Zbliża się Wielki Post. Znów będą rekolekcje, nabożeństwa Drogi Krzyżowej, Gorzkie Żale… Katechizm stwierdza: „Droga do doskonałości wiedzie przez Krzyż. Nie ma świętości bez wyrzeczenia i bez walki duchowej”. To czas, by pomyśleć nad sobą. By zadać sobie ważne pytania. By odważyć się na „zaparcie się samego siebie”.
– W Polsce jest dużo ludzi religijnych, ale mało wierzących – mówi abp Stanisław Gądecki, wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu, wzywając do pogłębienia relacji z Bogiem.
Czy opinia metropolity poznańskiego o Polakach, których 92 proc. deklaruje się jako wierzący, nie jest zbyt surowa? Wyniki badań socjologicznych wskazują, że są powody do niepokoju: wzrasta liczba tych, którzy deklarują wiarę w Boga, ale na co dzień nie kierują się jej wskazaniami. Nie żyją wiarą, bo tak naprawdę jej nie znają. Nudzi ich niedzielna Msza św., stresuje przystępowanie do sakramentu pokuty, nie widzą nic złego w niedzieli spędzonej w supermarkecie…Zdaniem abp Gądeckiego, najistotniejszym problemem religijności Polaków jest powierzchowność wiary. Dlatego Komisja Duszpasterstwa Ogólnego, obradująca w Warszawie pod koniec stycznia, ustaliła hasło programu duszpasterskiego Kościoła w Polsce na rok 2007/08: „Bądźmy uczniami Chrystusa”.
Wielu zapewne powie: „To mnie nie dotyczy: chodzę co niedziela do kościoła, spowiadam się, przyjąłem księdza po kolędzie, nie piję, nie palę, żony nie biję, o dzieci dbam…” Czy to wystarczy, by powiedzieć o sobie: „Jestem uczniem Chrystusa”?
Święci nie są bez wad
„Musicie myśleć o sobie w kategoriach uczniów Chrystusa! – nawoływał młodych Jan Paweł II. – Chrystus wciąż ma uczniów, wszyscy jesteśmy Jego uczniami – jeżeli słuchamy Jego słowa, jeżeli je rozważamy, jeżeli sięgamy w głąb naszego serca, jeżeli Mu to serce otwieramy, jeżeli razem z Nim kształtujemy w sobie cierpliwie, wytrwale nowego człowieka. Nawet czasem nie zaszkodzi, jak się nad sobą zamyślisz i zmartwisz. Nawet czasem nie zaszkodzi, jak się na siebie zgniewasz. To lepsze, niż gdybyś miał lekkomyślnie przeżywać swoją młodość i gubić wielki skarb, wielki, niepowtarzalny skarb, który w sobie nosisz, którym jesteś ty sam”.
Apostołowie nie byli aniołami – też błądzili, zdradzali, w chwilach próby okazywali się tchórzami. Święci nie byli pozbawieni wad ani słabości. Nad swoją świętością pracowali w trudzie, każdego dnia. Św. Klemens Hofbauer, apostoł Wiednia i Warszawy, był człowiekiem gwałtownym, szybko się irytował, potrafił walnąć pięścią w stół, ale hamował swój wybuchowy charakter. Święta Mała Tereska od Dzieciątka Jezus walczyła z sennością podczas porannych nabożeństw w Karmelu.
Papież Paweł VI przypominał, że „ekonomia zbawienia” zakłada niejako ograniczenia ludzkie i wielkość Boga. Człowiek powołany do szczęścia wiecznego, musi jednak nieustannie siebie przemieniać, nawracać się, wznosić moralnie i duchowo.
Rzetelnie poznać siebie
Zachęca nas do tego sam Jezus: „ Bądźcie więc doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. Jak się doskonalimy? Czy dbamy o nasz rozwój duchowy? Czy znajdujemy na to czas? Czy rozwijamy raczej umysł: uczymy się języków, zdobywamy kwalifikacje, staramy się o dobrą pracę… A może dużo uwagi poświęcamy własnemu zdrowiu i ciału, by zachowało dobrą formę i piękno. Refleksja nad własnym stanem duchowym, rzetelne poznanie siebie, nawrócenie są potrzebne każdemu, na każdym etapie życia. Warto poznać swoje wady i zalety, przyjrzeć się, w jakich sytuacjach jesteśmy słabi, kiedy upadamy, a co nas wzmacnia… Warto też przyjrzeć się temu, gdzie tak naprawdę w naszym życiu jest Bóg: czy ma pięć minut podczas wieczornej modlitwy, godzinę w czasie niedzielnej Mszy św., a może jest jak pogotowie ratunkowe – wzywany w nagłych życiowych trudnościach? Czy jest dla nas pojęciem abstrakcyjnym, „zawieszonym” gdzieś wysoko w kosmosie, czy kimś bliskim i bardzo realnym? Czy dostrzegamy Jego działanie w naszym życiu?
Jezus mówi: „Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Co to znaczy „zaprzeć się samego siebie”? To przede wszystkim sprzeciwiać się własnemu egoizmowi, skłonności do dogadzania sobie, szukania w życiu przyjemności, chodzenia drogami na skróty, ciągłego usprawiedliwiania swoich grzechów, przyjrzenia się sobie z krytycyzmem. To jednak wymaga od nas wysiłku, czasami dużego wyrzeczenia, czyli niesienia naszego osobistego krzyża.
Joanna Jureczko-Wilk
Artykuł ukazał się w numerze 2/2007.