Spotkanie w Rio de Janeiro to ósme Światowe Dni Młodzieży, w których wziąłem udział: 1991 – Częstochowa, Jasna Góra, 1997 – Paryż, 2000 – Rzym, 2002 – Toronto, 2005 – Kolonia, 2008 – Sydney, 2011 – Madryt…
Mimo zakończenia XXVIII Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro ciągle mam w pamięci żywe emocje i przeżycia, jakich doświadczyłem w czasie tych niesamowitych dni… Wspomnienie wielu niezwykłych chwil nadal wywołuje uśmiech, a nieraz i wzruszenie, gdy przed oczami stają wydarzenia, których byłem uczestnikiem.
Wiele osób zadaje mi pytanie: po co kolejny raz jadę na ŚDM? Czego na nich szukam…? Co one mi dają…? Sam sobie nieraz zadaję te pytania… Pewnie najlepiej byłoby powiedzieć: wybierz się! Chodź, sam zobacz i doświadcz, czym jest to niesamowite święto, które od początku przyciąga ogromne rzesze młodych ludzi z całego świata na spotkanie z Ojcem Świętym i Kościołem w różnych zakątkach globu.
Każde z tych spotkań to niezwykły ładunek doświadczeń i wspomnień, które noszę w pamięci… Uważam się za członka Pokolenia JP2 (mimo całego sceptycyzmu wielu co do istnienia takiej grupy!), a może bardziej Pokolenia ŚDM… To właśnie atmosfera i przesłania tych spotkań, ich rzeczywistość, ukształtowały mnie i uformowały… Bez nich – całego tego ogromu treści, wrażeń i natchnień, emocji i przeżyć – mogę dziś śmiało powiedzieć, że nie byłbym tym, kim jestem…
Chyba każdy przewidywał, że te dni będą niezwykłe i pod wieloma względami wyjątkowe… Po 25 latach ŚDM wracają na kontynent Ameryki Łacińskiej, na którym Kościół rozwija się prężnie – choćby w porównaniu z laicyzującą się Europą, która coraz bardziej ulega „Chrystofobii” i „chrystianofobii”. Nie mówiąc już o niezwykłej żywiołowości i entuzjazmie Latynosów… Że te dni będą okazją do spotkania z papieżem Franciszkiem i wsłuchania się w jego przesłanie do młodych ludzi – usłyszenia tego, co papież i Kościół mają do powiedzenia i zaoferowania współczesnym ludziom, nieraz zagubionym w zglobalizowanym świecie konsumpcji, ideologii bez Boga i popkultury… Samo hasło: „Idźcie i nauczajcie…”, budziło i we mnie ekscytujące oczekiwanie na wypełnienie tych dni papieskimi wskazówkami i drogowskazami, jak czynić to wobec współczesnego świata, a szczególnie ludzi młodych, którzy tak często mówią, że Chrystus i Kościół nie mają im nic ciekawego do zaproponowania, którzy tak często szukają swego szczęścia i spełnienia gdzie indziej. To wszystko czyniło to spotkanie wyjątkowo ważnym i oczekiwanym.
Kiedy do Rio de Janeiro przybył papież Franciszek, można powiedzieć, że wtedy dopiero „zaczęło się dziać”… Święto Młodych nabrało niezwykłego tempa.
„Nigdy nie jesteście sami! Kościół i wielu ludzi jest blisko was. (…) Zaufajcie Chrystusowi, słuchajcie Go, naśladujcie. On nigdy nas nie opuszcza, nawet w najciemniejszych momentach życia. On jest naszą nadzieją” – powiedział papież (Rio de Janeiro, 24 VII 2013 r.).
„Wiara w Jezusa Chrystusa to nie bagatela, to sprawa bardzo poważna. (…) Proszę, nie róbcie koktajlu z wiary w Jezusa Chrystusa. Jest koktajl pomarańczowy, jabłkowy, bananowy, ale proszę, nie pijcie »koktajlu« z wiary. Wiara jest całością, nie można jej miksować. Jest to wiara w Jezusa. Jest to wiara w Syna Bożego, który stał się człowiekiem, który mnie umiłował i umarł za mnie. Nie »rozdrabniajcie« wiary w Jezusa Chrystusa. Proszę was o to z całego serca” (katedra w Rio de Janeiro, 25 lipca 2013 r.) – te słowa papież wypowiedział z niezwykłym naciskiem.
