Naród nie jest na dziś ani też na jutro. Naród jest, aby był!
Za: Kamienie wołać będą, wypowiedź z 1 marca 1981 roku.
Zgłębiając postać Stefana kard. Wyszyńskiego, jego życiorys, oraz bogactwo nauczania społecznego, zastanawia mnie pewien fakt. Na ile w dobie współczesnego świata, przepełnionego dobrami materialnymi oraz swobodą egzystencjonalną, pozbawioną dość często nadzoru etyczno-moralnego, nadal aktualne są przesłania Prymasa Tysiąclecia? Otaczająca nas rzeczywistość, która stanowi zagrożenie dla młodych pokoleń oraz uderza w wizerunek rodziny z tradycjami chrześcijańskimi, jest wyzwaniem dla nas wszystkich. Co zatem oznaczają dla nas Polaków, chrześcijan i dla mnie samej słowa kard. Wyszyńskiego?
Choć zabrzmi to patetycznie, a może kontrowersyjnie, zadaję sobie i Wam drodzy Czytelnicy pytanie: na ile jesteśmy świadomi powagi słów wypowiedzianych ponad 40 lat temu? Czy mamy w sobie odwagę oraz determinację, by poprzez pryzmat swojej wiary, postawy społecznej, stanąć w obronie narodu, rodziny, drugiego człowieka?
„Naród nie jest na dziś ani też na jutro. Naród jest, aby był.” Gdybym postawiła w tym miejscu znak kropki, albo krzyknęła głośne „amen”, byłoby to jednoznaczne, iż cytat nie wymaga dalszej interpretacji, bo sam w sobie stanowi dogłębną wartość. Naród to nie twór wyłoniony z potrzeby lub na potrzeby danej epoki. To nie wartość dodana. To żywy organizm.
Stefan kard. Wyszyński z troską wypowiadał się w swoich kazaniach czy listach, o narodzie, jako rodzinie rodzin. Z powagą podkreślał potrzebę obrony narodu, rodziny oraz ładu moralnego. Dlaczego? Naród i rodzina, to dwa organizmy, które współdziałają na zasadzie symbiozy, obopólnego wsparcia. By rodzina przetrwała na przestrzeni lat, a może i wieków, potrzebuje narodu z właściwą sobie tożsamością, wartościami czy wewnętrzną siłą. Z kolei by naród mógł przetrwać dalsze modyfikacje historyczno-geopolityczne, zaburzenia kulturowo-społeczne, potrzebuje rodziny silnej, wytrwałej w swoich dążeniach, żyjącej w zgodzie z chrześcijańskimi tradycjami. Rodziny pozbawionej wszelkich niezdrowych zaburzeń. Silna rodzina, to trzon umacniający naród.
Z pełną powagą oraz świadomością, podkreślam, że powyższe stwierdzenia nie są jedynie zwykłymi frazesami, oderwanymi od rzeczywistości. To słowa mocno do mnie przemawiające. Nie tylko z powodu obawy lub lęku wywołanych podczas obserwacji współcześnie żyjących rodzin. To słowa, które pomimo upływu lat, zmian ustrojowych i społecznych, są nadal aktualnymi. W obawie o dalsze losu ludzkości, odnajduję w nich również swego rodzaju nadzieję. To nie jedynie optymizm na dzień jutrzejszy, lecz wiara w naród, rodzinę, drugiego człowieka. Oby nam wszystkim nie zabrakło odwagi i wiary w byciu częścią narodu. Oby naród był, na zawsze.
/mwż