Zbigniew Połoniewicz: Katyń kluczem. Posępne myśli 75 lat po wojnie

2020/08/31
32

Już Marek Tullius Cycero (106-43 p.n. Chr.) powiedział: Pierwszym prawem historyka jest to, by nie pisać nic, co jest fałszywe, a drugim prawem jest powiedzieć wszystko to, co jest prawdziwe. Tylko wtedy historia est magistra vitae.

Tak, tylko pamiętajmy jeszcze co mówi stare sprawdzone przysłowie, że prawda w oczy kole… Skoro tak, to prawda może być bolesna, bo kolec w oku musi skutkować bólem tego organu. Jak się zatem sprawić pośród tych, których oczy bolą od kolącej funkcji prawdy – owych cynicznych drani rozpowszechniających fałszywe informacje, wyjątkowo podłych polityków, czyli pospolitych łajdaków, perfidnych manipulatorów, którzy szczują i łgają jak z nut? Tacy ludzie brutalnie i systematycznie tłumili prawdę w latach totalitarnych rządów w Polsce. Ci sami oraz kolejni w sztafecie pokoleń z wylęgarni „resortowych dzieci” w nowej rzeczywistości ustrojowej Polski nadal to czynią równie skutecznie. Za nic mają prawdę historyczną. Przykładem jest kłamstwo katyńskie po czasy obecne kładące się cieniem na losy świata i jako symbol zła przyświecające niesprawiedliwości, która dotknęła naszą Ojczyznę. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku wiadomo było, że ta zbrodnia będzie utrudniać przeprowadzenie reform w państwach Europy Wschodniej i ZSRR. Złowieszczym problemem są reperkusje polityczne, które jeszcze mogą mieć miejsce.

Ale… nie o prawdzie jako takiej mamy pisać. Ona zawsze jest jedna i niezniszczalna. Spróbujmy w rocznicowym czasie, zgodnie z prawami Cycerona i należytą powagą, spojrzeć na panoramę wydarzeń 1945 roku.

Skrywana prawda

Od zakończenia II wojny światowej praktycznie do tegorocznej 75. rocznicy funkcjonują w najnowszej historii powszechnie przyjęte stereotypy opisujące ostatnie miesiące działań wojennych zmierzających do ostatecznego jej zakończenia i zdławienia hitlerowskich Niemiec. Niewiele się przy tym w Polsce mówi o działaniach armii: amerykańskich, angielskich, polskich, francuskich i kanadyjskich na frontach Zachodniej Europy. Eksponowane są przede wszystkim działania armii sowieckich zmierzających ze Wschodu do zdobycia ostatniego bastionu Hitlera – Berlina. W ogóle natomiast nie mówi się o umowie pomiędzy ówczesnym prezydentem USA Franklinem Delano Rooseveltem a cynicznym satrapą Józefem Stalinem co do zgody na przesunięcie zachodnich granic Polski aż do Odry kosztem zagrabienia wschodnich rubieży II Rzeczypospolitej. Pamiętam, jak „za tamtych czasów”, sprzed 1989 r., co niektórzy mieszkańcy Olsztyna dziwili się, że komuniści dozwolili, aby jeden z olsztyńskich placów nazwać imieniem F.D. Roosevelta. Dziś wszystko jest wreszcie jasne. Niewiele również słyszymy o braku porozumienia Wielkiej Trójki co do dokładnej daty zakończenia najkrwawszej z wojen w Europie. Do dziś pozostała utrwalona rozbieżność. I tu rację musiał mieć tylko jeden…

Zanim jednak to wszystko nastąpiło, najpierw dwóch łajdaków się zmówiło, aby dokonać czwartego (a właściwie piątego – vide: tańczący Kongres Wiedeński) rozbioru Polski, następnie jeden z łajdaków (tak u łajdaków bywa) zdradził łajdaka z którym się zmawiał i napadł na niego. Zaś w odwecie napadnięty łajdak dał łajdakowi-agresorowi łupnia i przegonił przez Polskę do pustej już siedziby führera. W tym czasie losy Polski i Polaków dawno już zostały przesądzone.

Łajdak, który „przeganiał”, twierdził, że Polskę wyzwala, tymczasem dawno postanowił i ze zdrajcami uzgodnił, że dalej będzie „zniewalał”. Wyzwalał-zniewalał – fonetycznie bardzo blisko. W każdym bądź razie nastąpił dalszy ciąg okrutnych i nieubłaganych prześladowań w celu zsowietyzowania Polski, rozpoczęty najpierw w okresie wspólnej niemiecko-sowieckiej dominacji, a w końcu pod narzuconymi rządami Stalina. Słowa te kryją niewyobrażalny rozmiar barbarzyństwa i ludzkiej tragedii oraz groźbę wyniszczenia Polski i jej narodu.

