
Podobno powiedzenie „Obyś żył w ciekawych czasach – błogosławieństwo to czy przekleństwo?”, wbrew utartemu przekonaniu nie posiada pochodzenia ani hebrajskiego, ani tym bardziej chińskiego, lecz zostało wypowiedziane w 1898 r. przez brytyjskiego polityka Josepha Chamberlaina, chcącego zwrócić uwagę na nieprzewidywalność życia.
Od rozpoczęcia nowego roku świat wkroczył w kolejną turbulentną fazę. Zarysowana w moim poprzednim felietonie teza o nadchodzących rządach technooligarchii została rozwinięta przez eksperta „Klubu Jagiellońskiego” Marcina Kędzierskiego, który twierdzi, iż obserwowany w ostatnich czasach powszechny bunt antysystemowy, skierowany przeciwko dotychczasowym elitom władzy, został właśnie zagospodarowany przez technooligarchów, pokroju choćby Elona Muska, którzy potrafią go nie tylko skanalizować, ale uczynić z niego drogę dla realizacji swoich interesów oraz celów politycznych. Kiedy odbywałem studia specjalistyczne z zakresu katolickiej nauki społecznej na KUL-u mogłem zetknąć się z nieżyjącym już profesorem ekonomii Łukaszem Czumą, synem przedwojennego profesora Ignacego Czumy i bratem Andrzeja Czumy, byłego ministra sprawiedliwości. Łukasz Czuma był autorem książki „Ekonomia między socjalizmem a liberalizmem”, a na okładce tej książki był umieszczony bardzo wymowny rysunek. Oto ryba wypływa z zastawionej na nią sieci i wydaje się, że już cieszy się upragnioną wolnością. Jednak po chwili nieświadomie dostaje się do znacznie szerszej nowej sieci. Czy obrazek ten nie przedstawia wymownie obecnej sytuacji globalnego społeczeństwa informacyjnego?
W historii niejednokrotnie dochodziło do nagłych wolt, niespodziewanych zmian sojuszów i zwrotów akcji. Iluzją jest idealizowanie przeszłości, twierdząc iż kiedyś wszyscy ludzie byli do bólu konsekwentni oraz aż po grób wierni raz obranym ideałom. Można w tym względzie przywołać przykład Finlandii, państwa wygrywającego dziś wszystkie rankingi na „najszczęśliwszy kraj na świecie”. Naród cieszący się niepodległością od 1917 r., od wieków, podobnie jak Polska, wciśnięty został między dwa wrogie sobie mocarstwa, czyli Rosję i Szwecję. Szwecja traktowała przez wieki Finlandię jako daleką i zacofaną prowincję. W 1709 r. Szwecja, dążąca do podporządkowania sobie całego basenu Morza Bałtyckiego, została pokonana przez Rosję w bitwie pod Połtawą. W konsekwencji zawartego pokoju w Nystad (Uusikaupunki) Finlandia znalazła się w orbicie wpływów rosyjskich. Paradoksalnie wiek XIX stał się okresem odrodzenia narodowego, kulturalnego oraz przede wszystkim gospodarczego Finlandii. Carowie, co oczywiste, nigdy nie godzili się na jej niepodległość, jednak pozwolili na bardzo daleko posuniętą autonomię. To wtedy powstał narodowy epos „Kalevala”, czyli fiński „Pan Tadeusz”, przeniesiono stolicę z Turku do nowoczesnych Helsinek, wybudowano nowy port na Wyspach Alandzkich i nazwano go Port Marii (Mariehamn/Maarianhamina), od imienia żony cara Aleksandra II. Do dziś, na centralnym Placu Senackim w Helsinkach, stoi bardzo wyeksponowany pomnik wspomnianego cara Aleksandra II Mikołajewicza Romanowa, tego samego, który stłumił w Polsce powstanie styczniowe. Dla Finów był on jednak dobrym panem. Wykorzystując zamęt w Rosji, spowodowany rewolucją październikową, Finlandia wybiła się na niepodległość i od razu pogrążyła w wojnie domowej, krótkotrwałej lecz krwawej. O ile dla Polski II wojna światowa, to głównie wojna z Niemcami, to dla Finów były to trzy wojny naznaczone zwrotami akcji i zmianami sojuszy. Najpierw była „wojna zimowa” naznaczona bohaterstwem małego północnego narodu. Stalin zaatakował kraj, który nie chciał się podporządkować ustaleniom paktu Ribbentropp-Mołotow. Stalin doznał porażki, nie zdobył Finlandii, ale też nie była ona w stanie bronić się dłużej. Zawarto układ i oddano ZSRS dużą część Karelii z drugim co do wielkości miastem, czyli Wyborgiem, oraz pożegnano się z Petsamo (Pieczenga) na północy w okolicach Murmańska. Ofiarą kompromisu padł także najbardziej na południe wysunięty port Hanko. Jednak ustalenia tego pokoju nie utrzymały się zbyt długo. „Fiński Piłsudski”, czyli Carl Gustaf Emil Mannerheim (1867-1951) zawarł sojusz z Hitlerem. Finowie mieli uczestniczyć w Operacji Barbarossa i zająć Leningrad, jednakże okazali nieposłuszeństwo Hitlerowi, odzyskali tylko ziemie utracone w poprzedniej wojnie i się zatrzymali. Była to tzw. „wojna kontynuacyjna”. Zemsta Niemców była jednak okrutna, stosując taktykę spalonej ziemi puścili z dymem całą Laponię. Nie tylko północną Finlandię, ale także północną Norwegię. Dlatego dziś bajkowa siedziba św. Mikołaja, czyli Rovaniemi, składa się w całości z bloków mieszkalnych wykonanych z betonowych płyt. W ogóle większość miast fińskich przypomina socjalistyczne blokowiska, tyle tylko, że wszystkie budynki są bardzo czyste i zadbane. W tej sytuacji nie zostało nic innego niż znów ułożyć się ze Stalinem i oddać mu odzyskane u boku Niemców ziemie i miasta. Powojenna, neutralna Finlandia była w znacznym stopniu uzależniona politycznie i gospodarczo od ZSRS. Dziś ujawnia się, że niekiedy polityka uległości nie była jedynie wyrazem respektu wobec „Wielkiego Brata”, czy pragmatyzmu i realizmu politycznego, ale często miała charakter agenturalny. Po upadku komunizmu Finlandia musiała się określić na nowo, a wymusił to kryzys gospodarczy wynikający z zerwania dotychczasowych powiązań gospodarczych ze Związkiem Sowieckim. Zaczęto inwestować w nowe technologie, których symbolem stała się firma Nokia. To w Finlandii w 1991 r. powstała pierwsza sieć komórkowa GSM. Tyle tylko, że inni (np. Chińczycy) nie tylko okazali się bardziej innowacyjni, ale także bardziej ekspansywni niż Finowie.
Entuzjaści Finlandii, która należy do krajów nordyckich, ale nie jest krajem skandynawskim, a także od początku (tak jak Islandia) była republiką, uważają że urodzić się w Finlandii, to tak jak wygrać los na loterii. Oprócz mechanizmów państwa opiekuńczego i bliskości wspaniałej, dziewiczej przyrody, atutem tego kraju jest system oświaty kładący nacisk na pracę w grupie oraz pozostałe kompetencje społeczne, a nie bezmyślne wkuwanie jałowej wiedzy.
Nawet jeśli potoczne wyobrażenia o Finlandii są zbyt wyidealizowane, to wypada pamiętać w obecnych czasach, że jej dzisiejszy model ustrojowy jest wypadkową wielu trudnych kompromisów oraz umiejętności znalezienia się małego północnego narodu w skrajnie niesprzyjających warunkach zarówno politycznych jak i geograficznych. Może to stanowić naukę dla wszystkich, małych i wielkich, na niestabilne i przewrotne czasy.
/mdk