W czasie ceremonii powitania na plaży Copacabana (25 VII 2013 r.) papież Franciszek przypomniał słowa bł. Jana Pawła II z 1987 r., ze spotkania Młodych w Buenos Aires: „Wiele od was oczekuję! Oczekuję od was przede wszystkim, że odnowicie swą wierność wobec Jezusa Chrystusa i Jego odkupieńczego krzyża”. Chwilę później, nawiązując do programu „Bota fé – dodaj wiary” (program przygotowujący młodzież brazylijską do ŚDM w Rio), zachęcał, używając obrazu przygotowywania dobrej potrawy (!), aby do swego życia dodać wiary, nadziei i miłości: „dodaj wiary, a życie nabierze nowego smaku, życie będzie miało busolę, wskazującą kierunek; dodaj nadziei, a każdy twój dzień będzie oświecony i twój horyzont nie będzie już ciemny, lecz pełen światła; dodaj miłości, a twoje życie będzie jak dom zbudowany na skale, twoje podążanie będzie radosne, bo spotkasz wielu przyjaciół, którzy idą wraz z tobą. Dodaj wiary, dodaj nadziei, dodaj miłości! (…) dodaj Chrystusa do swojego życia, a znajdziesz przyjaciela, któremu zawsze możesz ufać; dodaj Chrystusa, a zobaczysz, że rosną skrzydła nadziei, pozwalającej przemierzać drogę przyszłości; dodaj Chrystusa, a twoje życie będzie pełne Jego miłości, będzie życiem owocnym. (…) Dodaj Chrystusa do swojego życia, w Nim złóż swoją ufność, a nigdy się nie zawiedziesz! Widzicie, drodzy przyjaciele, wiara w naszym życiu dokonuje rewolucji, którą moglibyśmy nazwać kopernikańską: usuwa nas z centrum i umieszcza w centrum Boga. Wiara zanurza nas w Jego miłości, która daje nam bezpieczeństwo, siłę i nadzieję. (…) Dobrze, że tu jesteśmy, że dodajemy Chrystusa do naszego życia, dodajemy wiarę, nadzieję, miłość, które On nam daje. Drodzy młodzi, Jezus na nas czeka. Jezus na nas liczy!”
W czasie Drogi Krzyżowej, 27 VII na plaży Copacabana, papież przypomniał, że „nikt nie może dotknąć krzyża Jezusa, nie pozostawiając na nim czegoś z siebie i nie biorąc czegoś z krzyża Jezusa do swojego życia! (…) Jezus ze swym krzyżem przemierza nasze drogi i bierze na siebie nasze lęki, nasze problemy, nasze cierpienia, nawet te najgłębsze” – wskazując, że Chrystus jednoczy się z tymi, którzy w jakikolwiek sposób zmagają się z własnymi krzyżami…
W sobotę, od wczesnych godzin porannych plaża Copacabana zaczęła się szczelnie wypełniać młodymi pielgrzymami. Na długo pozostanie w pamięci „porywający” specjalny „Flash Mob dla Papieża” – chyba największy na świecie, bo w pewnym momencie wzięło w nim udział ok. 3,7 miliona ludzi, w tym wielu biskupów uczestniczących w spotkaniu!
W czasie wieczornego czuwania papież nawiązał do symboliki „pola” (pierwotnie spotkanie to miało się odbyć na Guaratiba, na Campus Fidei – „Polu Wiary”, ale ze względu na złą pogodę zostało przeniesione na plażę Copacabana). Zwrócił uwagę, że „pole” to teren, na którym się sieje (w nawiązaniu do ewangelicznej przypowieści o siewcy), miejsce treningu („Jezus powołuje nas, abyśmy szli za Nim przez całe życie, prosi, abyśmy byli Jego uczniami, »grali w Jego drużynie«. Jezus daje nam coś więcej niż Puchar Świata! (…) Jezus daje nam możliwość owocnego i szczęśliwego życia, a także proponuje nam przyszłość z Nim, która nie będzie miała końca, życie wieczne. To nam daje Jezus. Ale domaga się, abyśmy zapłacili bilet, a biletem jest to, że trenujemy, abyśmy »byli w formie«, abyśmy bez lęku stawiali czoło wszystkim sytuacjom życiowym, dając świadectwo naszej wierze”), ale także miejsce budowy (…nawiązując do przedstawionej parę chwil wcześniej inscenizacji budowy kościoła. „Jesteśmy częścią Kościoła, więcej, stajemy się budowniczymi Kościoła i aktywnymi twórcami historii. Chłopcy i dziewczęta, proszę was: nie ustawiajcie się w »ogonie« historii. Bądźcie twórcami. Grajcie w ataku! Kopcie piłkę wprzód, twórzcie lepszy świat, świat braci, świat sprawiedliwości, miłości, pokoju, braterstwa, solidarności. Grajcie zawsze w ataku!”).
