W swojej pierwszej konferencji rekolekcjonista nawiązał do braku nadziei co do przyszłości Kościoła, gdy wydaje się to, co najlepsze mamy już za sobą, rozwój ludzkości idzie w stronę przeciwną wierze i Kościołowi oraz brakuje pomysłu na rozwiązanie tej sytuacji.
Homo sapiens nie chce być człowiekiem krzyża, znoszenia ciężarów. Wiąże się z tym powrót do poziomu materii i zmysłów. Intelekt wykorzystujemy tylko po to, żeby zadowolić swoje zmysły i swoje emocje – mówił rekolekcjonista.
Wskazał, że na utratę nadziei wpływa też doświadczenie kolejnych niepowodzeń i zaznaczył jak ważne jest nastawienie człowieka do tych doświadczeń.
Ks. Węgrzyniak opisał też zwodnicze nadzieje. Pierwszą z nich jest podążanie za fałszywymi bogami, kiedy wiarę pokładamy np. w drugim człowieku, czy przekazie medialnym, gdy tymczasem tylko prawdziwy Pan Bóg daje wolność. Jednym ze złudzeń jest traktowanie Boga, nie jak Pana, ale jak wszechmogącego sługę od spełniania życzeń. Kolejną złudną nadzieją jest dysharmonia relacyjna.
Jesteśmy stworzeni do relacji, ale musimy mieć relację z Bogiem. To jest pierwsze przykazanie. Potem miłuj bliźniego swego – drugie przykazanie, potem na niższym poziomie są zwierzęta, na kolejnym materia.
Kłopoty zaczynają się, gdy człowiek przestawi tę hierarchię.
Nie można budować nadziei na kłamstwie, na krzywdzie, na bogactwie zarówno materialnym, jak i intelektualnym. Złudną nadzieją jest opieranie całego swojego życia na doczesności, zapominając, skąd płynie nasza nadzieja.