Znamiennym pozostaje fakt, że wybitni kompozytorzy, teoretycy i reformatorzy muzyki, głosząc swoje tezy, zwykle powoływali się na autorów starożytnych. Muzyka starożytnej Grecji (choć do dziś wiemy o niej bardzo niewiele) była uznawana za doskonałą. Greckie teorie muzyczne i wypowiedzi filozofów uważano za wyjątkowo doniosłe, a muzykę grecką za mającą przemożny wpływ na człowieka. Platon np. zakazywał przy wychowywaniu młodzieży posługiwania się melodiami o ujemnym ethosie. W VI wieku wspomina o tym Boecjusz w traktacie De institutione musica, pisząc o upadku muzyki i wyższości tej sztuki u starożytnych.
Ojcowie Kościoła
O pięknie w muzyce wiele pisali Ojcowie Kościoła. Autorzy okresu wczesnego chrześcijaństwa borykali się z problemem odniesienia do dziedzictwa filozofii antycznej, której tezy niełatwo było pogodzić z zasadami wiary. Z drugiej strony wszyscy wybitni myśliciele wczesnego Kościoła byli niezwykle mocno osadzeni w myśli greckiej i rzymskiej, nade wszystko z uwagi na swoje wykształcenie.
Charakterystyczne dla poglądów Ojców Kościoła na muzykę jest wykluczenie czysto estetycznego podejścia do niej. Muzyka ma rolę służebną, ma poprzez uduchowiony tekst (najlepiej zaczerpnięty z Pisma) prowadzić duszę do kontemplacji Boga. Dlatego muzyka instrumentalna uważana jest za złą, ponieważ nie przekazuje żadnych treści. Podobnie ocenia się muzykę grecką (i w ogóle pogańską) – pisze Klemens Aleksandryjski: „Swymi pieśniami i czarami wtrącili w poniżającą niewolę tych, którzy jako mieszkańcy niebios mogliby cieszyć się prawdziwą i szlachetną wolnością. Jakże inny jest jednak mój śpiewak; przybył on, aby przynieść kres tej gorzkiej niewoli złego ducha, który nad nami panuje”.
Dopiero nowy śpiew – śpiew Kościoła – jest oceniany pozytywnie. Znamienne, że powyższa wypowiedź daje nam pojęcie nie tylko o negatywnym sądzie Klemensa względem muzyki greckiej, ale też o jego przekonaniu o wielkiej sile muzyki – ma ona przecież władzę nad duszą. Parę wieków później mnich kartuski Bruno pisał: „Muzyka jest złem niezbędnym. Muzyka nie jest godna Boga. Jemu nie potrzeba ani pieśni, ani składania ofiar. Bóg dopuszcza jednak śpiewy i zgadza się na nie, ale tylko z uwagi na słabości i skłonności ludzkie. On zgadza się na mniejsze zło, aby uniknąć większego”. Jest to tekst późniejszy, niemniej można wysnuć tezę, że autor w swej ocenie muzyki wzorował się na Ojcach Kościoła.
…i św. Augustyn
Wydaje się, że kluczową rolę w kształtowaniu poglądów na muzykę odegrał św. Augustyn. Z dzieł św. Augustyna wyłania się obraz świata, który jest cudownie zestrojoną polifonią wielości bytów, rządzoną ścisłymi zasadami metafizycznego kontrapunktu. Harmonia świata zasadza się na mierze, postaci, porządku, liczbie oraz wielu hierarchiach, jakich doszukiwał się Augustyn. Takie poglądy filozofa z Tagasty doprowadzają go wreszcie do wniosku, że wszechświat nie jest dziełem przypadku. Wyraz swojemu przekonaniu o ładzie panującym w kosmosie Augustyn dał także w swoim dziele o muzyce – jej piękno to piękno wszechświata. Istnienie ładu we wszechświecie oraz problem Opatrzności są centralnymi zagadnieniami jednego z augustyńskich dialogów – O porządku. Dla Augustyna jest rzeczą pewną, że światem rządzi ład – „Boże wielki, niech no kto powie, że Ty nie rządzisz wszystkim według porządku! Jakże się to wszystko trzyma! Jakimiż to nieomylnymi węzłami splatają się ze sobą poszczególne ogniwa!”. Porządek ten nie ma żadnego przeciwieństwa, bowiem obejmuje sobą wszystko, czyli poza nim nic nie istnieje. Porządek według Augustyna uzasadnia obecność zła w świecie. Jednym z tego przykładów jest zajęcie kata. Samo w sobie jest odrażające. Jednak w państwie kat ma swoją rolę; sam będąc szkodnikiem, jest zarazem karą dla szkodników. Bezpośrednie nawiązania do koncepcji harmonii muzycznej, która porządkuje różne aspekty rzeczywistości, odnajdujemy w Państwie Bożym. Wielce znamienne, że Augustyn odwołuje się tu do fragmentu II ks. Republiki Cycerona – VI ks. tego dzieła, Somnium Scipionis, będzie stanowić w przekazie Makrobiusza jedno z głównych źródeł wiedzy o harmonice pitagorejsko-platońskiej we wczesnym średniowieczu.
Bardzo piękna wizja niebiańskiej harmonii świętych pojawia się w Objaśnieniach do Psalmów (Enarrationes in Psalmos), w komentarzu do Psalmu CL. Wszyscy święci porównani są do instrumentów muzycznych, tworzących wspólnie zgodną harmonię chwały Bożej. Także wśród świętych można odnaleźć różnice, które jednak na podobieństwo akordów muzycznych tworzą zgodne współbrzmienie konsonansowe, dlatego można ich porównać do organów. Porządek panujący w świecie z uwagi na nieogarniony przez człowieka ogrom wszechświata – pozostaje ukryty. Zacytujmy fragment dialogu O porządku: „(…) jeśli nas jakiś szczegół razi, to człowiek uczony łatwo pojmie, że dzieje się tak dlatego, iż nie obejmuje się całości, w którą ów rażący element w sposób dziwnie harmonijny jest wpleciony, a także i to, że w świecie rozumowym każdy szczegół jest piękny i doskonały jak całość”.
To właśnie muzyka pozwala odkryć porządek w pozornie chaotycznej rzeczywistości. Słowa św. Augustyna bez wątpienia torują drogę chrześcijańskiemu pitagoreizmowi. W Dialogu o muzyce Augustyn pisze, że duszę do miłości Boga wznosi umiłowanie porządku liczbowego (czyli muzycznego), jaki odnajduje ona w świecie. Ład ten ustanowiony przez Boga ma charakter uniwersalny. Człowiek odnajduje jego część w swojej duszy, której harmonia muzyczna, podobnie jak harmonia wszechświata, ma związek z porządkiem liczb. Harmonia panująca w świecie stworzonym powoduje, że zarówno Ziemia, jak i elementy zajmują stosowne miejsce w układzie wszechświata. Wszystkie jego elementy zajmują w tym modelu właściwe sobie miejsce, które określone jest zasadami ustanowionej przez Boga harmonii muzycznej. Odkrycie tych zasad umożliwia muzyka, jako nauka o proporcjach.
Co nieco o średniowieczu
Teoria muzyki i jej piękna zajmowała umysły wielu autorów średniowiecznych, takich choćby jak Boecjusz. Nie miejsce tu, by opisywać szczegółowo ich rozważania – warto zauważyć, że w swoim czasie dyskusja o muzyce i o pięknie znajdowała się w samym centrum debaty filozoficznej i teologicznej. Mniej więcej w tym samym okresie, w którym Dante pisze swoją Komedię, wybucha wielki spór dotyczący praktyki muzycznej. Na przełomie lat 1324-1325 papież Jan XXII ogłosił słynną bullę Docta Sanctorum Patrum, która była reakcją na twórczość polifoniczną. Papież pisał m.in.: „Większość ich dźwięków [kompozytorów tworzących muzykę polifoniczną] przeczy prostocie i równowadze pozwalającej w cantus planus odróżnić jedną nutę od drugiej. Śpieszą się i nigdy nie odpoczywają, upajają słuch, nie troszcząc się o duszę; naśladują gestami to, co grają, tak iż zapominają o pobożności, której się szukało, prowadzą zaś do rozprzężenia, którego należało unikać”.
Potępienie ars nova doprowadziło do wybuchu sporu, w którym teoretycy zajmowali dwa stanowiska; jedni uważali muzykę za sztukę jedynie służebną, mającą poprzez wyrażane treści prowadzić do Boga, inni uznali jej wartość autoteliczną. Muzyka, według nich, posiada wartość sama w sobie, ponieważ przekazuje piękno i służy przyjemności. Jej piękna i oddziaływania na duszę człowieka nie kwestionował jednak nikt.
Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 3/2024
/mdk