Makowska: Drzwi, zza których wygląda wróg

2022/11/12
wrogowie zbawienia
Fot. Ewa Makowska

Muszę przyznać, że gdy pierwszy raz wzięłam tę książkę do ręki, pomyślałam: skoro powstała ponad 200 lat temu, musi być pisana językiem archaicznym, charakterystycznym dla tamtego okresu – mocno niezrozumiałym dla człowieka żyjącego w XXI wieku i posługującego się setkami, o ile nie tysiącami różnych kombinacji emotikonów. Nic bardziej mylnego – wiem, bo sama się o tym przekonałam!

Kłopoty z egoizmem

Książka bp. George’a Haya Wrogowie zbawienia okazała się bardzo lekka i łatwa do przyswojenia. Została podzielona na dwie części: pierwszą – dotyczącą zbawienia wiecznego oraz drugą – opisującą trzech głównych wrogów zbawienia: cielesność, świat i szatana.

Odkąd pamiętam, mówiono mi, że ludzie to egoiści. I tak, jest to fakt, którego nie można podważyć. Żałuję, że dopiero teraz pojawiła się okazja do głębszego zrozumienia tematu i to właśnie za przyczyną szkockiego biskupa z przełomu XVIII i XIX wieku, który tłumaczy, że można próbować walczyć z egoizmem, ale bez rozeznania, gdzie dokładnie znajduje się źródło trawiącej nas „choroby”, nic właściwie nie jesteśmy w stanie zrobić.

Wstęp do książki jest krótką biografią tego niezwykłego człowieka. Ukazuje go jako osobę, która narażając się władzy państwowej, tłumiącej wszelkie zarzewia formacji religijnej katolików, robiła to, do czego została powołana. Biskup Hay niestrudzenie głosił Boga słowem i czynem wśród swoich „owieczek”. Żył ponad osiemdziesiąt lat, a jego niezłomna postawa i zaangażowanie w formację duchową szkockich katolików przyczyniły się do uznania tej religii w Szkocji i reformy Kolegium Szkockiego.

O cielesności

Moją uwagę przykuła ta część publikacji, która dotyczy pierwszego wroga zbawienia, tzn. cielesności. Pozwolę sobie zacytować fragment, który niejako zmusił mnie do włożenia większego wysiłku w zrozumienie tego, o co właściwie może chodzić bp. Hayowi. „Nasza własna cielesność z pewnością jest wrogiem najgroźniejszym. […] Należy w tym miejscu zauważyć, że przez cielesność rozumiemy zepsutą naturę i jej żądze, egoizm oraz nasze skłonności do wszystkiego, co zaspokaja zmysły i próżność”. Niestety, począwszy od Adama i Ewy wszyscy staliśmy się egoistami, bo utraciliśmy radość trwania w jedności z Bogiem. Zapomnieliśmy o kierowaniu naszych serc ku Niemu, przez co staliśmy się „wybrakowani”, a powstałą pustkę staramy się ukrywać pod tym wszystkim, co powierzchowne.

Inwestujemy w nowy samochód czy telefon, poszukujemy nowych „znajomych”, planujemy kolejne wyjście do klubu, wydanie pieniędzy na drogą zagraniczną wycieczkę, bo skoro znajomi pojechali, to i ja muszę pojechać… W całym tym pędzie za sprawami doczesnymi gubimy nie tylko obraz Boga obecnego w drugim człowieku, ale i swoje człowieczeństwo.

Każdy człowiek posiada wolną wolę, ale czy na pewno zdaje sobie sprawę z tego, jak ona wyglądała na samym początku, w momencie formowania? Nasza wola podąża za tym, co znamy. Ucieka od tego, co niezrozumiałe. Idąc za „atrakcyjnością” tego świata, jest deformowana i narażona na powszechnie obecne zepsucie społeczne, które hołduje egoizmowi.

Najważniejsze: dusza

Coraz więcej koncentracji na sobie, zaspokajaniu jedynie własnych potrzeb. W dłuższej perspektywie taki modny indywidualizm budzi w człowieku lęk i nadzieję, radość, ale i żal, a nawet gniew i nienawiść, które są powodem popełniania niezliczonej liczby grzechów przeciw temu, co ludzkość otrzymała od Boga.

Co zrobić, by uchronić się przed tym gwałtem dokonywanym na ludzkiej duszy? Biskup Hay wskazuje dwie rzeczy, które mają tworzyć zbroję obronną przed atakami złego. Pierwszą jest częsta lektura i rozważanie nauczania Jezusa Chrystusa. Celem tych czynności ma być ożywienie w duszy przekonania o marności tego, co ziemskie, a także o nędzy i niełasce, jaka stanie się naszym udziałem, gdy będziemy w tym uporczywie szukać źródła szczęścia. Drugą rzeczą jest nieustanne zapieranie się samego siebie. Biskup Hay rozwija to w bardzo obrazowy sposób. Pisze, że zabieg ten ma służyć ukróceniu władzy zmysłów i próżności, a zwróceniu się ku upokorzeniom, o których niejednokrotnie wspomina Pismo Święte. Jest to niewątpliwie wyczyn heroiczny – kto chciałby być, z własnej woli, upokarzany? Chrystus wie o tym doskonale, dlatego wiele razy przypominał, jak przed wiekami, gdy Bóg wyprowadzał Izraelitów z Egiptu, ludzkość otrzymała drogowskazy w postaci przykazań. Są one wyrazem troski o wieczność każdego stworzenia, które zostało powołane do życia. Bóg nie mógł pozostawić nas bez podpowiedzi, co mamy robić, byśmy mogli wejść do pełni radości w Niebieskim Jeruzalem. Stąd wsparcie w postaci dziesięciu przykazań i późniejszego Chrystusowego przykazania miłości.

Myślę, że każdy powinien oddać się lekturze tej książki. Nawet jeżeli pozornie czuje się spełniony, zapewniam, iż tak nie jest. Biskup Hay tłumaczy, dlaczego nasze sprawy przyziemne są rozbieżne ze sprawami Bożymi, a jednocześnie, co możemy zrobić, by żyć bardziej duchem Bożym, a nie ludzkim.

Patronat medialny nad książką Wrogowie zbawienia autorstwa bp. George’a Haya, która trafiła do rąk polskiego czytelnika dzięki Wydawnictwu Esprit, objęły portal E-civitas.pl oraz kwartalnik „Civitas Christiana”.

Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 4 | październik-grudzień 2022

/em

2 Ewa Makowska 2

Ewa Makowska

Miłośniczka dobrej literatury oraz produkcji filmowych. 

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Ewa Makowska #recenzja #wrogość #książka "Wrogowie zbawienia" #Wydawnictwo Esprit #kwartalnik Civitas Christiana #4-2022
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej