Scenariusz, stroje z epoki, złożona scenografia i etatowi aktorzy, którzy przychodzą do pracy? Jeżeli z tym kojarzy ci się teatr, to dobrze trafiłeś. Zapraszam w nietuzinkową podróż do Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice, gdzie doświadczysz zupełnie innego oblicza sztuki aktorskiej.
Poważany na całym świecie, w Polsce znany tylko przez pasjonatów teatrów alternatywnych – Włodzimierz Staniewski, założyciel i szef „Gardzienic”, a także twórca autorskiej metody treningu aktorskiego, od 1977 roku prowadzi jedyny w swoim rodzaju twór, na który składa się obecnie grupa teatralna, ośrodek pod Lublinem, warsztaty edukacyjne oraz międzynarodowe projekty.
Ale wróćmy do początku. Staniewski swoją artystyczną drogę rozpoczął jako uczeń wielkiego reformatora teatru XX wieku – Jerzego Grotowskiego. Chociaż opuścił Teatr Laboratorium na rzecz własnego ośrodka, wiele zaczerpnął z wizjonerskiego podejścia do sztuki teatralnej swojego mistrza.
Grotowski był bowiem pionierem zniesienia podziału na scenę i widownię. Nie miało już być w kulturze „konsumenta”, każdy był powołany do tworzenia. Badał relację między sceną a widownią i między aktorem a widzem. I tak w „Siakuntali” widzowie przejęli rolę bohatera zbiorowego, w „Dziadach" traktowano ich jak uczestników obrzędu, w „Kordianie" byli pacjentami zakładu psychiatrycznego, zaś w „Fauście" wcielali się w postać spowiednika głównego bohatera.
Prym wiodły też w spektaklach eksperymenty formalne, a reżyser miał pełne prawo do ingerencji w tekst. Grotowski miał więc niekonwencjonalne podejście do tekstów, które, w większości, należą do kanonu literackiego. Kolejną postulowaną reformą była idea „teatru ubogiego”, czyli używane są tylko absolutnie niezbędne rekwizyty i scenografia.
x.comCzymś, co opracował Grotowski, a Staniewski kontynuuje w Gardzienicach, jest intensywny fizyczny trening aktorów, który zakładał wielogodzinne ćwiczenia, również z emisji głosu. Treningi w Teatrze Laboratorium miały na celu nie tylko przygotowanie aktorów do wymagających kondycyjnie ról, ale służyły też poszukiwaniu „praekspresji”, ruchu jak najbardziej organicznego, nie obciążonego kontekstem kulturowym, refleksją itd. O metodzie tak pisał brytyjski reżyser teatralny Peter Brook:
Dzięki jednak uporczywej pracy zyskuje takie panowanie nad swą psychiką i ciałem, że może sobie pozwolić na rezygnację z wszelkiego oporu. Ta „autopenetracja” związana jest z obnażeniem psychicznym: aktor nie waha się pokazać takim, jakim rzeczywiście jest, ponieważ zdaje sobie sprawę, że istota roli wymaga odeń otwarcia się i ujawnienia własnych sekretów.
Wyprawy
Na początku swojego istnienia, działalność Gardzienic opierała się na tzw. „wyprawach”, podczas których cała grupa podróżowała po rejonach wschodniej Polski w poszukiwaniu dawnych pieśni, legend, zwyczajów, świąt, zabaw. Wsłuchiwali się też w problemy i rozterki lokalnej społeczności i na podstawie tego budowali spektakl. Te projekty badawczo-artystyczne skupiały się pierwotnie na kulturze pogranicza polsko-ukraińsko-białoruskiego.
