W jego pogrzebie uczestniczyło ok. pół miliona osób, obecni byli wszyscy polscy biskupi, delegacje większości episkopatów europejskich i Stanów Zjednoczonych, były najwyższe władze PRL. 33 lata temu – 28 maja 1981 r. – zmarł Stefan kard. Wyszyński, niekoronowany król Polski, obrońca ojczyzny, Prymas Tysiąclecia.
Takiego splotu wydarzeń nikt w Polsce się nie spodziewał. 13 maja 1981 r. na placu św. Piotra w Rzymie Ali Ağca strzela do Ojca Świętego Jana Pawła II. Zraniony papież cudem uchodzi z życiem. W tym czasie w Warszawie umiera śmiertelnie chory prymas Stefan Wyszyński. Gdy dowiaduje się o zamachu na życie polskiego papieża, mówi: „Zawsze się tego obawiałem”. I swoje życie przez ręce Matki Bożej ofiarowuje za życie Ojca Świętego. Bóg tę ofiarę przyjął.
Choroba Prymasa ujawniła się w połowie marca 1981 r. Po dwóch tygodniach praktycznie nie wstawał z łóżka. W kwietniu sekretariat Prymasa podał do publicznej wiadomości, że Prymas cierpi na chorobę przewodu pokarmowego i wezwał do modlitw w jego intencji. Pierwsze badania wykluczyły nowotwór, jednak kolejne, z 13 kwietnia wykazały obecność w jamie brzusznej komórek nowotworu złośliwego o najwyższej aktywności. W swoim dzienniku od 4 kwietnia Prymas zaznaczał kolejne dni choroby: aegrotus (łac. chory), aż do 18 maja, później był już zbyt słaby.
3 maja do Domu Arcybiskupów Warszawskich zatelefonował Jan Paweł II. Był poinformowany, że choroba Prymasa postępuje szybko. Prymas tak zapisał słowa papieża w swoich zapiskach „Pro memoria”: „Dziś święto Królowej Polski. Nie mogłem odmówić sobie kontaktu z Polską”. Rozmowa trwała 20 minut.
16 maja ks. Edmund Boniewicz, od ponad dwudziestu lat stały spowiednik Prymasa, udzielił mu sakramentu namaszczenia chorych. 22 maja Prymas spotkał się jeszcze z członkami Rady Głównej Episkopatu Polski. Powiedział wtedy biskupom, że nie zostawia im żadnego programu duszpasterskiego, a jego następca musi rozeznawać sytuację Polski i Kościoła z dnia na dzień i stosownie do tego układać program pracy.
Dwa dni później, 24 maja, do pałacu prymasowskiego zadzwonił ks. Stanisław Dziwisz. Papież, powoli dochodzący do sił, chciał rozmawiać z umierającym Prymasem. Niestety kabel telefoniczny był za krótki i nie sięgał łóżka Prymasa. Tę przeszkodę pokonano na drugi dzień. Ojciec Święty przesyłał błogosławieństwo i ucałowania, a Prymas mówił: „Ojcze, jestem bardzo słaby, bardzo… Łączy nas cierpienie… Módlmy się za siebie wzajemnie. Miedzy nami jest Matka Najświętsza… Cała nadzieja w Niej… Ojcze, całuję twoje stopy… Błogosław mi”.
Prymas zmarł 28 maja o 4.40 nad ranem, w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Ubrano go w purpurową sutannę oraz szaty liturgiczne: albę i fioletowy ornat. Na piersi – krzyż biskupi z wizerunkiem Matki Bożej Jasnogórskiej, a na palcu – pierścień też z Matką Bożą, dłonie opleciono mu różańcem.
31 maja na placu Zwycięstwa w Warszawie odbył się pogrzeb Prymasa Tysiąclecia. Odczytano przemówienie Jana Pawła II, który informował, że gdyby nie stan zdrowia, sam przybyłby towarzyszyć w ostatniej drodze Prymasowi. W 25. rocznicę jego sakry biskupiej kard. Karol Wojtyła napisał: „Rodacy i cudzoziemcy podziwiają w Prymasie Polski jego głęboką wiarę, bezkompromisowe oddanie sprawom Ewangelii i Kościoła, wielką odwagę – która jak wiadomo wyraża się także gotowością do cierpień i ofiar – przy również wielkim umiarze. W zetknięciu z programowym ateizmem jest on wyznawcą i obrońcą wiary, w zetknięciu z marksistowskim ustrojem społeczno-ekonomicznym – rzecznikiem katolickiej nauki społecznej, ale z całym jej otwarciem, z całą gotowością do strzeżenia prawdy i dobra, gdziekolwiek się ono znajduje. Nade wszystko jednak jako Prymas Polski jest wyrazicielem i apostołem tego zakorzenienia Ewangelii, Łaski i Kościoła w duszach Polaków i w dziejach tysiącletniej wspólnoty narodu. Jest żarliwym i pełnym miłości synem swej ziemskiej Ojczyzny – zarówno w całej tej historycznej przeszłości, jak też w teraźniejszości stale otwartej na przyszłość. Nie stawia w tej miłości jakichś granic pomiędzy tym, co było, a tym, co jest. Nie przyjmuje pęknięć w dziejach narodu, ale ciągłość”. A już jako Jan Paweł II powiedział o kard. Wyszyńskim, że takiego Ojca, Pasterza, Prymasa, Pan Bóg daje raz na tysiąc lat.
Polska 33 lata temu straciła wielkiego Prymasa, zyskała – ufajmy niedługo beatyfikowanego – orędownika naszych spraw u Boga.
Łukasz Krzysztofka
fot. A. A. Mroczek
mm