Kto na tym wygrał? Kto na tym przegrał? Już od 75 pięciu lat znamy niedobrą dla nas odpowiedź i do dziś nie możemy się z nią zgodzić. Nic jednak nie mieliśmy do gadania. Pomiędzy łajdakiem wygranym a łajdakiem przegranym byli bowiem jeszcze zdrajcy, którzy swoje zrobili, czego nie wolno nam zapomnieć. Tak czy owak okupacja Polski rozpoczęta od współpracy Hitlera ze Stalinem zakończyła się w 1989 r. Tak naprawdę dopiero w 1993 r. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że znikąd nie widać prawdziwych przyjaciół. Pamiętamy  morał pewnej bajki, w której to wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły

Stanowisko Stalina było jednoznaczne: uważał on, że ziemie zajęte przez Armię Czerwoną w 1939 r. mają być podporządkowane ZSRR. Zachodni alianci nic nie uczynili, aby zmienić decyzję Stalina. Tylko w tym kontekście można zrozumieć tragedię Polaków: walczyli i znaleźli się w obozie zwycięzców, ale w gruncie rzeczy przegrali. Pomimo swego bezprzykładnego bohaterstwa i istotnej roli w koalicji antyhitlerowskiej (Polska wystawiła czwartą armię co do wielkości), utracili niepodległość na kolejne 48 lat.

Oblicze zdrady

A teraz rzeczy należy nazwać po imieniu, choć „łajdak” brzmi też przekonująco. Otóż Polacy zostali okrutnie zdradzeni. Przebieg wydarzeń obnażył fatalną sytuację Polski: znalazła się w potrzasku zastawionym przez położenie geograficzne i bieżącą politykę międzynarodową. Sojusznicy, mimo że rozumieli problemy Polaków, pod koniec wojny mogli pomóc im jeszcze mniej niż na początku. Wojna, która rozpoczęła się od konfliktu w obronie granic Polski, szybko przekształciła się w wojnę prowadzoną w celu zniszczenia Hitlera i ustanowienia nowego pokojowego porządku świata. Niepodległość Polski stanowiła zaledwie drobny fragment tej układanki. Punktem zwrotnym w usilnych dążeniach Polaków do niepodległości i zachowania jedności terytorialnej Polski, odciskającym swoje fatalne piętno na kolejne dziesięciolecia było – paradoksalnie – odkrycie przez Niemców w 1943 r. grobów polskich oficerów w Katyniu.

I tu dochodzimy do kluczowego momentu wywodu, który chciałem mocno podkreślić. Przypadek sprawił, że Niemcy natknęli się na jeden z najważniejszych materiałów propagandowych w czasie wojny i zręcznie go wykorzystali, by doprowadzić do podziału aliantów w kluczowym momencie konfliktu. Od tej chwili nadzieje na niepodległość powojennej Polski poszły w zapomnienie. Stalin równie zręcznie wykorzystał okoliczności ogłoszenia odkrycia grobów katyńskich w 1943 r., by zadać legalnemu rządowi polskiemu śmiertelny cios. Miał już swoje dalekosiężne plany. Polski rząd na uchodźstwie nigdy nie podniósł się po tym ataku, a w zbiorowej pamięci Polaków pozostał głęboki ból po jego upadku. Dlatego Katyń stał się symbolem różnorodnych krzywd, wyrządzonych Polakom przez Stalina. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że istniejące dotychczas prace poświęcone zbrodni katyńskiej i jej wielowymiarowego znaczenia dla losów Polski, nie ujmują tego zagadnienia w ten sposób. Co ciekawe, dotyczy to nie tylko Polski, gdzie o szeroko pojętym Katyniu wręcz nie wolno było mówić pod groźbą kar, lecz także krajów Zachodu. Pokrętne losy prawdy katyńskiej były tam tak utkane, że jeszcze w roku 2018 doszło do próby usunięcia Pomnika Katyńskiego z Exchange Place w Jersey Sity, USA. Historię ostatnich miesięcy wojny i pierwszych miesięcy i lat powojennych w Polsce do dziś tłumaczy się i wykłada głównie z perspektywy działań armii sowieckich i zakładanego porządku komunistycznego przy pomocy zbrodniczej NKWD, co zaznaczyłem już na początku.