To właśnie mała wioska pod Lublinem stała się „bazą wypadową”, a z czasem stałą siedzibą grupy aktorów. Ważne było też dla Staniewskiego zatarcie granicy pomiędzy tym, co określa się „kulturą wysoką” i „niską”. Tak mówił o swoim teatrze i jego lokalizacji sam twórca:
Ja byłem wcześniej dobrze osadzony w środowisku teatrów studenckich, tak zwanym środowisku alternatywnym. I miałem wszelkie dane po temu, by się w tym środowisku spełniać. Później byłem też dobrze osadzony w środowisku profesjonalnej awangardy i również tam miałem wszystkie dane by się spełniać. Ale kusił mnie inny biegun, to był biegun „polskiego rezerwatu”, „polskich Indian”. Taki biegun, z którego czerpali polscy romantycy. Biegun mający autentyczny, twardy grunt, mający swoje własne wartości uprawiane i kultywowane od wieków. Mało tego, to był biegun, który sprzeciwiał się całej strukturze politycznej, w której wtedy żyliśmy. Bo to wieś broniła prawa do własności i indywidualizmu.
W latach 80-tych grupa zaczęła wyjeżdżać na te kulturowe poszukiwania „źródła” również do innych krajów europejskich, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Laponii, Meksyku oraz Korei Południowej. Staniewski określał tę praktykę jako „szukanie swojego wśród obcych. Szukanie swojej tożsamości poprzez innych ludzi”.
x.comTwórca Gardzienic nie prowadzi swojej instytucji, jak inne teatry, które znamy. W ciągu 35 lat działalności stworzono zaledwie 9 spektakli, co Staniewski określa „przymierzem z życiem”.
Ekologia teatru i rytm
Brzmi trochę abstrakcyjnie, a trochę nowocześnie. Włodzimierz Staniewski sam ukuł ten termin i począł określać nim swoją filozofię artystyczną. W założeniu realizowanie teatru ekologicznego polega na jak największym sprzężeniu aktorów z naturą, według założyciela Gardzienic, „duchowemu” wręcz sprzężeniu.
Dobrym przykładem realizacji tej idei może być konstrukcja jednego z budynków na terenie Ośrodka Praktyk Teatralnych. Ściana znajdująca się za aktorami składa się bowiem z dwóch ogromnych przesuwanych paneli. Piorunujące wrażenie robi otwierająca się na koniec spektaklu przestrzeń, cienie drzew, gwiazdy czy zachodzące słońce, na tle których aktorzy odgrywają finałowe sceny sztuki. Nawet zimowa aura nie przeszkadzała w zachwycie nad tym zabiegiem.
x.comOgromnie ważną rolę w spektaklach Staniewskiego odgrywa też szybkie tempo i wyraźny rytm. Odczuwa się je zarówno w choreografii, jak i specyficznym sposobie śpiewania. Nacisk kładziony jest „na działania zintegrowane z oddechem, dźwiękiem i słowem mówionym, inkantowanym bądź śpiewanym”.
To, że każdy kolejny spektakl Gardzienic wymagał nowego warsztatu, nowego treningu ciała, głosu i muzyki, innej „konstelacji ludzkiej", przestrzeni intelektualnej, terminologii czy inspiracji wreszcie, aktorzy przyjmowali jako ich stałą zasadę – stwierdził Zbigniew Taranienko, teoretyk teatru i krytyk sztuki.
Jeden z dwóch spektakli, które udało mi się zobaczyć w Gardzienicach, „Ifigena w A…” (według „Ifigenii w Aulidzie” Eurypidesa), jest mistrzowskim wykorzystaniem małej przestrzeni, niewielkiej ilości rekwizytów, dźwięku i ruchu. Wyraźny rytm oraz plastycznie skonstruowana i mistrzowsko wykonana choreografia czynią ze sztuki widowisko, które ogląda się z zapartym tchem, mimo starożytnej historii, której schemat nie jest dla współczesnego widza niczym nowym.
Nie tylko teatr
Przez ponad 40 lat działalności, przez Gardzienice „przewinęło się” kilkuset artystów z Polski i zagranicy. Niektórzy aktorzy pracowali w teatrze kilka lat, inni kilkanaście, „najwytrwalsi” są obecni od początku, aż do dnia dzisiejszego – jak Mariusz Gołaj.