Papież Franciszek powiedział niezwykle dobitnie: „Także dzisiaj Pan nadal potrzebuje was, młodych, dla swego Kościoła. Drodzy młodzi, Pan was potrzebuje! Także dzisiaj wzywa każdego z was, byście szli za Nim w Jego Kościele i byli misjonarzami. Drodzy młodzi, Pan was wzywa! Nie masę! Ciebie i ciebie, i ciebie, każdego. (…) Czy czasem Pan nie chce nam powiedzieć, że prawdziwe pole wiary, prawdziwy Campus fidei, to nie miejsce geograficzne, ale to my sami. Tak! To prawda! Każdy z nas, każdy z was, ja, wszyscy! A być uczniem, misjonarzem, znaczy wiedzieć, że jesteśmy polem Bożej wiary!”. A później dodał: „Od czego zaczynamy? Od czego – zapytano Matkę Teresę – trzeba zacząć. Od ciebie i ode mnie! – odpowiedziała. (…) Każdy, znowu w ciszy, niech się zapyta: jeśli mam zaczynać od siebie, od czego zaczynam? Niech każdy otworzy swoje serce, aby Jezus mu powiedział, od czego zacząć. Drodzy przyjaciele, nie zapominajcie: jesteście polem wiary! Jesteście atletami Chrystusa! Jesteście budowniczymi piękniejszego Kościoła i lepszego świata”…
Po wspaniałej nocy w hotelu „wielogwiazdkowym” na Copacabanie nadszedł czas na podsumowanie i rozesłanie przez papieża Franciszka misjonarzy! Ojciec Święty zawarł swoje przesłanie w trzech słowach: „idźcie”, „bez obawy”, „aby służyć”. „Postępując zgodnie z tymi trzema słowami, doświadczycie, że ten, kto ewangelizuje, jest ewangelizowany, kto przekazuje radość wiary, otrzymuje więcej radości. Drodzy młodzi, gdy wrócicie do swoich domów, nie bójcie się być wielkoduszni dla Chrystusa, dawać świadectwo o Jego Ewangelii. Niesienie Ewangelii jest niesieniem mocy Boga, aby wykorzeniać i niszczyć zło i przemoc, aby burzyć i obalać bariery egoizmu, nietolerancji i nienawiści, aby budować nowy świat. Drodzy młodzi, Jezus Chrystus na was liczy! Kościół na was liczy! Papież na was liczy!”. I na zakończenie Mszy świętej, jakby wzruszeń było mało, papież ogłosił: „Drodzy młodzi, jesteśmy umówieni na spotkanie na najbliższy Światowy Dzień Młodzieży w 2016 r. w Krakowie, w Polsce”… I na Copacabanie zrobiło się biało-czerwono od wiwatujących z radości Polaków. Od tej chwili niemal na każdym kroku Polacy mogli usłyszeć: Poland! Congratulations!… A wielu przy tym chciało dostać od nas jakąś, choćby drobną, polską pamiątkę…
Zakończyły się niezwykłe ŚDM Rio de Janeiro 2013 roku… Opuszczając Brazylię, papież Franciszek powiedział: „Ten Papież wyjeżdża i mówi wam „do zobaczenia niebawem”, to „niebawem” jest pełne tęsknoty, i prosi was, byście nie zapominali modlić się za Niego. Ten Papież potrzebuje modlitwy was wszystkich. Serdecznie wszystkich ściskam. Niech was Bóg błogosławi!”… Ojciec Święty zabierał ze sobą także dar od polskiej młodzieży – naszą koszulkę narodową, jaką Polacy nosili na ŚDM Rio 2013 – z napisem „Papież Franciszek”. Została mu ona podarowana przez wolontariuszkę Wiktorię Czekaj, która w ten sposób „oficjalnie” zaprosiła papieża do Polski.
Zatem… Bota fé!… Dodaj wiary…! Dodaj Chrystusa…! do swego życia… I do zobaczenia w Krakowie!
Andrzej Wołpiuk