Tom Białego Kruka z tekstami piosenek i dokumentacją fotograficzną działalności Jana Pietrzaka to rzecz niezwykła, na pewno dla mojego pokolenia. Czy waga owych niemal 350 stron dla ludzi młodych będzie taka sama jak dla mnie? Pewnie nie. Piosenki Pana Janka to historia ostatnich kilkudziesięciu lat nie tylko kultury, ale to również publicystyka, to mniej czy bardziej jasne manifesty, które wszyscy przeżywali. Może przykład wyświechtany, ale przecież Żeby Polska była Polską to nie tylko piosenka, to hymn tamtych lat, chociaż powiem szczerze, że na mnie zawsze większe wrażenie robił utwór Taki kraj który słusznie otwiera cały tom.
Najogólniej rzecz biorąc gdybym miał podsumować cały dorobek Jana Pietrzaka, przede wszystkim z lat PRL, czym by on był? Chyba musiałbym określić go jako manifest braku politycznej poprawności w czasach, w których tak jak dziś, jest ona powszechnie wymagana. To również symbol tożsamości pokolenia, któremu nakazano żyć w ramach oficjalnego systemu i milczeć, znajdowało więc ono sobie ujście między innymi w …kabarecie Pietrzaka. W tamtych czasach każdy gest i każde słowo wyśpiewane czy wypowiadane na estradzie w trakcie występów Kabaretu pod Egidą było odczytywane w kategoriach komentarza do wydarzeń jakie się działy, jako wyraz sprzeciwu. Tak sobie ironicznie myślę, że gdyby Pietrzak wyszedł i czytał wszystkim głośno aktualne wydanie „Trybuny Ludu”, reakcja publiczności byłaby taka sama jak przy najbardziej mocnych tekstach skeczów Piotra Fronczewskiego i Wojciecha Pszoniaka.
A propos aktualnych komentarzy, tak się zdarzyło, dosłownie przed chwilą, w momencie ukazania się pięknego tomu, że wybuchła w Warszawie, ale szybko ogarnęła cały kraj, rewolucja wywołana decyzjami prezydenta stolicy, który nakazał z przestrzeni podległej urzędowi usunąć symbole religijne, w tym przede wszystkim krzyże, a więc… dość niespodziewanie okazało się, że Nielegalne kwiaty, zakazany krzyż, piosenka mająca swoje usadowienie w latach stanu wojennego, w tej samej Warszawie zdaje się odżywać, nabierać na nowo aktualności. Dla mnie to nawiązanie jest niezwykłe, pokazuje ponadczasowość twórczości Jana Pietrzaka w sytuacji, w której osobiście wolałbym, żeby była ona jedynie wspomnieniem, pewnej smutnej ale jednak historii.
Wreszcie nie mogę nie wspomnieć o zdjęciach. Jak piszą wydawcy, już na okładce jest ich 175. Tu dopiero mamy perełki. Widzimy Pietrzaka „osobistego”, z rodziną, ale też na przykład z Ronaldem Reaganem, dzięki kilku z nich możemy sobie przypomnieć, że nasz autor to też aktor, zapamiętany jakoś tak szczególnie jako prezenter radiowy Joe w Kochaj albo rzuć, ale w aktorskim portfolio pana Janka jest nieco więcej różnych ról. Ale coś, co musi budzić szczególne wspomnienia tych ponad 50-letnich czytelników, to dokumentacja kabaretu i całej palety współtworzących go aktorów i piosenkarzy. Nie sposób nie zadać pytania jak to się mogło udać, jak można było zebrać pod jednym szyldem ludzi tak różnych – od Jacka Kaczmarskiego po …nieważne kogo, ale wykonawców całkiem innych, odmiennych nie tylko ze względu na charaktery. To pokazuje fenomen „republiki artystów” wobec systemu, zresztą w tom wprowadzają teksty o autorze nieco, ale tylko nieco archiwalne, autorstwa Zbigniewa Herberta, Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Gustawa Holoubka i Macieja Rybińskiego.
Patrząc z dzisiejszej perspektywy nie sposób wyrazić smutku, iż wspólnota ludzi chcących coś społeczeństwu solidarnie powiedzieć tak się jakoś nieładnie rozsypała, obrazując w ten sposób trochę całe społeczeństwo.
Czy trzeba się z całym dorobkiem Pana Jana zgadzać? Czy można z tekstami polemizować? W końcu on tylko „robił kabaret”, wiec pewnie można. Niemniej ten kawał historii, jaki dla mnie stanowią zaprezentowane teksty, z których znałem tak naprawdę stosunkowo niewielką część, zajmą znaczące miejsce nie tylko w mojej pamięci, ale teraz też i na półce z książkami, będą ze mną już na stałe, szczególnie, że dzięki uprzejmości i staraniom wydawnictwa posiadam na stronie tytułowej osobistą dedykację autora i czuje się nią naprawdę zaszczycony.
Jan Pietrzak, Moje zakazane piosenki, Biały Kruk, Kraków 2024
/mdk