Równo rok temu, 21 kwietnia w Niedzielę Wielkanocną na Sri Lance dokonano zamachów terrorystycznych. Samobójcy-zamachowcy doprowadzili do śmierci niemal 300 osób, głównie zgromadzonych na nabożeństwach w dwóch świątyniach katolickich i jednej ewangelickiej. Symbolem tej zbrodni stała się figura Chrystusa oblana krwią męczenników.
Ta smutna rocznica zbiega się z doniesieniami vaticannews.va o wzmagających się prześladowaniach chrześcijan. Szczególnie dotyczy to krajów, w których stanowią mniejszość. Tragiczna jest sytuacja w Pakistanie, gdzie wyznawcy Chrystusa żyją w slumsach, w bardzo złych warunkach bytowych. Przeważnie to oni są kierowani do prac związanych z utrzymaniem czystości, w tym do czyszczenia latryn. W dobie pandemii koronawirusa nie mają bynajmniej zapewnionych dodatkowych zabezpieczeń. Praca ta odbywa się bez żadnej ochrony, nawet bez rękawic.
Tragiczna jest sytuacja chrześcijańskich uchodźców w obozach w Turcji, gdzie są pomijani przy dystrybucji podstawowych artykułów umożliwiających przeżycie. Niepewny jest los 18 tys. Erytrejczyków, którzy uciekli przed prześladowaniami do Etiopii. Połowa z nich to dzieci. Obecnie władze Etiopii w związku z pandemią rozważają zamknięcie obozu i deportowanie chrześcijan do Erytrei.
W Europie często takie informacje to niewiele znaczący news. Ot, prześladują chrześcijan, ale na szczęście gdzieś daleko. Kościół rośnie na krwi męczenników, ale niech ta krew leje się z dala od nas. W dobie pandemii wielu katolików przeżywało mocno niemożność uczestniczenia w liturgii Wielkiego Tygodnia. Bardzo dobrze, że jest w nich głód liturgicznego spotkania z Panem. W niektórych komentarzach obostrzenia te urastały jednak do rangi niemal prześladowań. W takich momentach warto przypomnieć sobie o tragicznej sytuacji naszych braci i sióstr i modląc się za nich rozważyć fakt, że dla nich taka niemożność trwa już bardzo długo lub uczestnictwo w Mszy św. może się zakończyć śmiercią z rąk zamachowca.
/mwż