Od 52 lat, 1 stycznia, w Nowy Rok, chrześcijanie i wszyscy ludzie dobrej woli obchodzą Światowy Dzień Pokoju. Tradycyjnie, Ojciec Święty wydaje na ten dzień dokument z orędziem. Tym razem Papież Franciszek odniósł się do słów Jezusa z Ewangelii wg św. Łukasza: „Pokój temu domowi!” (Łk 10, 5).
To zawołanie jest dość charakterystyczne dla wizyt duszpasterskich, popularnie zwanych kolędą, które odbywają się w okresie bożonarodzeniowym. Gdy kapłan wchodzi do czyjegoś mieszkania, mówi: „Pokój temu domowi!”, a wierni odpowiadają: „I jego mieszkańcom!”. Jest to bardzo miłe i radosne pozdrowienie, związane z życzeniem błogosławieństwa. Współcześnie jednak, dla wielu osób, takie słowa jak pokój, błogosławieństwo, życzenia są po prostu pustymi słowami. Jeszcze może jesteśmy w stanie przyjąć je jako oznakę kurtuazji, tym bardziej, kiedy widzimy, że są wypowiedziane z dużą atencją. Niestety dla większości jest to wyraz funkcji fatycznej języka, w której słowa nie mają znaczenia, a mają tylko podtrzymać kontakt między uczestnikami rozmowy. Czyżby zatem orędzie Papieża Franciszka było zbudowane na pobożnym życzeniu, które musi składać co roku? Otóż nie! I warto przyjrzeć się temu, dlaczego tak nie jest i nie powinno być.
Problem tkwi w rewolucji językowej, jaką zapoczątkowali w średniowieczu tzw. nominaliści, którzy twierdzili, że pojęcia ogólne, takie jak pokój, miłość, dobro, są pustymi słowami, z nazwy, i nie wyrażają nic konkretnego. To samo twierdził w oświeceniu Immanuel Kant, który odbierał słowu moc sprawczą, a nadawał mu, co najwyżej, siłę postulatu, czyli „dobrze byłoby, gdyby…”. Inaczej funkcję słowa rozumieli starożytni. Dla nich „symbolizować” oznaczało wiązać razem słowo z rzeczywistością, a więc coś uobecniać. Słowo posiadało moc, dlatego św. Jan mógł powiedzieć: „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14).
Dla Jezusa i apostołów pokój był czymś realnym, co można było dać i odebrać.
Przypatrzmy się głębiej kontekstowi słów Jezusa: „Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was” (Łk 10, 5-6). Niebywałe! Pokój może na kimś spocząć lub powrócić do kogoś. To pokazuje, jak bardzo my, ludzie XXI wieku, zostaliśmy ogołoceni z pierwotnych znaczeń. Dla nas to nie mieści się w głowie, jak pokój może być czymś realnym, przekazywanym z rąk do rąk?
Żeby zatem lepiej zrozumieć znaczenie Jezusowego pozdrowienia: „Pokój temu domowi!”, to musimy dotrzeć do źródeł greckich, do języka, w którym został spisany Nowy Testament. Trzeba poznać treść greckich słów eἰρήνη (czyt. eirene – pokój) i οἶκος (czyt. oikos – dom). Oto eirene w mitologii greckiej oznaczało boginię pokoju. Wyobrażano ją sobie jako kobietę z małym chłopcem Plutosem, który trzymał w ręku róg obfitości i gałązkę oliwną. Plutos był niewidomy, ponieważ miał obdarzać bogactwem wszystkich bez wyjątku.
Widzimy zatem, że dla starożytnych pokój równał się z bogactwem, który był skutkiem błogosławieństwa. Pokój był rozumiany w sensie pozytywnym, czyli jako nadmiar dóbr, nie tylko duchowych, ale przede wszystkim materialnych. Współcześnie rozumiemy pokój w sensie negatywnym, jako brak wojny. Dlatego życzenia pokoju odbieramy dość obojętnie.
Co zatem oznacza „temu domowi”? Już samo wskazanie „temu” dotyczy konkretnej wspólnoty. Papież Franciszek wyszczególnia je w swoim orędziu, jest to: „(…) każda rodzina, każda wspólnota, każdy kraj, każdy kontynent, w swojej wyjątkowości i historii. Jest to przede wszystkim każda osoba, bez żadnego wyjątku czy jakiejkolwiek dyskryminacji. Jest to także nasz „wspólny dom”: planeta, na której umieścił nas Bóg (…)”. Właśnie greckie oikos oznaczało więzi, relacje z najbliższymi, czyli z rodziną, sąsiadami, przyjaciółmi. Chrześcijanie cały Kościół powszechny nazywali oikos, czyli dom, stąd pojęcie ekumenizmu. Także takie pojęcie jak ekologia pochodziło od słowa oikos, co w tym przypadku oznaczało relacje w środowisku. Widzimy zatem, że to greckie pojęcie domu posiadało głębokie znaczenie. Pierwotnie odnosiło się do greckiego domu, który miał specyficzną budowę. Grecy tak budowali swoje mieszkania, że dzielili je na różne strefy. W centrum domu było podwórze, gdzie rozmawiano i odpoczywano. Były też osobne pomieszczenia dla mężczyzn, dla kobiet i niewolników. Pokój, który łączył wszystkich, to był oikos z paleniskiem na ognisko, w którym skupiało się życie rodzinne. Widzimy zatem, że dom w rozumieniu greckim oznaczał miejsce, ludzi, relacje i jedność.
Kiedy zatem słyszymy pozdrowienie: „Pokój temu domowi!”, to warto pamiętać, że jest to błogosławieństwo, które przynosi Chrystus. Nie jest to jakieś dobre życzenie, ale udzielenie nam, naszym rodzinom konkretnych dóbr.
Są to dobra duchowe: przebaczenie, pojednanie, a także dobra materialne: zdrowie, pożywienie, itp. Pokój na świecie to nie tylko brak wojny, utrzymanie kruchego status quo, ale jest to nasze wspólne dążenie, aby wszyscy ludzie byli obdarzeni dobrami, które czasem są dla nas bardzo proste jak woda, pożywienie i bezpieczeństwo.
Ks. Damian Wyżkiewicz
/md