Umocniliśmy wroga ludzkości

Większość członków polskiego rządu na uchodźstwie uważała, że działania zachodnich aliantów są najpodlejszą zdradą i przeniewierstwem, a wysiłki zmierzające do ukrycia dowodów sowieckiej winy za zbrodnię w Katyniu umacniały tylko ich oskarżenia. Polacy uznali stanowisko aliantów w sprawie Katynia za dokonaną na zimno zdradę.

Pod koniec 1945 r. Polska była już stracona. Rozpoczął działalność prokomunistyczny marionetkowy Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej. Fale sowieckiego terroru zalewały kraj. Podczas konferencji w Poczdamie Wielka Trójka uznała polski rząd na uchodźstwie za „nieistniejący”. Rozpoczynała się demobilizacja wojsk polskich podległych temu rządowi, a pozostających pod brytyjskim dowództwem. Polskie granice zostały przesunięte na linię Curzona na wschodzie oraz na linię Odry i Nysy Łużyckiej na zachodzie. Miliony Polaków z Litwy, zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi przedzierały się przez granicę wschodnią. Jednocześnie miliony Niemców z terenów odebranych Rzeszy i przyznanych Polsce przekraczały zachodnią granicę, kierując się do Niemiec. Zapanował w Polsce chaos.

Na tle sytuacji powojennej Polski dziwnie więc zabrzmiały słowa byłego już wówczas premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla wypowiedziane 5 czerwca 1946 r. w Izbie Gmin: Los Polski wydaje się niekończącą tragedią, a my, którzy weszliśmy bez przygotowania do wojny w jej obronie, ze smutkiem śledzimy dziwaczny wynik naszych zabiegów. Głęboko odczuwam – muszę to powiedzieć – że wojsko polskie, które walczyło z nami na wielu polach bitewnych, które przelewało krew w obronie wspólnej sprawy, nie będzie brało udziału w paradzie zwycięstwa. Myślami będziemy z nimi.  Nigdy nie zapomnimy odwagi i zalet wojennych, które dzieliliśmy z nimi w sławie Tobruku, Cassino i Arnhem. (Allen Paul, Katyń, Świat Książki, Warszawa 2003, s. 357).Żałosne!

W odmiennym duchu o polskich formacjach na Zachodzie wyraził się najlepszy żołnierz armii amerykańskich, zdeterminowany, błyskotliwy strateg i bohater, niewygodny dla polityków –  czterogwiazdkowy generał George S. Patton jr, dowódca 3. Armii Stanów Zjednoczonych: oddziały polskie prezentują się najlepiej ze wszystkich, jakie kiedykolwiek widziałem, łącznie z brytyjskimi i amerykańskimi. (George Patton, Wojna, jak ją poznałem. Opublikowana wersja dzienników Pattona). W ustach twardziela – doświadczonego generała słowa te były najwyższą pochwałą.

Generał George S. Patton, bezwzględnie szczery, 8 maja 1945 r., w dniu zakończenia wojny w Europie, zaszokował słuchaczy na konferencji prasowej, ogłaszając, że: będziemy potrzebowali nieustającej pomocy Wszechmogącego, jeśli mamy żyć na jednym świecie ze Stalinem i jego morderczymi zbirami. […] Pokonaliśmy jednego wroga ludzkości, ale umocniliśmy drugiego, znacznie gorszego. (Bill O’Reilly i Martin Dugard, Zabić Pattona, Rebis, Poznań 2015.). Znacznie wcześniej uważał pozwolenie Amerykanów na zajęcie Berlina przez Armię Czerwoną za głupotę. Amerykanie powinni nie tylko zająć Berlin, lecz ruszyć jak najdalej na Wschód. Jego 3. Armia wyzwalała Francję, uratowała Bastogne, przekroczyła Ren i mogłaby uwolnić całą Europę Wschodnią, gdyby Eisenhower nie wstrzymał jej marszu.

Niedługo potem cały świat przekonał się o słuszności tych słów. Sowieci zawładnęli całą Europę Wschodnią i trzymali ją w swym żelaznym uścisku przez kolejne pięćdziesiąt lat. Patton znał prawdę o krwawym sowieckim dyktatorze i potrafił wyrażać o nim opinie. Dlatego został uciszony. Politycy alianccy również znali, lecz byli uwikłani w politykę i nie mogli mówić. Dlatego zdradzili…

/mwż

Zbigniew Poloniewicz kwadrat

Zbigniew Połoniewicz

Przewodniczący Białostocko-Olsztyńskiego Oddziału Okręgowego Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana". Teolog, publicysta. 

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Katyń #wojna #8 maja 1945 #zdrada #totalitaryzm
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej