„Mundek, Mundek, co z Ciebie wyrośnie?” – dziś znamy odpowiedź na pytanie Marianny Kolbe. Jakim dzieckiem był Rajmund, późniejszy o. Maksymilian? W jakiej rodzinie wyrastał? Zapraszamy do domu dzieciństwa świętego w Zduńskiej Woli.
Analizując życiorysy świętych, w tym o. Maksymiliana Marii Kolbego, można dojść do przekonania, że nie ma takich czasów, zdarzeń czy dramatów, które zmusiłyby człowieka skoncentrowanego na Bogu do czynienia zła, do rezygnacji ze służby Jemu i drugiemu człowiekowi. Świętość jest osiągalna dla każdego, ponieważ zasadza się na wolnej woli, własnych wyborach. Trzeba jednak zauważyć, że kształtuje się ona w konkretnych okolicznościach, jest wypadkową bardzo wielu czynników, doświadczeń. To one mają wpływ na życie wewnętrzne człowieka, jego dojrzewanie duchowe, postawę. Warto zatem z perspektywy dzieciństwa, wychowania domu rodzinnego spojrzeć na świętość tego wielkiego duchownego. Aby zdobyć potrzebne informacje na ten temat, odwiedziłam Muzeum w Zduńskiej Woli – Dom Urodzenia św. Maksymiliana Marii Kolbego. O jego życiu, szczególnie dzieciństwie, opowiedziała p. Marta Cieślak – kierowniczka obiektu, za co serdecznie chciałabym w tym miejscu podziękować.
Rajmund Kolbe – przyszły święty – rodzi się jako drugi syn Juliusza i Marianny w nocy 8 stycznia 1894 roku w Zduńskiej Woli. Poród odbiera najstarsza siostra matki – miejscowa akuszerka. Ojciec usilnie zabiega o to, by nowo narodzone dziecko jak najszybciej ochrzcić. Ceremonia odbywa się jeszcze tego samego dnia. Przewodniczy jej ówczesny proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP, która do dziś znajduje się w Zduńskiej Woli. Kolbowie wynajmują pokój na piętrze w domu, gdzie mieszkają wraz z sześcioma innymi rodzinami. Są niezbyt zamożnymi tkaczami. Ich krewni rzemiosłem tym zajmują się od wielu pokoleń. Taki też los miał spotkać Rajmunda, ale jak wiemy, Opatrzność Boża inaczej pokierowała jego losami. Gdy przyszły święty ma prawie roczek, Kolbowie wprowadzają się do jednej z kamienic przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Rodzicom zastana rzeczywistość jednak nie odpowiada – przeszkadzają im m.in. tutejsze „zepsucie”, nieuczciwe sposoby bogacenia się, kłótliwe sąsiadki, fakt, że wiele dzieci używa zasłyszanych od miejscowych robotników wulgaryzmów, a okoliczna ludność nie znajduje w swoim życiu zbyt dużo miejsca dla Boga. Ostatecznie dochodzą do wniosku, że robotnicza, rozwijająca się Łódź nie sprzyja dobremu, czystemu wychowaniu katolickiemu synów. W konsekwencji skłania ich to do przeprowadzki. Osiedlają się we wsi Jutrzkowice, która niedługo potem staje się częścią miasta Pabianic.
Rajmund, poza najstarszym bratem – Franciszkiem, ma też młodsze rodzeństwo: Józefa, Walentego i Antoniego. Ci dwaj ostatni umierają w wieku niemowlęcym. Kolbowie w nowym miejscu otwierają sklep z artykułami codziennego użytku. Wielokrotnie zdarza się, że aby wesprzeć ubogich, dają im towary na kredyt. Marianna z kolei, która podejmuje się zawodu akuszerki, często, kierując się miłością bliźniego, wykonuje go gratisowo. Kolbowie bankrutują i zostają zmuszeni do tego, by wrócić do tkactwa. Jeszcze wiele razy zmieniają rodzaj wykonywanej pracy i miejsce swojego pobytu.
Mimo oddalenia od rodzinnych stron, tj. od Zduńskiej Woli, są z tym rejonem wciąż związani duchowo. Starają się przyjeżdżać tu corocznie 15 sierpnia, by wspólnie z krewnymi obchodzić święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Gdy Rajmund ma około 11 lat, po Mszy św. odpustowej dostaje od rodziców, podobnie jak jego bracia, 5 kopiejek. Za te pieniądze chłopcy mogą nabyć coś dla siebie na rozłożonych przez podróżnych rzemieślników przy tej okazji straganach. Najstarszy i najmłodszy syn kupują sobie pistolety korkowe, natomiast Rajmund znika na całe trzy godziny. Gdy po tym czasie pojawia się w domu rozpromieniony, wyciąga z kurtki gipsową figurkę Niepokalanej. W domu rodzinnym znajduje się ołtarzyk Matki Bożej, natomiast on, jak tłumaczy, chce mieć swój własny i dlatego nabytą figurkę stawia sobie na małym taboreciku. Postanawia sobie wtedy w sposób szczególny kochać, czcić Maryję i pracować dla niej. Ojciec tka mu kawałek tkaniny, w którą zawsze skrzętnie zawija Niepokalaną. Figurkę zabiera ze sobą, gdy tylko przenosi się w inne miejsce. Jak wiemy, w przyszłości towarzyszy mu ona także w czasie m.in. studiów w Rzymie czy gdy realizuje swoje powołanie zakonne w Niepokalanowie.
Inna znamienna sytuacja, świadcząca o wyjątkowości Rajmunda, ma miejsce, gdy chłopiec ma ok. 12 lat. Jego obowiązkiem jest wstępne przyszykowanie obiadu, w czasie gdy rodzice pracują w fabryce. Tymczasem u przyjaciela pochłania go sadzenie drzewka. Jest podekscytowany tym, że będzie mógł je pielęgnować, że ono w przyszłości urośnie, wyda swoje owoce. Przez to zajęcie zapomina o swojej powinności i zaniedbuje ją. Gdy wraca do domu, matka karci go słowami: „Mundek, Mundek, co z Ciebie wyrośnie?”. Chłopiec niezwykle przeżywa tę sytuację. Zaraz po zdarzeniu biegnie do pobliskiej parafii w Pabianicach i przed ołtarzem Maryi modli się, by uzyskać odpowiedź na pytanie zadane mu przez matkę. Gdy z czasem podnosi zapłakane oczy, widzi przed sobą Niepokalaną, która w jednej ręce trzyma białą koronę czystości, a w drugiej – czerwoną koronę męczeństwa. Matka Boża poleca mu, by wskazał tę z nich, która będzie oznaczała obraną przez niego w przyszłości drogę. Rajmund przyjmuje obydwie korony. Jak wiemy, symbole te znalazły swoje urzeczywistnienie w przyszłych losach o. Maksymiliana Kolbego. Po tej sytuacji Rajmund poważnieje, staje się jeszcze bardziej posłuszny, więcej się modli.
Znamienne jest to, że Kolbowie odznaczają się niezwykle żywą wiarą i ofiarnością w wypełnianiu praktyk religijnych. Należą do III Zakonu św. Franciszka – katolickiego stowarzyszenia dla świeckich, którego członkowie, zgodnie z duchem zakonu franciszkańskiego, prowadzą życie apostolskie i dążą do doskonałości chrześcijańskiej. Codziennie uczęszczają do kościoła, a wieczorami gromadzą się na wspólnej modlitwie przed wspomnianym wcześniej ołtarzykiem z krzyżem, figurkami aniołów, świecami i obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. W każdy dzień Jej poświęcony, tj. w soboty, środy, a także dodatkowo w niedziele, jak i w święta maryjne zapalają lampkę olejną, odprawiają nabożeństwa ku czci Matki Bożej: śpiewają Litanię loretańską, odmawiają różaniec. To wszystko jest wyrazem ich ogromnej czci i oddania Niepokalanej. Każdą sprawę oddają w Jej ręce z nadzieję, że to Ona nimi pokieruje, że im pomoże.
Wedle zamierzeń rodziców pierworodny syn – Franciszek – miał zostać poświęcony na służbę Bogu, toteż dążą oni do tego, by otrzymał odpowiednie wykształcenie. Zasoby finansowe rodziny nie pozwalają jednak na to, by każdy z synów mógł pobierać nauki. Rajmund jest ambitnym chłopcem i dlatego żałuje, że nie może, tak jak jego starszy brat, się uczyć. Gdy ten wraca ze szkoły, chłopiec podkrada mu książki i je przegląda. Wkrótce miejscowy aptekarz zachwyca się bystrością Mundka i ku uciesze rodziców i samego zainteresowanego proponuje mu bezpłatne lekcje z matematyki i fizyki. Z kolei ksiądz z pobliskiej parafii naucza go łaciny. Kiedy Franciszek jest już w trzeciej klasie szkoły ponadpodstawowej, Rajmund z posiadanym przygotowaniem dołącza do niego. W 1907 roku, pod wpływem rekolekcji głoszonych przez o. Peregryna Haczelę, w Rajmundzie i Franciszku rozpala się duch franciszkański. W konsekwencji obaj podejmują decyzję o wstąpieniu do zakonu. We wrześniu tego samego roku ich ojciec przewozi ich do Lwowa, do seminarium franciszkańskiego.
Jak widzimy, Rajmund wychowuje się w rodzinie, w życiu której wiara w Boga odgrywa kluczową rolę. Obserwuje rodziców darzących szczególną czcią Matkę Bożą, a także starających się żyć zgodnie z duchem franciszkańskim. Zauważa ich miłość, niezwykłe poświęcenie wobec drugiego człowieka. Znając dalsze losy tego wielkiego Polaka, łatwo zauważyć, jak ogromny wpływ na jego ofiarną postawę, duchowość i przyszłe życie odegrało wzrastanie w takim właśnie środowisku.
Materiał z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 3 | lipiec - wrzesień 2022
/em