Tu, w pieczarze teatru, szukamy trwałych wartości – szukamy prawidłowości, miary, szukamy idei, wzorców. Dwie i pół dekady konsekwentnie. Studiujemy tematy, alegorie, dzieła; ze śladów przeszłości, z pozostałych skrawków papirusów i kamieni, z tradycji – obcych i swojskich, z kultur – „wysokich” i „niskich”, układamy labirynt – przyrodę spektaklu – pisał w 2001 roku Gołaj w kwartalniku „Konteksty".
Artyści, którzy w latach 70. osiedli w małej, nieznanej wsi na Lubelszczyźnie, odmienili jej oblicze. Na długo pozostawiony i niszczejący, kompleks zabytkowych budynków w Gardzienicach, dzięki grupie i dotacjom ze środków Unii Europejskiej zyskał nowy blask. Od 1990 r. ośrodek oficjalnie jest instytucją publiczną, współfinansowaną przez urząd marszałkowski województwa lubelskiego i Ministerstwo Kultury. W 2013 roku oddano po generalnym remoncie zespół pałacowo-parkowy do użytku Ośrodkowi Praktyk Teatralnych.
x.comGardzienice oferują przyjezdnym o wiele więcej, niż sam, już i tak ciekawy, alternatywny teatr. Kompleks budynków pozwala na organizację konferencji, warsztatów, wystaw w galerii „Gardzienice”, organizację międzynarodowych projektów.
Staniewski postanowił zaangażować się też w działalność edukacyjną, która od 1999 roku funkcjonuje pod nazwą Akademii Praktyk Teatralnych. Uczestnicy warsztatów uczą się techniki ruchowej wypracowanej przez Gardzienice, doskonalą śpiew, poznają muzykę antyczną, pieśni tradycyjne oraz utwory skomponowane dla teatru, szkolą się z interpretacji oraz sposobów podawania tekstu oraz komponowania scen używając wszystkich powyższych elementów.
Młodzież miasta musi mieć miejsce, w którym wyobraźnię rozbudza się nie tylko przy pomocy konwencjonalnych metod szkolnych, ale poprzez wciąganie jej do prac artystycznych i organicznikowskich, posiadających walory duchowe i najwyższe wymagania specjalistyczne. Miejsce takie musi być wyłączone z kontekstu urbanistycznego, w którym wszystko robione jest pospiesznie i fasadowo. Musi gwarantować możliwość skupienia i przeżywania jego środowiskowych wartości. Musi być „nowym naturalnym środowiskiem sztuki i kształcenia”. Środowiskiem, w którym trud istnienia staje się zaczynem dla tworzenia. Pobyt w takim miejscu powinien być treningiem wyobraźni. Powinien budować poczucie wewnętrznej wolności. Miejsce takie byłoby pracownią intelektualnej argonautyki. Dom Praktyk Teatralnych i Dom Praktyk Muzycznych, nasz zespół, jak i stowarzyszeni specjaliści z Polski i ze świata służyliby tej misji – fragmenty memoriału Włodzimierza Staniewskiego do Ministra Kultury i Sztuki z 1991 r.
Mobbing
Niestety w 2020 roku media obiegły informacje, które w zły sposób rozsławiły Włodzimierza Staniewskiego. Światło dzienne ujrzały, najpierw na ukraińskim portalu, później przetłumaczone i opublikowane przez „Gazetę Wyborczą”, relacje Mariany Sadovskiej, aktorki Gardzienic w latach 90. Kobieta twierdziła w materiale, że w trakcie pracy dla teatru Staniewskiego była upokarzana, bita, zamykana w pokoju na kilka dni. Aktorka twierdzi, że brała leki uspokajające, a złe traktowanie i presja doprowadziły ją do próby samobójczej.
