Jako pisarz nigdy nie przebił się do grona twórców powszechnie znanych i cenionych. Jego wielotomowa powieść „Bolesław Chrobry” na pierwszy rzut oka odstrasza swoją objętością, jest jednak dziełem o niepowtarzalnym uroku i fascynującej fabule. Można tylko żałować, że autorowi nie było dane powieści dokończyć.
Antoni Gołubiew urodził się 25 lutego 1907 r. w Wilnie. Debiut literacki zaliczył jako uczeń gimnazjum, publikując opowiadanie w szkolnej gazetce. Już wówczas miał okazję poznać prof. Stanisława Kościałkowskiego, wykładowcę historii w gimnazjum. Z tym wybitnym znawcą dziejów Litwy zetknął się ponownie podczas studiów historycznych na Uniwersytecie Stefana Batorego, gdzie w 1933 r. obronił magisterium. W tym okresie działał w Kole Historyków Studentów USB oraz w Stowarzyszeniu Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie”. Była to organizacja działająca w kilku ośrodkach uniwersyteckich, a do najbardziej znanych jej członków należeli m.in. Stefan Wyszyński, Jerzy Turowicz czy Stanisław Stomma. Współdziałał także z Czesławem Miłoszem, z którym znał się jeszcze z czasów gimnazjalnych. Jednocześnie Gołubiew współpracował z „Odrodzeniem”, organizacją zwalczającą laickie i lewicowe wpływy w życiu publicznym. Od 1932 r. pracował jako nauczyciel. Nie przejawiał jednak aspiracji naukowych, choć był autorem kilku artykułów historycznych. Jego marzeniem była działalność literacka. Został autorem kilku interesujących powieści, ale właściwie żadna z nich nie trafiła do społecznej świadomości. Poza tą jedną…
Za dzieło życia Gołubiewa słusznie uchodzi wielka epopeja „Bolesław Chrobry”. Już lektura pierwszych stron tego kilkutomowego dzieła pozwala czytelnikowi stracić kontakt z otaczającą go rzeczywistością. Jesteśmy oto przeszło tysiąc lat wstecz w kraju rządzonym silną ręką przez księcia Mieszka. Młody Bolko spędza czas na wyprawach i łowach, a część dzieciństwa musi odbyć jako zakładnik na dworze cesarza. Gdy wraca do kraju, jego matka Dobrawa nie żyje, a w Gnieźnie rządzi się macocha. Bolko wie, że nie łatwo mu będzie przejąć schedę po ojcu. Natychmiast po śmierci Mieszka przystępuje do energicznych działań i – wbrew woli ojca – zagarnia władzę. Ale okazuje się, że tę władzę łatwiej zdobyć siłą niż później ją sprawować. I o tym jest ta książka.
Czytelnik śledzi więc poczynania Bolka – jego sukcesy i radości, porażki i zwątpienia. Książę jest tu pokazany jako mądry wizjoner, architekt państwa i mąż stanu. Autor czyni to jednak bez zadęcia. Kreśli nam interesujący portret psychologiczny Chrobrego, który cały czas uczy się rządzenia. Wszystko w szeroko pojętym interesie państwa. Bo Bolko jest świadom dzieła, którego się podjął. To scalenie plemion rozsianych po obszarze dorzecza Wisły i Odry, ludów posługujących się tą samą mową, lecz nie świadomych tego, że gdzieś poza puszczą istnieje coś więcej niż własna osada. Na naszych oczach rodzi się zamysł, który książę urzeczywistnia z wrodzonym uporem. Wie, że fiasko tych zamiarów będzie oznaczało podbój ziemi ojców przez potężniejszego sąsiada z zachodu. Stawka jest więc wysoka.
Wbrew pozorom Bolesław nie jest jedynym bohaterem tej książki. Jest nim właściwie całe społeczeństwo zamieszkujące obszar między górami a Bałtykiem – dziesiątki osób, których losy przedziwnie przeplatają się nawzajem. Niewolnicy, oracze, myśliwcy, woje, komornicy, duchowieństwo, książęcy doradcy. Każdy z nich ma swoje interesy, dążenia, problemy i nikomu – bez względu na status społeczny – nie jest łatwo. Spotykamy tu historyczne postaci jak Wojciech (późniejszy święty), biskup Unger, Czcibor, cesarz Otto III. Plejadę postaci znanych nam z kronik uzupełnia tłum postaci fikcyjnych, nie mniej interesujących. Czytelnik będzie z zapartym tchem śledzić poczynania nieokiełznanego woja Bugaja, podstępnego kapelana Zefrida czy wiernego przyjaciela książęcego Stojgniewa.
Jest to również opowieść o przenikaniu nowej wiary na ziemie polskie. Wydarzenie to i jego następstwa są ukazane obiektywnie, z uwzględnieniem jaśniejszych i ciemniejszych jego stron. To właśnie zmaganie się Nowego i Starego jest jednym z najbardziej fascynujących motywów tej powieści.
Niezatarte wrażenie robią również opisy ówczesnej przyrody zdominowanej przez nieprzebyte puszcze, leniwie płynące rzeki, wiejące grozą jeziora i mokradła. Natura, tajemnicza i nieujarzmiona, to kolejny bohater tej sagi.
„Bolesław Chrobry” jest epopeją tak wielowątkową, że trudno o jej krótką charakterystykę. Z pewnością archaizowany język zastosowany przez autora może być zrazu pewną niedogodnością. Warto jednak pokonać tę barierę, by przekonać się, że bez tej mowy-pogwarki powieść byłaby sztuczną i nieautentyczną. Język ten jest niewątpliwą wartością dzieła. Nadaje on powieści niepowtarzalny styl.
27 czerwca mija 40 lat od śmierci Antoniego Gołubiewa. To dobry moment, by sięgnąć po opasłe tomy sagi o początkach państwa polskiego i przekonać się o jej licznych walorach.
Marcin Boratyn
/md