Obrona duchowej stolicy

2017/02/24
siege-of-clari-montis-jasna-gora-in-1655.jpg

Historia potopu szwedzkiego uczy, że nawet w obliczu klęski nigdy nie warto się poddawać.

Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, jak wiele Jasna Góra znaczy dla naszego kraju. Duchowe serce Ojczyzny bije już od kilku wieków, prowadząc ku najświętszemu Synowi Bożemu oraz Jego umiłowanej Matce. W świetle przeżywanej przez nasz naród 361. rocznicy oblężenia sanktuarium przez wojska szwedzkie oraz mijającego Roku Henryka Sienkiewicza, który swoją powieścią Potop zmitologizował ten fragment polskiej historii, warto pochylić się nad pamiętną do dziś victorią.


I połowa XVII w. była kontynuacją mocarstwowych planów Rzeczypospolitej. Niestety, kraj targany ciągłymi wojnami z Rosją, Turcją oraz Kozakami nie był w stanie walczyć na kilku frontach. Sytuację tę chcieli wykorzystać Szwedzi, którzy musieli wojować, aby utrzymać swoją wybujałą armię. „Za pomocą żelaza, którego nam przyroda nie poskąpiła, możemy się zaopatrzyć w złoto” – uważał Karol X Gustaw, który w 1654 r. zastąpił na tronie abdykującą Krystynę Wazównę. Król Polski Jan Kazimierz mylnie sądził, że rozejm zawarty kilkanaście lat wcześniej będzie chronić Rzeczpospolitą do 1661 r. W pewnym momencie obudził się jednak i wysłał do Sztokholmu poselstwo w osobach wojewody łęczyckiego Jana Leszczyńskiego oraz pisarza Wielkiego Księstwa Litewskiego Daniela Naruszewicza. Ich misja nie przyniosła jednak żadnych rezultatów. 21 lipca 1655 r. wojska szwedzkie przekroczyły granicę Rzeczypospolitej. Cztery dni później Krzysztof Opaliński poddał Wielkopolskę, podpisując akt kapitulacji pod Ujściem.


Potem sprawy potoczyły się dość szybko. Hetman wielki litewski Janusz Radziwiłł podpisał w Kiejdanach układ zrywający unię Litwy z Koroną. W październiku skapitulowało siedem województw. Król Jan Kazimierz rozkazał wojskom będącym w Wielkopolsce wymaszerować na Ukrainę. Sam schronił się w Głogówku, w którym przez pewien czas myślał o abdykacji. Tymczasem Rosjanie i Kozacy doszli do Wisły, a Bohdan Chmielnicki rozpoczął rozmowy z królem Szwecji. Po serii szybkich tryumfów ziemie polskie zostały zajęte. Widmo upadku zawisło nad Rzecząpospolitą.


W obliczu tych wydarzeń w listopadzie 1655 r. wojska szwedzkie stanęły w Częstochowie. Augustyn Kordecki, przeor klasztoru paulinów na Jasnej Górze, przezornie uznał władzę króla Szwecji. W tym czasie jednak wywiózł i ukrył obraz Matki Bożej Częstochowskiej oraz cenniejsze skarby w klasztorze w Mochowie koło Głogówka. Wystąpił również o wstawiennictwo do króla Jana Kazimierza, gdyż nie wierzył, że mimo listu żelaznego klasztor będzie bezpieczny. Na wojskowego dowódcę obrony Jasnej Góry mianował miecznika sieradzkiego Stefana Zamoyskiego. Siły szwedzkie, które zgromadziły ok. 3200 żołnierzy, były nieporównywalnie większe niż polskie, liczące 300 osób. Mimo przewagi gen. Müller starał się nakłonić walczących do poddania się. Przeor pozostał niezłomny i trzykrotnie odmówił. Historyk Stanisław Kobierzycki w Obsidio Clari Montis napisał o nim: „Sława obronienia Jasnej Góry należy się Kordeckiemu za jego wysiłki: On to obchodził straże, spędzał bezsenne noce, żołnierzy zachęcał słowami, zapalał hojnością; umacniał zakonników i szlachtę zniechęconych wielkością niebezpieczeństwa (…)”.


W tym czasie w kraju rozpoczęły się rozruchy. Początkowa apatia zamieniła się w zbrojny opór. Ludzie mieli dość ucisku oraz płacenia nałożonych kontrybucji. Największe znaczenie miały jednak prześladowania religijne. Zagrożenie duchowej stolicy Polski otworzyło ludziom oczy. Król Szwecji, widząc, co się dzieje, nakazał, aby wojska Müllera udały się do Prus i tam kontynuowały walkę. W rozkazie umieścił dopisek: „Polacy jeszcze bardziej będą się gniewać z powodu tego zaatakowania obrazu Maryi”. W nocy z 26 na 27 grudnia 1655 r. Szwedzi opuścili przedpola Jasnej Góry.


Po tych wydarzeniach król Jan Kazimierz złożył śluby lwowskie i powrócił do kraju. W 1657 r. podpisano traktaty welawsko-bydgoskie, na mocy których elektor brandenburski przestał popierać Szwedów. Do koalicji przeciwko nim dołączyły Austria i Dania. Śmierć Karola Gustawa oraz zwycięstwo w bitwie pod Oliwą w 1660 r. doprowadziły do podpisania pokoju. Stan posiadania nie zmienił się. Polska mogła na chwilę poczuć się wolna.
Jasna Góra do dziś pozostaje synonimem wielkiego tryumfu wiary. Historia potopu szwedzkiego uczy natomiast, że nawet w obliczu klęski nigdy nie warto się poddawać. Miejmy nadzieję, że to wydarzenie sprzed prawie czterystu lat będzie służyć jako przestroga również następnym pokoleniom.

Dawid Kowalczyk

pgw

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Jasna Góra #o. Augystyn Kordecki #potop szwedzki
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej