Najnowsza publikacja autorstwa profesora Wojciecha Polaka, poprzez sam tytuł: „Blask Rzeczypospolitej”, zdaje się podpowiadać czytelnikowi kierunek w jakim podąża treściowo. Staranna edycja, tak charakterystyczna dla wydawnictwa Biały Kruk, a do tego bogaty materiał graficzny dopełniają całości.
O czym jest owa 500-stronnicowa publikacja? Stosownie do podtytułu, zawartego na dole okładki, przedstawiającej wizję Jana Matejki z zawarcia unii polsko-litewskiej, jest opowieścią o naszych dziejach od X do XXI wieku. Nie chodzi tu o to, że mamy do czynienia z kolejna przekrojówką, w której znajdziemy aż do bólu uproszczone, narysowane fakty z historii. W swojej pracy profesor, owszem, musiał przez historię przebiec, może nawet nieco truchtem, niemniej niczego przy tym nie strywializował, mimo, że tu i ówdzie widać skróty, bo celem postawionym w tytule całego dzieła było opisanie blasku. Tego, że nasza historia jest wspaniała, że nie mamy się czego wstydzić, że nie jesteśmy w Europie brzydką panną bez posagu, ewentualnie chętną do zamęścia z kimkolwiek, kto zechce takie małżeństwo zawrzeć, a w opisanych przeze mnie okolicznościach, właściwie popełnić mezalians.
Rzeczypospolita prof. Polaka to kraj wielkiej, tworzonej cały czas wysiłkiem narodu, bez względu na ewolucję tego słowa i jego znaczenia, kultury. Ale i nauki. Profesor pisze o wielkich dokonaniach, o których część z nas na pewno słyszała, ale młodzież, czy też ci, którzy w nawale dzisiejszego zabiegania zapomnieli, mogą o tym przeczytać, przypomnieć sobie.
Książka dąży do syntezy, nie przeciwstawia piastowskiej Polski Rzeczpospolitej jagiellońskiej, czy też państwu z królami elekcyjnymi. Pokazuje rozwój cywilizacyjny i kulturowy, to jak poszczególne pokolenia dokładały cegiełki do wielkiej budowli, jaką była Rzeczpospolita.
Oczywiście historia narodowa to nie tylko wzloty, ale i upadki. Nie sposób bagatelizować szczególnie tych politycznych, tragedii rozbiorów, które zniszczyły byt państwowy, ale autor bardzo sprawnie pokazuje, że nie zniweczyły one właśnie kultury, nie zatrzymały jej, kolejne fazy twórczości narodowej cały czas prowadziły polskość wzwyż. Daleko więc jest omawianej pracy do jakiekolwiek pedagogiki wstydu, tak jak do dekonstrukcyjnych wizji prezentowanych przez publicystów, czy też historyków, którzy wszystko by chcieli napisać od nowa, po nowemu i nowocześnie, historię rozbić na fragmenty, które nijak nie mają zamiaru do siebie pasować, a skoro elementy układanki nie dają się złożyć to i całokształt nie istnieje. Tymczasem polskość autora „Blasku Rzeczypospolitej” istnieje jako integralna całość.
Ktoś może zarzucić rzeczonej pracy, że unika tego co ciemne, że trzeba też pokazać powody tego czego się powinniśmy wstydzić. Owszem, ale autor chyba doszedł do wniosku, ze nie będzie tego robił tym razem, bo w dzisiejszych publikacjach, mających aspirację być historycznymi, mamy tego dużo, w nadmiarze nawet, a nam potrzeba nieco dumy z przeszłości. Adam Mickiewicz, kiedy pisał Pana Tadeusza, pewnie też miał świadomość, że okoliczności przez niego opisywane aż tak optymistyczne nie były, ale zdecydował się w tym dziele podejść do swego kraju dzieciństwa jak do raju utraconego.
Oczywiście, ponad 1000 lat dziejów jest czymś niezmiernie trudnym do przebiegnięcia jednym pociągnięciem pióra, tu i ówdzie czytelnik na pewno odczuje niedosyt. Musi się z nim pogodzić. Niekiedy czytając pracę profesora można zazgrzytać zębami i zacisnąć pięści, np. kiedy pisze o powojennej polityce historycznej Niemiec, o tym, że naziści to w niemieckiej świadomości nie Niemcy i jak sprytnie zrzucili oni z siebie odpowiedzialność za zbrodnie wojenne, min. na naszej narodowej wspólnocie.
Opisując okres powojenny w Polsce, poddanej sowieckiej dominacji, autor optymistycznie zauważa, że nasz naród okazał się być silny i żywotny, że złowroga ideologia zginęła, a w każdym razie na czas jakiś się ukryła, a my jako wspólnota wyszliśmy z tej opresji obronną ręką. Wobec zagrożeń jakie atakują nas teraz i tego co się szykuje w najbliższej przyszłości, odpowiedź zawarta w książce jest jasna: obronimy się przez postawę stanowczą i twórczą wobec świata, a nie poprzez chowanie głowy w piasek i przytakiwanie modom i prądom coraz to nowych ideologii. Naród Polski nie ma siedzieć w jaskini, a swojej historii uważać za zamknięty, wstydliwy etap, lecz czerpiąc z niej wiedzę tworzyć przyszłość.
Wojciech Polak, Blask Rzeczypospolitej, Kraków 2024
/mdk