Być katolikiem, wobec współczesnych zawirowań wokół Kościoła - co to znaczy?
Sławomir Józefiak
Można stwierdzić: trudne czasy, ale czy któreś były łatwe? Czas prześladowań chrześcijan w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, gdzie stawką było życie. Czas ostatniej wojny światowej, gdzie nawet świątynie nie były ochroną, a życie ludzkie tlącym się, maleńkim płomieniem zależnym od nieludzkich ideologii i pozbawionych wszelkich zasad ludzi. Czas totalitaryzmu, który jeszcze pamiętamy, gdzie przyznawanie się do chrześcijaństwa i mówienie o prawach ludzkich było narażeniem życia i eliminacją zawodową, naukową i społeczną.
Czy dziś nie mamy do czynienia z wieloma przejawami prześladowań, ataków na świątynie i wierzących, braku poszanowania podstawowych wartości moralno-etycznych?
Z całą pewnością aktualne nadal są słowa papieża Pawła VI, przypomniane przez św. Jana Pawła II: „Współczesny świat potrzebuje bardziej świadków, aniżeli nauczycieli. A jeżeli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami”.
Dziś potrzeba niezłomnych świadków Chrystusa i Kościoła, jak św. Maksymilian Maria Kolbe, bł. ks. Jerzy Popiełuszko, Sługa Boży kardynał Stefan Wyszyński, bł. Karolina Kózkówna.
Dziś potrzeba pozbycia się obaw i lęków przed publicznym wyznaniem wiary w znaku Krzyża, w obronie słabszych, niezdolnych do samodzielnej obrony, wołających o godność i szacunek.
***
Tomasz Terlikowski
Być katolikiem dziś to znaczy to samo, co zawsze. Jeden z moich ulubionych francuskich pisarzy, Georges Bernanos przed i w czasie II wojny światowej miał straszne poczucie rozgoryczenia. Większość katolików, zarówno francuskich, jak i hiszpańskich, opowiedziała się po stronie gen. Franco. Bernanos podkreślał, że ten przywódca rozpoczął wojnę w słusznym celu, ale to co się działo potem - masowe mordy na ludziach o innych poglądach, przy błogosławieństwie biskupów - było nie do pogodzenia z katolicyzmem. Czy miał rację? Tak! Co nie zmienia faktu, że zapłacił za swoją tezę ogromną cenę odrzucenia, w tym przez duchownych i czytelników. Był zmuszony wyemigrować do Brazylii. Co prawda do Francji wrócił po 1945 r., ale wcale mu nie było lepiej. Uznał, że ,,klimat zdrady ’’ jest za silny, uciekł z kraju.
Być katolikiem to być wiernym Kościołowi i temu czego rzeczywiście naucza, a nie temu, co się nam oficjalną nauką wydaje. To iść swoją drogą i wytrwać do końca.
Młodym ludziom, którzy mają czasem dosyć zawirowań wokół Kościoła można powiedzieć: spójrzcie wstecz, katolicy przeżywali już wielkie kryzysy, tylko nieliczni osiągali świętość. Wiara w Kościół to jedyna droga, dzięki której możemy osiągnąć zbawienie.
W domu też nie zawsze jest ,,kolorowo’’, ale jednocześnie nie ma lepszego miejsca do wychowywania dzieci niż rodzina, nawet jeśli nie każda jest idealna. Niemożliwe jest bycie religijnym i szczęśliwym bez przestrzeni wspólnoty religijnej, z których najlepszą jest Kościół.
***
Agnieszka Zalewska
Sytuacja wokół nas nie pomaga umacniać się w wierze. Wręcz przeciwnie - wiele osób deklarujących się niegdyś jako wierzące, zaczyna wątpić w swoje dotychczasowe przekonania, przestaje praktykować. Nastawienie społeczeństwa do Kościoła jest coraz bardziej negatywne.
Zawirowania wokół Kościoła, żywioł złych emocji i czynów wpisany jest w historię świata i przepowiadał go Pan Jezus w swoim nauczaniu. Ostatnie trzydzieści lat Kościół w Polsce cieszył się spokojem, stabilizacją i względnym dobrobytem. Szkoda, że nie wykorzystano tego czasu, aby rozwijać duchowo wiernych korzystając z proroczej zapowiedzi tego, co ma nadejść i propozycji działań św. Jana Pawła II zawartych w Posynodalnej Adhortacji Apostolskiej „Ecclesia in Europa” (2003). W katolickiej Polsce ponowna ewangelizacja nie wydała się być potrzebna. Tymczasem Święty Papież potrafił dostrzec, co będzie definiowało nadchodzący nowy, groźny porządek.
Myślę że bycie katolikiem nie powinno zależeć od okoliczności. W jednym z czytań adwentowych (Mt 7,21.24-27) Pan Jezus wskazuje na konieczność wykonywania Jego słów, aby zachować wiarę w chwilach próby, gdy przyjdą trudności i zamieszanie. Wykonywaniem Jego woli będzie m. in. nie mówienie nikomu „głupcze”, nie plotkowanie, nie kłamanie, nie osądzanie, nie potępianie, nie napuszczanie jednych na drugich.
W tych kwestiach trzeba wspomnieć media, szczególnie internetowe, które rozhulały się bez umiaru i ze wspomnianych wyżej grzechów uczyniły narzędzie rozgrywek. Śledzenie takich mediów wspiera je, zwiększając oglądalność i przynosząc pokaźne pieniądze. Stosowane socjotechniczne mechanizmy wprowadzają postawy obce duchowości chrześcijańskiej.
Moim zdaniem, katolicy powinni szczególnie selekcjonować treści prezentowane w mediach, co miejmy nadzieję, wpłynie na zmianę ich profilu, a wiernym przyniesie większy pokój w sercach. Na co dzień czerpmy radość i siłę z bycia katolikami, dając świadectwo, że to nas umacnia w tych niełatwych czasach.
***
Piotr Wajs
Jestem w Kościele, pomimo burzy dzisiejszego świata. Wszystko jest rozkołysane jak na wielkiej łodzi, szarpanej i uderzanej z każdej strony przez morskie bałwany. Rozkrzyczane i rozentuzjazmowane twarze, tak w łodzi jak i poza nią, utwierdzają mnie w moim wyborze. To nie emocje mają rządzić moimi wyborami, a moje wybory mają kształtować moje emocje. Więc jest spokój i ufność, gdyż kapitanem tej łodzi, która ma mnie dowieźć do Domu Ojca, jest Chrystus. Jemu ufam, gdyż to On „nie złamie trzciny nadłamanej”.
Doświadczam dobra Kościoła w wielu sytuacjach życia codziennego. Życzliwość osób, które znam ze wspólnej podróży, spotyka mnie w wielu miejscach. Pomimo, że bałwany grzechów szarpią Kościołem i mogą spowodować chorobę morską, tak podobną do zwątpienia we wszystko, czego Kościół mnie nauczył, to jednak pamiętam, że człowieka nie czyni nieczystym to co przychodzi z zewnątrz. Chrystus naucza: „Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym” (Mk 7, 20 - 23).
Patrzę więc na swoje miejsce w Kościele na gruncie rzeczy przynoszących owoce i baczę bym był tym, który przynosi dobre owoce. Dla siebie, dla rodziny, dla wspólnoty. Św. Piotr wysiadł z łodzi i zwątpił. Prawie utonął. Jednak wrócił, zaufał i został wybrany pierwszym kapitanem. Nie był idealny, ale do końca ufał. Ja ufam Chrystusowi i jestem w Kościele, gdyż to Kościół jest we mnie.
/mwż