„Joy & Devotion” to hasło Festiwalu Polskiej Muzyki Sakralnej w Wielkiej Brytanii. Premiera przedsięwzięcia odbyła się między 2 a 5 listopada, w Londynie i Cambridge.
Program obejmował utwory powstałe między XIII a XXI wiekiem. Wśród najstarszych: Gaude Mater Polonia i Bogurodzica. Wiek XX i XXI to oczywiście nieśmiertelna trójka: Penderecki, Górecki i Kilar, oraz brytyjsko-polski akcent ze strony Roxanny Panufnik.
Kompozycje wyśpiewali znakomici artyści chóralni: The Gesualdo Six, Tenebrae i Echo. W Londynie usłyszymy ich w kościele St Martin-in-the-Fields, nieopodal Trafalgar Square. Z kolei w Cambridge polska muzyka sakralna wybrzmi w świątyni Zjednoczonego Kościoła Reformowanego w ramach Cambridge Festival of the Voice.
Pomysłodawca festiwalu Joy & Devotion: Instytut Adama Mickiewicza jest narodową instytucją kultury. Działając w myśl założeń polskiej polityki zagranicznej realizuje projekty w 70 krajach. A jeśli chodzi o promocję polskiej muzyki sakralnej: festiwal „Joy & Devotion” jest na Wyspach organizowany co roku.
Jestem przekonany, że muzyka pomaga w dotarciu do sacrum, w zatrzymaniu się w nurcie czasu. Mimo, że ludzie są różni, to potrzeby mają bardzo podobne. To, co się dzieje w kulturze obecnie, jest głośne, mocne, na pewno szeroko i dobrze rozpoznawalne, ale to nie jest wszystko, czego człowiek potrzebuje, jeżeli popatrzymy na jego duchowe i wewnętrzne potrzeby. A ma je każdy człowiek, bo każdy posiada duszę. I na pewno, jak zamknie się w swoim pokoiku i zacznie sam ze sobą przebywać i myśleć, to pewne troski i potrzeby się pojawią. Muzyka sakralna na pewno jest odpowiedzią na wiele oczekiwań, na wiele potrzeb duchowych człowieka – mówi prof. Paweł Łukaszewski, kierownik artystyczny festiwalu Joy & Devotion, kompozytor, dyrygent i pedagog, członek jury konkursów kompozytorskich, m.in. w Arezzo, Rimini, Wenecji, Moskwie, Bukareszcie, na Malcie oraz w Polsce. Wielokrotny zdobywca Fryderyka, czołowej nagrody polskiego przemysłu fonograficznego.
Instytut Adama Mickiewicza od wielu lat organizuje projekty przybliżające brytyjskiej publiczności najciekawsze dokonania polskiej kultury i twórczość wybitnych artystów. Wielka Brytania słynie z długiej i bogatej tradycji muzyki chóralnej. Tak ogromnej liczby zespołów tego typu nie spotyka się w innych rajach europejskich. Życzę wielu sukcesów artystom biorącym udział w festiwalu. Ciekawa jestem także reakcji publiczności i krytyków na niezwykłe dzieła polskiej muzyki chóralnej, wykonywane przez sławne brytyjskie zespoły – mówiła Barbara Schabowska, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza.
Krytycy mówią o ich wykonaniach, że są „fenomenalne” („The Times”) albo „porażająco piękne” („Gramophone Magazine”). Trudno się z tym nie zgodzić po wysłuchaniu koncertu chóru Tenebrae podczas festiwalu polskiej muzyki sakralnej „Joy and Devotion”. Tego wieczoru (4.11) w anglikańskim kościele St-Martin-in-the-Fields przy Trafalgar Square, tuż obok National Gallery, zabrzmiały m.in. takie kompozycje jak „Totus tuus” Henryka Mikołaja Góreckiego czy „Dona nobis pacem” Wojciecha Kilara. Jednak największe wrażenie na publiczności zrobiło wykonanie utworu „Veni Creator” autorstwa Pawła Łukaszewskiego, kierownika artystycznego festiwalu. Współczesne środki wyrazu zastosowane w tej kompozycji pozwoliły wydobyć kunszt brytyjskiego chóru. Dzięki niezwykle precyzyjnemu operowaniu dynamiką głosów można było chwilami odnieść wrażenie, że słuchamy nie tyle chóru, co znakomicie zestrojonej orkiestry.
Ekscytujące jest dla nas to, że odkrywamy coś nowego, bo polska muzyka jest u nas ciągle mało znana – podkreśla Nigel Short, dyrygent chóru Tenebrae.
Jesteśmy profesjonalnym chórem, mamy 60-70 koncertów rocznie na całym świecie, a każdy utwór w dzisiejszym programie to dla nas nowość, domagająca się odkrycia. Staramy się wyławiać piękną, nową dla nas, muzykę. Ona jest w dużym stopniu uniwersalna, bo przecież wyrasta z tej samej europejskiej kultury. Wielcy europejscy kompozytorzy zawsze dużo podróżowali, wymieniali się ideami, czerpali od siebie. To też muzyka bardzo dobrze skomponowana. Wspaniale się ją śpiewa i przemawia do słuchających – dodaje Short.
Podczas ostatniego z londyńskich wieczorów poświęconych polskiej muzyce sakralnej wystąpił chór Echo dyrygowany przez Sarah Latto. W programie muzyka wielu epok – od renesansu i baroku aż po twórczość współczesnych młodych kompozytorów. Wśród tej ostatniej pojawiły się m.in. dwa utwory w języku kaszubskim, napisane przez Annę Rocławską-Musiałczyk. To „Psalm 27. Jahwe widã i zbawienim” oraz „Bibi, synkù, bi. Parafraza kolędy kaszubskiej Witosławy Frankowskiej”.
Cieszę się, że spośród tylu znakomitych twórców współczesnych moje nazwisko znalazło się programie festiwalowym. Mam nadzieję, że moja muzyka staje się w pewnym sensie ambasadorem kultury kaszubskiej w Europie, pomimo tego, że sama nie władam kaszubskim i nie mam korzeni kaszubskich. „Bibi, synkù, bi” jest dla mnie szczególne. Ten utwór powstał na I roku moich studiów z kompozycji, pisałam go dla Zespołu Wokalnego Art’n’Voices, w którym działam i śpiewam od dziesięciu lat. Nie wiedziałam wtedy, że spodoba się on na tyle innym zespołom i chórom, że stanie się jedną z najczęściej wykonywanych moich kompozycji. To kołysanka, która w całym utworze na różne sposoby jest parafrazowana. Nie jest to typowa kolęda, bo wnosi już w sobie pierwiastek Drogi Krzyżowej, jaką będzie musiał przejść Chrystus w późniejszym czasie. Z kolei „Psalm 27” jest totalnym przeciwieństwem mocno skontrastowanego „Bibi”. Ascetyczny dwugłos, mocno archaizujący, nawiązujący do polifonizujących linii, to moja fascynacja Arvo Pärtem – wymiarem ciszy i przestrzeni. Chórzyści polubili moją muzykę, a sama dyrygentka napisała do mnie: „Ania, chórzyści kochają oba utwory”- zwierza się kompozytorka.
Źródło: Gość.pl; Instytut Adama Mickiewicza