jak pokazuje przykład Hiszpanii, pomimo spadku liczebności kolejnych pokoleń rynek pracy zadziwiająco słabo wchłania ludzi młodych , jeszcze ograniczając ich skłonność do posiadania dzieci.

Jeśli obecne trendy w społeczeństwie polskim utrzymają się dłużej, w przeciągu kilku dekad polskie społeczeństwo stanie się jednym z najstarszych i najszybciej kurczących się, nie tylko w Europie, ale na całym świecie. W raz z postępowaniem tego procesu coraz trudniej będzie go powstrzymać. Instytucje państwa będą coraz mocniej obciążone problemami ludzi starych, atrakcyjność inwestycyjna Polski spadnie, a naturalne w takim wypadku tendencje polityczne dalekie będą od wspierania macierzyństwa – wszak coraz liczniejsza si silniejsza politycznie grupa ludzi starych nie będzie zainteresowana utratą korzyści na rzecz działań, których ekonomiczne skutki będą odczuwalne w ciągu 2-3 dekad (gdy dorosną potencjalnie większe młode pokolenia).

Najbliższe lata to okres, w którym na rynku pracy znajdować się będą pokolenia obydwu powojennych boomów demograficznych. Pokolenie powojennego boomu z lat 1950-60 – powoli będzie odchodzić na emeryturę, a pokolenie lat 1975-85, ostatnie tak liczne w Polsce, po części dopiero wchodzi na rynek pracy, po części stabilizuje na nim pozycję. Dzięki temu obecnie polskie zasoby pracy są wciąż bogate zarówno w doświadczonych, jak i młodych pracowników. W dodatku postakcesyjne emigracje odciążyły systemy zabezpieczenia społecznego.

Dlatego dziś jest jeden z ostatnich momentów na rozpoczęcie efektywnej polityki prorodzinnej. Już wiadomo, że narzędzia takie jak becikowe nieszczególnie ją wspierają. Lepszym już rozwiązaniem są ulgi podatkowe, choć powinny one szczególnie premiować kolejne dzieci (zwłaszcza 3 i następne). Należ też pamiętać, że większość kobiet posiadających dzieci lub to planujących jest, lub chce być obecna na rynku pracy. W Polsce zdecydowanie brakuje rozwiązań wspierających je. Po pierwsze nie ma dobrych rozwiązań w systemie edukacyjnym – wciąż, pomimo kolejnych reform.

Brakuje też elastycznych rozwiązań w sferze zatrudnienia – z jednej strony ma to chronić m.in. młode matki, z drugiej – zniechęca pracodawców do ich zatrudniania. Nieelastyczny jest też system urlopów macierzyńskich i wychowawczych. W Polsce urlop wychowawczy przysługuje kobietom wychowującym dzieci młodsze niż 4 lata, w niektórych krajach europejskich – można go wykorzystać aż do momentu, gdy dziecko skończy 16 lat. Wreszcie, warto pamiętać, że ogromne sumy pieniędzy pochłaniają w polskim budżecie mało uzasadnione wydatki – na górników, bardzo wczesne emerytury służb mundurowych, KRUS czy nawet przerosty zatrudnienia w tzw. oświacie. Niestety, z politycznych względów, nikt nie próbuje tego zmienić (bądź próby mają dość „delikatny” charakter). Może zatem już pora, by przynajmniej część z tych pieniędzy – w mądry sposób – skierować na sfinansowanie nowoczesnej polityki prorodzinnej? I może, jak sugeruje prof. Krzysztof Rybiński, już czas na „stworzenie funkcji wicepremiera ds. demografii i rodziny”?

Opanowanie i odwrócenie niepożądanych trendów populacyjnych może być kluczem do dalszego sukcesu cywilizacyjnego Polski. Wciąż mamy szansę przynajmniej spróbować na nie wpłynąć. Trzeba pamiętać, że następna taka szansa szybko się nie nadarzy.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej