– Papież Franciszek ostatnio zaapelował: Proszę was, nie żyjmy wiarą „zamkniętą w zakrystii”. dodał przy tym także, że nikt nie jest wykluczony z misji Kościoła. – pan powołuje każdego. – Wzywa ciebie, ojcze i matko rodziny; ciebie, młody człowieku, który marzysz o wielkich rzeczach; ciebie, który pracujesz w fabryce, w sklepie, w banku, w restauracji; ciebie, który nie masz pracy; ciebie, który leżysz w szpitalnym łóżku… Pan chce od ciebie, abyś stał się darem tam, gdzie jesteś, takim, jaki jesteś, wraz z otaczającymi ciebie ludźmi; byś nie znosił życia, ale je dawał; nie użalał się nad sobą, ale pozwolił się wyżłobić łzami cierpiących. Odwagi, Pan tak wiele od ciebie oczekuje. Jak podjąć się misji w codzienności, na miejscu?
Przeżywaliśmy w październiku Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny, którego mottem są słowa: „Ochrzczeni i posłani: Kościół Chrystusa z misją w świecie”. Ojciec Święty Franciszek w przesłaniu na ten czas podkreślił, że każdy ochrzczony jest posłany do tego, aby głosić Ewangelię. „Każdy ochrzczony”, a więc nie tylko ten, który zdecydował się wyjechać do krajów misyjnych. Chodzi o to, aby wszystkim wiernym leżało na sercu głoszenie Ewangelii i bycie jej świadkiem w codzienności, niezależnie w jakiej sytuacji i miejscu się znajdują.
Jak podjąć misję w codzienności? Zacznijmy od modlitwy, ona ma wielką moc, z której nie zdajemy sobie często sprawy. Często mówimy, że coś trzeba zrobić, szu-kamy czynów, ale nie zaczynamy od modlitwy. Św. Jan Paweł II zanim coś zrobił, zanim o czymś zdecydował, najpierw się modlił. Podobnie, jak wielu innych świętych i błogosławionych. Dlatego modlitwa jest dobra zawsze – tam, gdzie jest działanie, ale również tam, gdzie nie możemy z jakichś względów nic zrobić. Modlić możemy się zawsze.
Nie musimy zatem od razu jechać na misje. Św. Tereska od Dzieciątka Jezus nigdy nie była na misjach, a jest ich patronką. Zawdzięcza to m.in. właśnie swojej modlitwie, cierpieniom ofiarowanym w intencji misji. „Moim powołaniem jest miłość. W sercu Kościoła, mojej matki, będę miłością” – mówiła. I to jest kolejna wskazówka – miłość. Żeby być misjonarzem w codzienności trzeba po prostu być świadkiem miłości. Jeżeli ktoś jest ojcem lub matką, jego obowiązkiem na mocy Chrztu Świętego jest przekazywanie wiary swoim dzieciom, miłość do nich. Jeżeli ktoś jest uczniem, osobą pracującą czy też osobą starszą lub chorą może być świadkiem Chrystusa w swoim środo-wisku chociażby poprzez uśmiech i życzliwość wobec wszystkich. To właśnie przekazuje Ojciec Święty Franciszek w słowach: „byś nie znosił życia, ale je dawał; nie użalał się nad sobą, ale pozwolił się wyżłobić łzami cierpiących”. Być przy drugim człowieku, szczególnie przy tym potrzebującym, towarzyszyć mu we łzach i radości, czynić dobro, swoje cierpienia ofiarowywać w intencji innych i przez taką swoją postawę uobecniać Chrystusa. To jest właśnie misja każdego z nas w codzienności.
Kiedy jesteśmy misjonarzami w swoim najbliższym środowisku, nasze serce uczy się rozszerzać i otwierać na każdego człowieka, również tego, który mieszka gdzieś w misyjnych krajach i nie słyszał jeszcze o miłości Chrystusa. Najpiękniejszym przykładem pomocy, jaką możemy mu świadczyć, oprócz zaangażowania w wolontariat czy składania ofiar, jest zaangażowanie się w Żywy Różaniec. Ten międzynarodowy ruch religijny założony przez Paulinę-Marię Jaricot polega na przynależności do grupy zwanej różą, w której każda z osób odmawia przez miesiąc jedną z tajemnic różańcowych. Serdecznie zachęcam do takiej modlitwy w intencji misji, szczególnie w październiku, który jest miesiącem Różańca Świętego. Taka modlitwa zawsze rozszerza serca i łączy ludzi.
Z Pawłem Rytlem-Andrianikiem, rzecznikiem Konferencji Episkopatu Polski, rozmawiała Marta Kowalczyk
/md