Auschwitz, Rzym, Niepokalanów, Japonia – to tylko kilka z miejsc, w które zabiera nas Maksymilian podczas lektury komiksu o jego życiu. Autorzy dzieła Maksymilian Kolbe. Święty w Auschwitz przedstawiają nieszablonową biografię jednego z najbardziej znanych na świecie świętych.
Nie pamiętam dokładnie, kiedy ostatni raz trzymałem w ręku jakiś komiks. Nie będę też ukrywał, że obecnie rzadko sięgam po taki rodzaj lektury. W dzieciństwie zdarzało się to częściej. Wtedy potrafiłem poświęcić wiele godzin na czytanie, między innymi o przygodach Kaczora Donalda. W dorosłym życiu komiksy nie towarzyszą mi już tak często. Ostatnio jednak w moje ręce wpadło dzieło francuskich twórców. Jean-François Vivier, Joël Costes oraz Regis Denoël odpowiadają za nietypową biografię św. Maksymiliana Marii Kolbego. Nietypową, bo wydaną w formie komiksu.
Mimo że nie jest to duże objętościowo dzieło (52 strony), to tak jak za dawnych czasów, czytanie komiksu potrafiło mnie wciągnąć na dłuższą chwilę. Ilustrator Regis Denoël w jednym z wywiadów opowiada, że podczas prac nad komiksem dzięki bogatej dokumentacji czuł się tak, jakby podróżował za pośrednictwem Kolbego. I ja się pod tym podpisuję! Podczas lektury tego komiksu św. Maksymilian zabiera nas w najważniejsze miejsca związane z jego życiem. Odbywamy z nim niesamowitą podróż po różnych zakątkach świata.
Akcja komiksu rozgrywa się w Auschwitz. To tam Maksymilian w ostatnich chwilach życia zwierza się współwięźniowi. Temat obozów koncentracyjnych nigdy nie jest łatwy do przedstawienia. Ilustrator we wspomnianym wcześniej wywiadzie zdradził również kulisy powstawania ostatnich scen: „Zakończenie w Auschwitz było trudniejsze do narysowania. Problematyczne było zasugerowanie grozy bez lubowania się w niej, a jednocześnie przedstawienie historii w sposób czytelny dla młodego odbiorcy. Nie oddałem na przykład prawdziwych proporcji celi Kolbego i jego współwięźniów w bunkrze głodowym: w rzeczywistości przebywali w dużo większym ścisku. Graficznie byłoby to jednak skomplikowane, zwłaszcza że spora część akcji rozgrywa się w tej celi”. Ktoś może uzna to za lekkie przekłamanie, ktoś inny za dopuszczalną formę, dostosowaną do potrzeb odbiorcy. Ja bardziej podpisuję się pod tą drugą wersją i uznaję, że na takie „niedociągnięcia” można przymknąć oko, bo jest to zabieg świadomy i dopasowany do konkretnej grupy docelowej.
Dzieło to można znaleźć w wielu księgarniach, również internetowych. Jest ono umieszczone w kategorii: dla dzieci. I oczywiście tego nie neguję, komiksowa forma przedstawienia biografii świętego to świetny pomysł na dotarcie do młodego pokolenia. Jestem zdecydowanie na tak! Ale myślę, że również nieco starsi znajdą w tym dziele coś dla siebie. Ja taką ogólną biografię Maksymiliana znałem, jednak dzięki komiksowi dowiedziałem się między innymi o nawróceniu Alfonsa Ratisbonne’a i jego historii z Cudownym Medalikiem.
Komiks ma wymiary 28 cm x 20,5 cm (nieco mniejsze niż format A4) i jest wydany w miękkiej oprawie. Dzięki jego wielkości wszystko jest bardzo czytelne, a czcionka odpowiednio dobrana. Oprócz wersji komiksowej czytelnik może zobaczyć również tak zwane akta Kolbego, czyli fotograficzny zbiór zdjęć z archiwum w Niepokalanowie.
Nie twierdzę, że młodzi ludzie nie chcą teraz czytać książek, ale idę o zakład, że jeżeli mieliby możliwość wyboru obszernej biografii w formie pisanej lub komiksowej, raczej wybraliby tę drugą opcję. Oczywiście z komiksu nie dowiemy się wszystkiego o życiu św. Maksymiliana, ale może to być jakiś impuls do zagłębienia się bardziej w jego historię i poznanie całego życiorysu. Polecam nie tylko dzieciom i młodzieży, ale również nieco starszym, którzy – tak jak ja kiedyś – godzinami zaczytywali się w komiksach. Chociaż nie ukrywam, że nawet tym, którzy nigdy nie byli zapaleńcami komiksowymi, taka forma również powinna przypaść do gustu.
Materiał z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 3 | lipiec - wrzesień 2022
/em