Jeden z najważniejszych i najciekawszych kanałów edukacyjnych telewizji publicznej – TVP HISTORIA – ma być zamknięty… Jest wokół jego funkcjonowania tyleż wątpliwości, co płynących z niego pożytków. Cóż, historia to w naszym kraju problem wciąż boleśnie otwarty. Ale z drugiej strony historia historii nierówna…
Spór o historię, zwłaszcza najnowszą, jałowy zupełnie w latach komunizmu z powodu pełnego jej zafałszowania, toczy się dramatycznie już 20 lat, a media, z telewizją na czele, zrobiły i robią wiele zarówno dla rozjaśnienia obrazu, jak dla jego całkowitego zaciemnienia.
Klub wysoce elitarny
Według najnowszych badań oglądalności (nie miałem ich w ręku, relacjonowano mi je tylko) kanał TVP HISTORIA ogląda zaledwie ok. 10 tys. widzów. To niewiarygodne – ale ponoć prawdziwe! Ta liczba wiele wyjaśnia. Wyjaśnia choćby stan wiedzy i świadomości historycznej rodaków, ze wszystkich zresztą pokoleń. O ile jednak „weterani” pewne zdarzenia z naszej historii noszą wciąż jeszcze w kościach czy na rozmaitych lekarskich zaświadczeniach i uczyć się ich nie muszą, o tyle fakt, że kanał jest nieobecny np. wśród pomocy dydaktycznych w liceach czy gimnazjach, budzić musi zdziwienie. Atrakcyjność telewizyjnego przekazu, znaczne zaplecze źródłowe i intelektualne, możliwe do natychmiastowego wykorzystania – elementy te powinny uczynić z TVP HISTORIA wartościowe i skuteczne narzędzie uczenia młodzieży o polskich dziejowych meandrach. Wygląda jednak na to, że nikt tak nie myśli, wymieniona liczba 8 – 10 tys. widzów boleśnie mówi sama za siebie.
To co się dzieje w telewizji coraz bardziej przypomina szopkę, ale coraz mniej jest komukolwiek do śmiechu
Misja… trudno dostępna
Niestety – wina leży chyba po stronie samej instytucji z ul. Woronicza, a raczej jej szefostwa. Kanał historyczny nie jest bowiem osiągalny drogą „rozsiewczą” – nie może go odbierać ktoś, kto ma zwykłą antenę na dachu czy w mieszkaniu. Zdumiewające to, jeśli się zważy, że tę stację utrzymujemy my wszyscy, niezależnie od tego, czy ktoś abonament płaci, czy – podburzony przez Donalda Tuska – już nie. TVP S.A. jest spółką Skarbu Państwa, więc tak czy inaczej nasze pieniądze idą i na jej funkcjonowanie. Dlaczego zatem ten kanał dostępny jest tylko przez satelitę lub kabel? Ktoś tu chyba pomylił pojęcia… albo to działanie z premedytacją: będziesz głupszy – będziesz szczęśliwszy… Ewentualnie: nadmiar wiedzy może być szkodliwy (czytaj: niebezpieczny!). Przypominałoby to praktyki rodem z PRL, który poniewczasie starał się – reglamentując dostęp do kultury wysokiej, wartościowych książek, ambitnego kina etc., wreszcie nakładając szermierzom prawdy policyjny kaganiec – naprawić błąd, jakim była powszechna likwidacja analfabetyzmu po zwycięstwie „rewolucji społecznej”.
Gdyby któryś z najjaśniej oświeconych ministrów od edukacji wydał edykt, nakazujący korzystanie w szkołach np. z audycji TVP KULTURA, korzyści mogłyby być niewątpliwe.
Ba… Pytanie tylko: dla kogo?
Wszystko jest historią?
Jest w TVP KULTURA wiele programów znakomitych, zrealizowanych przy wykorzystaniu najnowszych kwerend tak IPN, jak historyków akademickich. Ale znajdzie się tam i sporo łatwizny, a nawet dowodów zupełnego pomieszania pojęć. Jak bowiem wytłumaczyć fakt, że do omawianego programu trafiają zakłamane agitki w rodzaju Czterech pancernych i psa? Na jakiej zasadzie edukacyjny kanał wyświetla (znakomity skądinąd!) serial o Nikodemie Dyzmie? Można było doprawdy umrzeć ze śmiechu widząc zajawkę serialu o dzielnej załodze „Rudego”, zaopatrzoną w czerwony napis „Z komentarzem”. Decydenci TVP KULTURA wymyślili sobie, że serial „odkłamią”, opatrując go – po projekcji każdego kolejnego odcinka – komentarzem znanego historyka, który wszystko „wyprostuje”. Cóż za wiara w moc słowa mówionego! Już widzę te tłumy, z zapartym tchem słuchające „prelekcji po projekcji”… Podobnie serial o Dyzmie – aż kapie od informacji i faktów historycznych! Czego to nie można się z niego dowiedzieć! Np. że elity władzy II RP były zdurniałe, a w kraju panowała korupcja na miarę tej w PZPN.
Historyczny kanał TVP stał się workiem, do którego wrzuca się wszystko – kiepskie seriale w rodzaju Przyłbic i kapturów, kłamliwe PRL-owskie programy historyczne, magazyny historyczne z okresu „Polski jaruzelskiej” (wszystko oczywiście „odkłamane” jak serial o „pancernych” i Szariku!). Ostatnio nawet Janosik tam trafił, a to, jak wiadomo, serial historyczny jak cholera! Te „konserwy” (tak w tv określa się filmy, trzymane w archiwach w metalowych puszkach i co chwila wznawiane) chyba nigdy nie stracą terminu przydatności do spożycia. Ale pamiętajmy: monotonna dieta jest niezdrowa!
W kanale kulturalnym TVP była już i Lalka i Czterdziestolatek… Prędzej czy później trafi tam wszystko. Wszak to, co było wczoraj – dziś już jest historią…
Świeże źródełko
Otwarcie nowego kanału ożywiło ludzi telewizji (i nie tylko) perspektywami ekstra grosza, toteż namnożyło nam się ostatnio „historyków”. Panienki, do niedawna czytające serwisy w TVP 3, dziś mają swoje historyczne magazyny… Ich udział sprowadza się oczywiście do czytania napisanego wcześniej tekstu z tzw. promptera. Resztę robią reporterzy, montażyści… W TVP KULTURA pojawiają się także ci, którzy nigdzie indziej nie są chętnie wpuszczani: „niepoprawni” satyrycy, źle widziani literaci… Od jakiegoś czasu ma tam swój program Jan Pietrzak, który w każdym odcinku udowadnia, że dawni piosenkarze też odegrali rolę w historii, bo śpiewali „ku pokrzepieniu serc” i w ogóle śpiewali, dzięki czemu w tv zostawało mniej czasu dla Gomułki, Cyrankiewicza, Kliszki, Gierka, Jaroszewicza, Kani, Babiucha, Wrzaszczyka, Pyki… Boże! Pomyśleć tylko, co by to było, gdyby nie ci piosenkarze… Fidel Castro byłby bez szans!
Prawda jest tytułem gazety…
Na dobrą sprawę w TVP HISTORIA najmniej czasu poświęca się odkłamywaniu historii najnowszej. Nie to, że takich programów nie ma. Są np. bardzo ciekawe dyskusje najwybitniejszych polskich historyków (Dudek, Cenckiewicz, Paczkowski, Wieczorkowski) o najważniejszych problemach naszej historii najnowszej, wzbogacone o rzadko pokazywane materiały źródłowe. Tyle, że diablo tego mało, a potrzeba – wielka! Nie zanosi się bowiem na to, by prawda, choćby i bolesna, a najczęściej przywalona półi ćwierćprawdami, stała się u nas obiegową monetą. Wciąż jest tu tak, że – jak ironicznie pisał w czasach PRL-u jeden z wybitnych poetów – w tej rzeczywistości prawda to tytuł gazety (dodajmy dla niezorientowanych: nie u nas wydawanej…) Zaś życie w kłamstwie jest zrazu bolesne, ale z czasem staje się… nudne. Bo, jak napisał kiedyś Józef Mackiewicz, jedynie prawda jest ciekawa.
Jeżeli już na coś się zanosi, to raczej na to, że nawet jeśli pogłoski o likwidacji TVP HISTORIA są mocno przesadzone, to realnością staje się na pewno przejęcie telewizji przez rządzący dziś Polską obóz polityczny, który do „prawdy prawdziwej” ma stosunek niechętny, który opanował umiejętność tworzenia wielu prawd, w zależności od potrzeb. Zmiana ustawy medialnej i definitywne dorżnięcie watahy, powrót „propagandy sukcesu” – wszystko to spowoduje, że na długo zapewne prawda (i o dniu dzisiejszym i o wczorajszym, czy nawet przedwczorajszym) zniknie z polskiego życia publicznego.
A to byłaby bardzo zła perspektywa.
„Polskie Zoo” – historia na gorąco
Jedną z największych trudności, związanych z przekazywaniem wiedzy historycznej, jest kwestia formy przekazu. Powszechna w polskich szkołach AD 2009 niechęć do uczenia się historii bierze się w znacznym stopniu stąd, że tę fascynującą dziedzinę zamienia się w nudne „scholarstwo”, oparte na wkuwaniu setek dat, na usypiającej formie „wykładu” etc. etc. Że tak nie musi być – dowiódł Marcin Wolski, prozaik, autor słuchowisk, ale przede wszystkim błyskotliwy satyryk. Oto w ramówce TVP KULTURA gości od niedawna program Dwadzieścia lat minęło. Przypomina się w nim najcelniejsze fragmenty emitowanego w TVP w początkach III RP Polskiego Zoo – satyrycznej „kroniki tygodniowej”, utrzymanej w konwencji dawnych szopek noworocznych, z kukiełkami, kabaretowymi tekstami i znakomicie dobieraną muzyką. Twórcy Polskiego Zoo – Marcin Wolski, Jerzy Kryszak i Andrzej Zaorski – stworzyli n-ty raz na polskim gruncie fenomen: bieżący komentarz polityczny, podawany w formie co się zowie atrakcyjnej! Cokolwiek istotnego działo się w naszej polityce w latach 1991 – 1994 (a działo się, oj, działo!), znajdowało w sobotnie wieczory satyryczną relację. Była to ewidentna kronika polityczna, wystarczała za gazety i medialne „niusy”.
Minęło 20 lat – i tamto stało się… historią oczywiście! Toteż dziś w TVP HISTORIA Wolski przypomina najciekawsze fragmenty Zoo, przedstawia postacie, wyjaśnia, kto zacz, dlaczego się pojawił i w ogóle o co w tym wszystkim chodziło. „Starsze roczniki” mają „podróż sentymentalną”, młodsi – krótki kurs historii walki o to, żeby Polska była Polską.
Kukiełkowe kabarety nie zastąpią rzetelnej wiedzy, to jasne, ale jako pendant do śledzenia meandrów naszej najnowszej historii nadają się znakomicie. Program Wolskiego i spółki łączył w swej formule dwa ważne elementy: świetną formę telewizyjną i rzetelny przekaz aktualiów. Pamiętajmy o Mackiewiczu – Jedynie prawda jest ciekawa…
Wolski został niedawno „odspawany”: zlikwidowano mu radiowy kabaret ZSYP, zwolniono z posady w TVP. Tylko patrzeć, jak „platformerski” buldożer zajmie się i programem Dwadzieścia lat minęło. Prawda jest bowiem rzeczywiście ciekawa. Tyle że ciekawość określana bywa jako pierwszy stopień do piekła.
Wojciech Piotr Kwiatek
Artykuł ukazał się w numerze 03/2009. |