Później podobne oskarżenia względem Staniewskiego wystosowała Joanna Wichowska, związana z Gardzienicami przez 3 lata. Do oskarżeń o mobbing dodała jeszcze opis sytuacji, kiedy to reżyser miał składać jej propozycje seksualne. Po tym, jak doniesienia te trafiły do prasy, prokuratura wszczęła postępowanie. Uniwersytet Warszawski odwołał prowadzone przez Staniewskiego zajęcia.
Po ponad tygodniu od ukazania się artykułu, oskarżony zabrał głos. Zaprzeczył zarzutom i wyraził chęć rozmowy z osobami, które czują się pokrzywdzone. Mariusz Gołaj określił doniesienia jako „próbę zamachu” na instytucję teatru. 19 ówczesnych członków grupy postanowiło „odciąć się od nagonki” i podpisało się pod oświadczeniem, w którym stwierdzono, że skandal ma na celu zanegowanie dorobku Włodzimierza Staniewskiego i dorobku jego teatru.
W 2021 roku prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące dwóch wątków – naruszania praw pracowniczych oraz stosowania przemocy. W kwestii pierwszego nie dopatrzono się przestępstwa, a zarzuty wystosowane przez aktorki uznano za przedawnione. Śledczy mieli rzekomo umorzyć sprawę bez przesłuchania kobiet. Postanowienie prokuratury nie jest prawomocne.
Podsumowanie
Ten fenomen wręcz światowy, jakim jest Ośrodek Praktyk Teatralnych Gardzienice, z pewnością zapisał się i nadal zapisuje w historii teatru. I chociaż nie obyło się bez skandalu, twórczość Staniewskiego cieszy się dużą popularnością zarówno w kraju, jak i za granicą.
Jak wyglądają spektakle w Gardzienicach? Zbigniew Osiński w tygodniku „Radar” w 1979 r. napisał:
Odbiera się go – w jego ekstatycznym potoku, dynamice – również obrazami i skojarzeniami. Jest on – przy całej swojej konkretności i zmysłowości – symboliczny. No i ostentacyjnie teatralny! Ta teatralizacja jest krańcowo zaborcza, ma ogarnąć sobą wszystko i wszystkich. Działa bardziej na zmysły i uczucia, niż odwołuje się do intelektu; silniej na wyobraźnię, niż na rozum.
Z kolei Łukasz Drewniak w „Przekroju" stwierdził:
Od lat fascynują mnie niegotowe antyczne spektakle Gardzienic. Zawieszone między wykładem, esejem a próbą. Szkicowy charakter przedstawienia symbolizuje naszą niekompletną wiedzę o antyku, domysły, przeczucia, hipotezy. Dla Gardzienic ten brak jest pełnią. Realizacje Włodzimierza Staniewskiego powstają długo, minimum w pięcioletnich odstępach. (…) Nowy spektakl wyłazi ze starszego, tematy i wątki pączkują, a stary – zaraża się jakimś nieoczekiwanym walorem nowego projektu.
Nie każdemu taki rodzaj tworzenia spektakli musi przypaść do gustu, trzeba jednak przyznać, że niekonwencjonalne pomysły, jakie realizuje Staniewski, są czymś absolutnie ciekawym. Dla tych, którzy sami tworzy sztukę w formie teatralnej, Gardzienice mogą być źródłem inspiracji oryginalnych rozwiązań i samego podejścia do sztuki teatralnej.
Jednak ten alternatywny teatr może być gratką nie tylko dla amatorów teatru. Miłośnicy muzyki znajdą „coś dla siebie” w warstwie instrumentalnej i śpiewanej spektakli, a i pasjonaci malarstwa będą mogli zatrzymać oko na poszczególnych scenach, z których wiele to gotowy wzór na obraz – kompozycyjnie i kolorystycznie.
Więcej informacji o Gardzienicach i aktualnych wydarzeniach można znaleźć na stronie Gardzienice.org
Źródła: gardzienice.org, culture.pl, polityka.pl, dziennikwschodni.pl, kultura.onet.pl
/ab